O wojnie

Co polecasz? Co odradzasz? Podziel się swoimi refleksjami na temat obejrzanych filmów.
Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 23 lip 08, 23:52

Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć co jest mocną stroną tego filmu? Mam nadzieję, że go po prostu nie zrozumiałem, bo nie mogę uwierzyć, żeby cała ta historia miała tylko służyć pokazaniu "wojny o samego siebie". Na pewno był jakiś głębszy sens, proszę pomóżcie mi go znaleźć...

Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 25 lip 08, 2:06

Ja zrozumiałem, że film próbuje odnaleźć powody wewnętrzne w człowieku, dla których potrzebna mu jest wojna. Próbuje sprowadzić istotę wojny do mniejszego, hermetycznego świata, który łatwiej daje się opisać i zrozumieć. Z drugiej strony film pokazuje jak łatwo człowieka zaangażować w wojnę, jak łatwo nim zmanipulować by obudził się w nim bezwględny wojownik. Reżyser chciał uchwycić podstawowe pragnienia i potrzeby na których na manipulacja może być oparta - tak to widzę.

Film mnie poraził. To najlepszy film konkursu jak dotąd, "W mieście Sylwii" ustąpiło mu miejsca. Genialna scena - cytat z "Czasu Apokalipsy" morderstwa pułkownika Kurtza. Tu bohater znajduje i unicestwia go w sobie. Wspaniała obsada: Mathieu Amalric (alkoholik ze "Świątecznych opowieści"), Guillaume Depardieu ("Nie dotykać siekiery"). No i te oczy Asi Argento...
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

Gość
 

Post 25 lip 08, 2:42

film ok, bez rewelacji, ale i negatywnego rozczarowania, na poziomie wcześniejszych oczekiwań

f
 

Post 25 lip 08, 2:58

z całym szacunkiem, gdyby w filmie chodziło tylko o to, o czym pisze kubak, nie byłby niczym więcej niż dziesiątki filmów poruszajacych podobny problem, czy tak jest, nie mam pewności

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 25 lip 08, 8:07

Hmm.. dla mnie nawiązania do Czasu Apokalipsy były raczej śmieszne a już szczytem była scena "przełamania" bohatera, który nigdy nie uczony pływania i bojący się wody, nagle pokonuje sam siebie, wskakuje do sadzawki i.... pływa klasyczną żabką i kraulem (sic!).

Wysiadziałem na filmie do końca, bo liczyłem, że, jak pisze kubak, reżyser zaskoczy mnie jakąś puentą o istocie wojny. Tymczasem skończyło się sceną z "uzdrowionym" bohaterem siedzącym na ławce w mieście. I po to tyle zachodu?!

Niestety do mojej wiedzy o mechanizmach wojny jako takiej film nie wniósł nic.

ja
 

Post 27 lip 08, 19:24

Film był beznadziejny, zaniżał poziom konkursu. Pseudoartyzm, marnowanie taśmy i nuda. Nie wyszedłem z kino tylko dlatego że nie mam tego w zwyczaju. Nawiązanie do "jądra ciemności" zwyczajnie głupie. Dobrzy aktorzy nie ratują filmu.

Avatar użytkownika
audrey_horne
 
Posty: 31
Na forum od:
25 lis 05, 22:52

Post 29 lip 08, 12:22

Jedyny film festiwalowy, z ktorego wyszlam. Liczylam na dobra puente (choc spodziewalam sie, ze puenta bedzie tu brak puenty), ale w momencie, gdy Asia Argento czytala na glos porno opowiadanie, a ludzie w krowimi glowami i gumowymi penisami symulowali seks, obudzilam kolezanke i zarzadzilam odwrot.
Potem wlasciwie zalowalam, ale bylo juz za pozno, by wrocic. Nigdy z z seansu z zasady nie wychodze, zawsze zostaje do samego konca. Co stracilam?

Avatar użytkownika
cze67
 
Posty: 836
Na forum od:
14 cze 06, 10:34

Post 29 lip 08, 12:25

Nic:-) Film wydumany na maksa, Francuzi są mistrzami w robieniu tak nieznośnie manierycznych obrazów.

Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 29 lip 08, 12:39

audrey_horne napisał(a):gdy Asia Argento czytala na glos porno opowiadanie, a ludzie w krowimi glowami i gumowymi penisami symulowali seks, obudzilam kolezanke i zarzadzilam odwrot.


Przegrałaś bitwę!
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 29 lip 08, 12:56

dla mnie jeden z najlepszych filmów festiwalu. w tym roku konkurs wydal mi sie nierówny, bylo sporo filmów naprawde okropnych jak Meninas czy Milczace Zwierciadlo,a le z drugiej strony dalam az trzy 6 (Derek, Jedzcie oto cialo moje i ten oto O wojnie). to chyba nawet lepiej, niz 17 srednich filmow

O wojnie przypomina mi stylistyka Niewinnosc, ktora widzielismy 2 lata temu we Wroclawiu, oczywiscie temat jest zupelnie inny, ale metaforyka i spopsób narracji jest podobny
(musze leciec do sklepu, ale zaraz cos jeszcze napisze)
MK

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 29 lip 08, 14:34

Tytuł filmu jest trochę mylący, dość przewrotny. Jak dla mnie, Bertrand i jego wspóltowarzysze sekty walczą o samospełnienie, dotknięcie absolutu, doznanie radości i czystej, nieskazitelnej miłości, czyli tego wszystkiego, czego pewnie nie doświadczyli poza bramami Królestwa. Fałsz, wszechobecny konformizm, kompleksy i seksualne niespełnienia wyniesione z zewnątrz są początkowo kamuflowane przez cały zestaw gadżetów: w przypadku fizycznej miłości to właśnie owe maski, sztuczne, czarne megapenisy. Histeryczne próby pozbycia się balastu jałowości codzienności symbolizuje popadanie w trans i naśladownictwo zwierzęcych zachowań (m.in. chodzenie na czworakach). Potrzeba im jednak tak bardzo oczekiwanego proroka, nadczłowieka, który wyzwoli ich ostatecznie z ludzkich słabości implikujących strach, osamotnienie i wskaże granicę świtu : )
Sam bym wziął udział w takim eksperymencie...

Jedno z odkryć tegorocznego konkursu. Niezwykły film. Francuzi spisali się w tym roku naprawde dobrze. Jestem rozczarowany tak niską, trzynastą pozycją.

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 29 lip 08, 14:36

Wlasnie, gdybym miala skwitowaac jakos tegoroczny festiwal, to zamyka sie on w jednym zdaniu: VIVE LA FRANCE. Najciekawsze propozycje wlasnie stamtad pochodza. Chyba przydalby sie "cykl francuskie rewolucje 2", tam sie naprawde duzo dzieje
MK

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 29 lip 08, 14:56

Hmm.. jeśli Waszym zdaniem wkładanie masek i bieganie na czworakach jest świetnym krokiem w kierunku duchowej przemiany, to nie wiem, po co siedzieliście na festiwalu. Taniej wyszłoby wystruganie fuzji z kijka i bieganie po lesie...

Przepraszam za ironię, ale doprawdy te wszystkie głębokie znaczenia, które odkryliście w filmie, i które nawet, nie wątpię, były intencją reżysera, są nieadekwatne do treści. Większych przeżyć duchowych dostarcza mi oglądanie gołębi na parapecie. Dla mnie film całkowicie infantylny i w ogóle nie pomysłowy, bo (NIESTETY!) całkowicie przewidywalny.

Avatar użytkownika
Strator
NH-Kreator, Admin
 
Posty: 364
Na forum od:
29 gru 04, 18:36

Post 29 lip 08, 15:16

Drogi "doktor puelo", my moderatorzy cenimy i szanujemy Twoje zdanie na temat filmu, ale nie lubimy kiedy oceniasz gusta innych i z nich kpisz. Ok?

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 29 lip 08, 15:20

No przecież od razu przeprosiłem :)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 30 lip 08, 14:58

dla mnie to byl film o wylamywaniu z sie z "systemu" i zycia poza normami i cywilizacja, a wlasciwe to niemozliwosci takiego wylamania sie. W sumie pdobny temat byl juz poruszany w Grizzly Man Herzoga albo w Into the Wild Penna, ale tutaj jest t robione w sosb o o wiele bardziej ironiczny. Bardzo wazne sa tutaj odowlania do Existenz Cronenberga (na poczatku), gdzie ludzie zyja w symbiozie z alektronika i stwarzaja sobie sztuczny swiat iluzji, a potem do Czasu Apokalipsy, gdzie zbyntowany oficer Kurtz kieruje utopijna osada w dzunglii.
Z drugiej stronie jest to film o wewnetrznych walkach kazdego z nas z naszymi slabosciami, chociaz nie zawsze jestesmy w satnie je pokonac. Bardzo mi sie podobala scena kiedy bohater sie przelamuje i zaczyna spiewac (jego wielkim zmartwieniem bylo to,ze nie umial spiewac jak Bob Dylan). z tym, ze trudno to uznac za zwyciestwo, biorac pod uwage, jak on spiewal ;-)
Ironia kontrastuje z kolei ze smiertelna powaga czlonkow sekty
byla to wspaniala satyra o poszukiwaniu przez czlowieka swojego miejsca ww wspolczesnym swiecie, pelna nienachalnej ale latwo zrozumialej symboliki, oby wiecej takich filmow na NH
MK

Avatar użytkownika
kata_strofa
 
Posty: 133
Na forum od:
1 maja 05, 14:51

Post 30 lip 08, 18:34

Dla mnie film Bonello doskonale wpasował się w odczuwane ostatnio przeze mnie niepokoje - co właściwie robić ze sobą, gdy już o nic nie trzeba się starać, na nic czekać, o nic nie trzeba walczyć? To, co nie wychodzi, odkłada się na później, albo całkowicie porzuca, uzasadniając własne zachowanie definicją prokrastynacji...
"O wojnie" to film, który absolutnie mnie uwiódł sposobem opowiadania o rozterkach współczesnego człowieka. Podczas gdy totalnie nie kupuję cielęcego zachwytu na twarzy bohatera "Into the wild" (ktoś tam widział w filmie Penna ironię, osobiście ją przegapiłam), wierzę w chochliki w oczach Mathieu Amalrica, który pojmuje idiotyzm sytuacji, w której się znalazł, ale za bardzo potrzebuje spełnienia, by odrzucić otrzymaną szansę. Wznoszenie się w hierarchii, podpartej symbolami (stopień wosjkowy, broń), mozliwość wykazania się odwagą, samodyscypliną, sprawnością fizyczną, a wreszcie zwycięska bitwa - cóż może być większym sukcesem (nawet gdy sprowadzone jest do mikrokosmosu w rodzaju Królestwa...)?
Z jednej strony, tak jak MK widzę w tym filmie pierwszorzędną satyrę, z drugiej, podobnie jak Querelle, chętnie wzięłabym udział w takim eksperymencie. I nie widzę tu żadnej sprzeczności.
Świetny film, absolutny nr 1 konkursu.
Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 30 lip 08, 19:01

Ponieważ pochwalne opinie o tym filmie podparte były długimi uzasadnieniami, a uwagi krytyczne były raczej krótkie i ironiczne (w tym moje własne) pozwolę sobie w tym miejscu w większej liczbie zdań powiedzieć, dlaczego mi film się bardzo nie podobał, żeby nie wyglądało na to, że jego krytykom brak argumentów.

Właściwie, "nie podobał" to źle powiedziane. Zacząłem oglądać film z zainteresowaniem, scena z nocą spędzoną w trumnie była ciekawym początkiem, potem tajemna "sekta", w której dojść miało do odrodzenia bohatera, a wszystko to w rytm rozdziałów książki "De la guerre" (czyli klasycznej rozprawy o sztuce prowadzenia wojny). Tyle mniej więcej wiedziałem z opisu i pomysł wydał mi się na tyle intrygujący, że poszedłem na film. Trudno też powiedzieć, żebym nudził się na filmie, oglądałem z ciekawością, jakąż to niespodziankę przygotował reżyser. Niestety nie przygotował żadnej.

Sam temat dotarcia wgłąb siebie jest tematem starym jak świat. Nie trzeba powoływać się na "Into the wild" (który notabene ma tę przewagę, że opisuje prawdziwą historię i zostawia pole do jej interpretacji). To temat przewodni choćby literatury Hermana Hesse, buddyzmu, czy ideologii hippisowskiej. Jeżeli bierze się na warsztat temat tak zgrany, to trzeba dobrego pomysłu. Wydawało się na początku, że pomysł taki jest - wykorzystanie retoryki militarnej - jednak w moim odczuciu został on całkowicie zmarnowany. Bo do czegóż to te wielkie przygotowania wojenne koniec końców doprowadzają bohatera - że odważył się śpiewać i pokonał swój lęk przed pływaniem (pływając przy okazji od razu doskonale, ale o tym już pisałem)?! Toż to oklepane hollywoodzkie chwyty, tanie i płytkie!

I nie piszcie mi proszę, że to była satyra. Bądźcie chociaż konsekwentni. To nie mogło być równocześnie filmem o odrodzeniu i satyrą z filmu o odrodzeniu. Jako film o odrodzeniu było zbyt powierzchowne i przewidywalne, a jako satyra zdecydowanie za mało wnikliwe. Może reżyser nie mógł się zdecydować?
Dla mnie, niestety, największy niewypał konkursu.

Avatar użytkownika
kata_strofa
 
Posty: 133
Na forum od:
1 maja 05, 14:51

Post 31 lip 08, 7:59

Ech, zwyczajnie nas uwiódł Bonello, szarlatan jeden...
Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

ja
 

Post 31 lip 08, 13:26

kata_strofa napisał(a):Ech, zwyczajnie nas uwiódł Bonello, szarlatan jeden...

Zbyt łatwi jesteście i tyle... ;)

Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 31 lip 08, 14:27

doktor pueblo, nie rozumiem Twoich argumentów.

Nie może być zarzutem wobec filmu, że porusza temat stary jak świat! Wręcz przeciwnie - to bardzo cenne. A odnośnie ciekawego pomysłu - wymień mi tytuł choćby jednego filmu, który opowiada o sekcie uprawiającej duchowy rozwój i przygotowującej się do wojny z nikim. Pomysł jak najbardziej oryginalny! Określenie, że przygotowania te kończą się przełamaniem lęku przed pływaniem i śpiewaniem to niesprawiedliwe uproszczenie. Może nie udało Ci się odczytać tej całej masy symboliki na końcu filmu np. w scenie zabicia oficera Kurtza, czy genialnie zrealizowanej konfrontacji z jakąś bestią (nie wiadomo czy w głowie, czy w rzeczywistości)?

A w ogóle to nie wiem czy ten film był o "dotarciu wgłąb siebie". To bardzo enigmatyczne określenie. To jedna z wielu rzeczy, które w filmie odnalazłem, ale na pewno nie pierwszoplanowa.

Co do satyry to już zupełnie nie rozumiem tego co piszesz. Jak każdy porządny film i ten ma wieloznaczną wymowę, a reżyser wykorzystuje do niej różne środki narracyjne i fabularne. Elementy satyry są w nim ewidentne - np. przebieranie się w maski zwierząt, symulowanie w nich seksu.
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 1 sie 08, 11:27

kubak: zwróć uwagę, że zacząłem ten wątek nie od krytyki, lecz od pytania o interpretację filmu, bo miałem wątpliwości. Twoja pierwotna odpowiedź zastanowiła mnie, bo wniosła nowe wątki, choć nie powiem, że przekonała. Natomiast film zupełnie do mnie nie trafia jako metafora „wojny o samego siebie”. Oczywistym jest, że nikt tu nikogo nie przekona, ani Ty mnie, że film jest cudowny (skoro wyszedłem z kina niezadowolony), ani ja Ciebie, że był fatalny (skoro wyszedłeś zachwycony). Ta dyskusja ma natomiast sens dla tych, którzy filmu nie widzieli, bo pomoże im wyrobić sobie jakąś własną opinię.
Oryginalności pierwotnego pomysłu nie podważam (podkreśliłem nawet, że dlatego poszedłem na film), ale uważam, że został całkowicie nie wykorzystany. „Symboliki” z nawiązaniem do „Czasu Apokalipsy” raczej trudno było nie zauważyć, bo była łopatologiczna. Do mnie zupełnie nie trafiła (jedyny efekt jaki wywołała, to pogłębienie się stanu zażenowania).

A tak w ogóle, to pojawia się tu głębszy i generalny problem: czy istnieje coś takiego jak obiektywna, „właściwa” ocena filmu. Czy jeżeli dwie osoby wystawiają filmowi skrajne noty („O wojnie” jest tu idealnym przykładem, bo dla wielu osób był to jeden z najlepszych filmów, a dla wielu jeden z najgorszych), to musi to koniecznie oznaczać, że jedna z nich jest w błędzie? Czy musi być tak, że albo jedna jest „ślepa” (bo nic z filmu nie rozumie), albo druga „powierzchowna” (bo przemawiają do niej „płytkie” filmy), czy też obie subiektywnie mogą mieć rację, bo ludzie mają różną wrażliwość, różną wiedzę, są na różnym etapie w życiu, etc.?

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 3 sie 08, 19:08

Ja powiem tak: dawno nie widziałem tak złego filmu, absolutnie najgorszy obraz tegorocznego festiwalu. Twórcy nie przekazali mi absolutnie NIC - oczywiście mógłbym doszukiwać się ukrytych znaczeń i poetyckich sensów, ale nie widzę w tym najmniejszego sensu, jako że na końcu filmu wiedziałem dokładnie tyle, co na początku i wychodziłem z sali mocno wkurzony (w końcu zmarnowałem cenne dwie godziny z okładem).
A słysząc ordynarne wręcz nawiązania (zrzynkę?) z "Czasu Apokalipsy" z trudem powstrzymywałem się raz od wybuchów histerycznego śmiechu, a raz od zwyczajnego wyjścia z sali. Odreagować mogłem jedynie wystawiając soczystą pałę.
Oczywiście, szanuję zdanie tych, którym film się podobał, jednak sam nie dostrzegłem w nim absolutnie nic.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

prażynek_prażynkowaty
 

Post 3 sie 08, 19:47

Mrozikos667, jak to NIC? a emocje? :))))

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 3 sie 08, 19:55

No dobra, mogą być emocje: zdegustowanie, rozczarowanie, złość ;P
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Szemrany
 
Posty: 7
Na forum od:
30 lip 08, 18:50

Post 3 sie 08, 22:55

Szkoda mi tego filmu, ponieważ na początku zapowiadał się naprawdę dobrze, jednak im później tym coraz gorzej. Przez cały film czułem, że ma on jakiś głeboki sens, który w następnej scenie stanie się dla mnie choć trochę jaśniejszy, lecz niestety zamiast tego dostawałem coraz więcej pytań. Koniec końców tak samo jak Morizkos667 wyszedłem z niczym. Według mnie film przekroczył cienką granicę między głebokim, pełnym symboliki i artystycznym filmem, a pseodoartystyczntm bełkotem. Dałem 2 ze względu na świetną grę aktorską.

Chociaż, może to ja jestem za cienki na ten film, ale w takim wypadku wyjaśnijcie mi:
- Dlaczego młody chłopak popełnił samobójstwo? i dlaczego mało kogo to ruszyło? (Jezu, i kto trzyma nabity karabin w szafce?)
- Kim był staruszek do którego przyszła szefowa (?) Królestwa? Tym wyczekiwanym prorokiem? Mentorem? Szarą eminencją?
- Czy sekta jest przedstawiona pozytywnie czy negatywnie? Czy reżyser po prostu nie przedstawił jednoznacznej opinii?
Mam jeszcze inne pytania, ale wolałbym najpierw dostać odpowiedzieć na te.


MK - Wiem, że postać pułkownika Kurtza nie jest jednoznaczna, ale na pewno nie był "przywódcą utopijnej osady w dżungli". Bez urazy, oczywiście ( i przepraszam za offtopa).


Powrót do 8. - Filmy 8.ENH - wypowiedz się!