4 sie 04, 15:38
Tarantino podczas projekcji "Old Boy'a" w Cannes krzyczał, klaskał i gwizdał z zachwytu, dajcie więc sobie spokój z pozami zadumanych intelektualistów wzburzonych chichotem czy komentarzami podczas seansów. OK, czasem może były one niezbyt potrzebne, ale też trudno zachować powagę w czasie końcówki "Niezwyciężonego" (a historia nawet wciągała z początku... Timie Roth, tylko dzięki tobie nie podpaliłem Ery po projekcji, Krabator Zishe to kreacja festiwalu!) czy słuchając pseudointelektualnego bełkotu Pani Breillat. Drwiny na tym filmie nie były bynajmniej wywołane, jak sądzą niektórzy, niedojrzałością niektórych widzów i zawstydzeniem co odważniejszymi scenami (sądzę, że drodzy festiwalowicze nie takie rzeczy widzieli już w swych karierach...) - konia z rzędem tym, co znaleźli głębię w kwiatuszkach w stylu: ,,Ale masa kałowa jest obojętna. Skończyła swój cykl życiowy". W moim wypadku to nie było niezrozumienie czy oburzenie, to szczery, zdrowy, oczyszczający zachwyt... (gwoli sprawiedliwości, niektóre przemyślenia w tym filmie były słuszne).
Organizacja była DOBRA, wolontariusze - przemili (czerownowłose dziewczę z Teatru... Wybacz antypatię dla "Anatomii").
Moi faworyci? Z konkursowych - "Saddest music...", "Dependencia sexual", "Ojciec i syn", "Good Bye, Dragon Inn" (jeśli się wczuło w klimat, było w nim dużo z "Rejsu", ale zastrzegam, że jestem prostym chłopakiem i mało się znam).
Spoza konkursu - "Tape", "Noi Albinoi", Jackson, "Cremaster" (choć nie widziałem wszystkich części) i "Życie jest cudem" (to co, że to best of Kusturica, gdy wciąż powywa), soczysty i obfity "Exils". Więcej wzruszeń nie pamiętam, ale też nie na wszystko dotarłem.
Jeśli chodzi o sam Cieszyn i klub, to "w tym mieście niebezpiecznie jest nie imprezować". Muzyczne odkrycie - Kakao Bros. (po koncercie Yoshihide) - czy ktoś wie o nich coś więcej (ja nawet nazewnictwa pewny nie jestem)?
Do zobazcenia za rok, mam nadzieję
P.S. czy ktoś z was widział "A divine comedy"? Ja nie i teraz klnę pod nosem (czechofilia), czy słusznie?