Księga zażaleń i życzeń

Księga pytań, pochwał i zażaleń dotyczących spraw organizacyjnych.
Avatar użytkownika
cze67
 
Posty: 836
Na forum od:
14 cze 06, 10:34

Post 31 lip 07, 12:43

W tym roku, co dziwne, zawiódł "system przewidywania liczby widzów zainteresowanych danym pokazem". Zacznę od Hartleya. Dlaczego a priori założono, że będzie się on cieszył ograniczonym zainteresowaniem i jego filmy umieszczono w stosunkowo niewielkiej sali? Przecież poczucie humoru i inne prezentowane przez tego reżysera "wartości" cieszą się dużą popularnością wśród nowohoryzontowej publiczności.
To raz. Dwa - jak pisałem w innym wątku - jak można Jestem cyborgiem umieszczać w niewielkiej sali Teatru Lalek? Przecie nawet tak mało "nocny" film jak Linda Linda zgromadził w zeszłym roku większość Warszawy. A poza tym TO FILM Park Chan-wooka! Nie rozumiem tego posunięcia.
Poza tym, według mnie, konkurs powinien zostać przeniesiony do Capitolu. W tym roku w czasie pokazów na kórych byłem, oprócz Control, świecił pustkami.

zoja
 

Post 31 lip 07, 12:56

Co do Hartleya, interwencja była dosyć szybka ... a i tak do 9 nie wchodziło mnóstwo ludzi momentami.
Zgadzam się co do Cyborga,poza tym szkoda Capitolu, bo to świetny obiekt, byłam tam na kilku filmach, tłumy oprócz zakończenia były również na Persepolis o 22 i na filmach polecanych w gazecie frekwencja była znośna moim zdaniem.

skalpel
 
Posty: 57
Na forum od:
19 lip 07, 18:28

Post 31 lip 07, 13:11

Moje uwagi:
- Zrezygnować z pomysłu rozpoczynania seansów o różnych godzinach (12:45 13:00 13:15) - rozumiem zamiary, ale w praktyce jest to strasznie niewygodne, gdy np po 2 godzinnym filmie w Capitolu trzeba pędzić do Heliosa żeby zdążyć na seans zaczynający się 'za piętnaście')
- W zamian za to zmniejszyć liczbę wyśeiwtlanych filmów w salach do 4 dziennie, tak żeby przerwy między filmami były dłuższe. Oczywiście wiązało by się to ze zmneijszeniem liczby filmów, ale może dałoby się przeprawdzać festiwal w jeszcze jednym multipleksie (np. w Arkadach - rzut beretem od Capitolu)
- żeby tak w salach Heliosu było jaśniej przed seansami ;-)
- myślę, że trzeba się zastanwoić nad sposobem głosowania, bo festiwal wygrał film, który do końca obejrzało (podobno) 50 osób. To mało rezperezentatywna grupa.
- stworzyć regulamin zachowania się w kinie, bo niektórym widzom brakuje kultury :/
- za duży format gazety ;-)
- w programie festiwalu można by wydrukować jakąś prowizoryczną mapkę ;-) nie tylko z kinami, ale na przykład z knajpami ;-)
- dlaczego program festiwalu zostałwydrukowany na tak marnym (gazetowym) papierze? lepiej byłoby gdyby był na twardszym, jak ten na którym drukowana była codzienna gazeta festiwalowa
- w programie można podać liczbę miejsc w poszczególnych salach kinowych (jeżeli sala jest mała, a kolejka naprawdę duża, to może nie warto stać, ale spróbować wejść na inny film?)

Avatar użytkownika
cze67
 
Posty: 836
Na forum od:
14 cze 06, 10:34

Post 31 lip 07, 13:25

Zgadzam się co do zmiennych godzin. Muszą zniknąć. Nie zgadzam się na 4 seanse. 5 musi być.
Dodam jeszcze, że powinne zostać wprowadzone wejściówki dla karnetowiczów, na powiedzmy, 20 seansów. Takich, na który MUSIMY wejść bez obawy, że zabraknie miejsc. Wiem, że to wielkie wyzwanie logistyczne, ale ma jeszcze jedną zaletę. Organizatorzy będa mogli przewidzieć bardziej niż do tej pory, jakim zainteresowaniem będzie cieszył się dany seans i przewidzieć w jakiej sali go umieścić.
W praktyce wyglądało by to tak, że znając program festiwalu wybieram 20 seansów (albo mniej), ich listę wysyłam mailem, a przy odbiorze karnetu dostaję kopertę z owymi wejściówkami. Wówczas nie patrzę z nienawiścią na tych, którzy mają bilety i wchodzą bez problemu, bo ja sam wchodzę bez problemu:-)

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 31 lip 07, 13:54

skalpel napisał(a):- myślę, że trzeba się zastanwoić nad sposobem głosowania, bo festiwal wygrał film, który do końca obejrzało (podobno) 50 osób. To mało rezperezentatywna grupa.

50? A skąd Ty masz takie mylne informacje? Stopklatka.pl podaje, że na film Rona Havilio oddano 207 głosów. Proszę pamiętać, że znaczna część widzów nie oddaje kuponów. Oglądałem "Potosi" w sobotę (ostatni seans tego filmu) i wówczas na sali było sporo osób, i bodajże tylko 5 wyszło w trakcie seansu.
Narzekają głownie Ci, którzy filmu nie widzieli. Proponuję tym wszystkim chodzić na wszystkie pozycje konkursowe. Wówczas waga każdego oddanego głosu będzie taka sama. Na obecną władzę tez prawie każdy narzeka, ale jak zada się pytanie "Czy brałeś udział w wyborach?", to najczęściej pada odpowiedź odzwierciedlająca trzydziestoprocentową frekwencję.

zoja
 

Post 31 lip 07, 14:01

Tak !! Różne godziny seansów były nieporozumieniem, problemem było przemieszczenie się nawet w heliosie ... przykłady :
- "Import Export" zaczynający się o 16.15 ( de facto troche później, jak btw. wiele seansów ) i Hartley o 18.45 - ludzie zaczęli wychodzić z IE przed samym końcem, podobnie było z "Cichym światłem", na seans o 18.45 wchodziłam z kilku minutowym opóźnieniem.

Ja bym się chciała dowiedziec co się stało z ENH.tv ??

Postuluję o powrót do mniejszego formatu "rozkładu jazdy", bo tak duży plan projekcji był średnio poręczny.

paszczakos
 
Posty: 107
Na forum od:
24 lis 05, 15:59

Post 31 lip 07, 14:01

podpisuję się pod wszystkimi postulatami cze67, przede wszystkim co do zmiennych godzin - pomysł, który miał być wygodniejszy stał się strasznie problematyczny (z seansu "15 po" na seans "za 15" było prawie niemożliwym zdążyć w większości moich przypadków, a jak już zdążyłem dobiec do sali, to zazwyczaj kolejka była już za duża)

5 seansów MUSI być. Jak ktoś chce 4 to niech sobie z jednego rezygnuje, nie widzę problemu.

Nie podobał mi się w tym roku klub festiwalowy w Bezsenności. Momenty, w których połowę parkietu zajmowały mięśniaki wraz ze swoimi bling-bling pannami były bardzo niewygodne, a nawet nieprzyjemne w momentach, kiedy słyszało się "wyp**** z mojej części parkietu" od 20 nabuzowanych, spoconych i do tego śliniących się facetów.
ŻĄDAM STAREJ FORMY KLUBU!! Albo jakiejś nowej, ale tylko dla festiwalowiczów.

i punkt trzeci, równie ważny - co się stało z ENH.TV?? Czy coś przegapiłem, czy ten świetny program skończył się już rok temu? (materiał puszczany na zakończenie festiwalu w tym roku był bardzo słaby - to 20 minut przed seansem sprawiło, że nie zdążyłem obejrzyć ostatniego spośród 7 utworów Abramovic, lekko mnie to zirytowało :) )

To tyle jeśli chodzi o zażalenia, zachwytów nie zmieściłbym tutaj.
Pozdrawiam
Nigdy nie czujesz się samotny, gdy masz ze sobą Smith&Wesson .45

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 31 lip 07, 14:16

skalpel napisał(a):- myślę, że trzeba się zastanwoić nad sposobem głosowania, bo festiwal wygrał film, który do końca obejrzało (podobno) 50 osób. To mało rezperezentatywna grupa.

rzeczywiscie, warto to zmniec, querelle-matematyk mial nawet jakis pomysl, calkiem sensowny,a le wylozyl mi go kolo polnocy, wiec nie bardzo pamietam

mysle tez, ze skoro jest juz jakies jury miedzynarodowe, to mogloby tez przyznawac nagrode nie tylko w kategorii filmow polskich, ale tez oceniac glowny konkurs. bylyby wtedy dwie nagrody, jury i publicznosci
MK

skalpel
 
Posty: 57
Na forum od:
19 lip 07, 18:28

Post 31 lip 07, 14:29

Querelle napisał(a):50? A skąd Ty masz takie mylne informacje? Stopklatka.pl podaje, że na film Rona Havilio oddano 207 głosów.


Ktoś na forum pisał o 50 osobach. Może źle skojarzyłem z filmem albo nie zrozumiałem. Przyznaję się, moja wina. [Na seansie nie byłem i piszę na podstawie opinii zasłyszanych i przeczytanych]

Narzekają głownie Ci, którzy filmu nie widzieli. Proponuję tym wszystkim chodzić na wszystkie pozycje konkursowe. Wówczas waga każdego oddanego głosu będzie taka sama. Na obecną władzę tez prawie każdy narzeka, ale jak zada się pytanie "Czy brałeś udział w wyborach?", to najczęściej pada odpowiedź odzwierciedlająca trzydziestoprocentową frekwencję.


hm... w sumie to masz rację ;-) Niestety nie mogłem być na wszystkich konkursach. Może za rok się uda. Powiedzmy, że mnie przekonałeś i swoje słowa odwołuję - jest dobrze ;-)

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 31 lip 07, 15:18

zoja napisał(a):- "Import Export" zaczynający się o 16.15 ( de facto troche później, jak btw. wiele seansów ) i Hartley o 18.45 - ludzie zaczęli wychodzić z IE przed samym końcem, podobnie było z "Cichym światłem", na seans o 18.45 wchodziłam z kilku minutowym opóźnieniem.

Jeśli rzeczywiście tak było, jak piszesz (pojawienie się na kolejnym seansie kosztem końcówki poprzedniego), to ewidentnie tym osobom obce jest pojęcie szacunku dla twórców. Smutne, bardzo smutne.

MK napisał(a):rzeczywiscie, warto to zmniec, querelle-matematyk mial nawet jakis pomysl, calkiem sensowny,a le wylozyl mi go kolo polnocy, wiec nie bardzo pamietam.

Jednak w warunkach dziennych, opierając się na regule odrywania, wyszedł mu następnik, który jest negacją tego nocnego. Podwójne zaprzeczenie zdania p jest równoważne zdaniu p, więc tak naprawdę nowa myśl pokrywa się z wcieloną w życie podczas 2.ENH. Krótko: zostańmy przy obecnej metodzie.

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 31 lip 07, 15:41

Querelle napisał(a):
skalpel napisał(a):- myślę, że trzeba się zastanwoić nad sposobem głosowania, bo festiwal wygrał film, który do końca obejrzało (podobno) 50 osób. To mało rezperezentatywna grupa.

50? A skąd Ty masz takie mylne informacje? Stopklatka.pl podaje, że na film Rona Havilio oddano 207 głosów. Proszę pamiętać, że znaczna część widzów nie oddaje kuponów. Oglądałem "Potosi" w sobotę (ostatni seans tego filmu) i wówczas na sali było sporo osób, i bodajże tylko 5 wyszło w trakcie seansu.
Narzekają głownie Ci, którzy filmu nie widzieli. Proponuję tym wszystkim chodzić na wszystkie pozycje konkursowe. Wówczas waga każdego oddanego głosu będzie taka sama. Na obecną władzę tez prawie każdy narzeka, ale jak zada się pytanie "Czy brałeś udział w wyborach?", to najczęściej pada odpowiedź odzwierciedlająca trzydziestoprocentową frekwencję.
Całkowicie się zgadzam.Ja byłem na pierwszym pokazie Potosi.Sala była wypełniona gdzieś w 1/3,ale jakże była to inna jakościowo Publiczność od wielu innych seansów,które gromadziły komplety..A przecież o jakość nam chodzi,czyż nie?Owszem,parę osób wyszło,jednak uczyniło to w sposób kulturalny nie manifestując swego niezadowolenia(a to nie było,niestety,normą na Festiwalu).I na koniec:myślę,że wielu odstręczył czas Filmu.Niesłusznie!Jeśli będziecie mieli okazję,zobaczcie Potosi.Jeśli nawet Was nie porwie,to wątpię,czy uznacie go za zły totalnie.
Pozdrawiam

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 31 lip 07, 17:25

Bardzo dobrze, że konkurs został przeniesiony do najlepszej sali (sala 1) ponieważ konkurs jest na tym festiwalu najważniejszy. I tak trzymać, Panowie organizatorzy.

Natomiast program tegorocznego festiwalu był wyjątkowo nieporęczny i niepraktyczny (format za duży, papier za kiepski). Wciąż mam program z Cieszyna, mała poręczna książeczka ze sztywnego papieru. Za taki program zaplaciłbym nawet 2 złote.

fenikt
 

Post 31 lip 07, 18:55

To ja wkleje maila ktorego napisalem do organizatorów, ale którego mi z niewiadomych przyczyn zwróciło. Tekstu mi się nie chce zmieniać, ale przypomniało mi się, że stojaki były zdaje się przed Heliosem, tak czy siak za malo :P

Witam serdecznie!

Jestem świeżo po powrocie z festiwalu i nasunęła mi się pewna
sugestia. Mianowicie, moim zdaniem, ogromnym udogodnieniem dla
festiwalowiczów byłoby postawienie przed obiektami festiwalowymi (mam
tu na myśli głownie kina) stojaków rowerowych. Moim zdaniem poruszanie
się rowerami między kinami oszczędzi nam wszystkim sporo stresu ;)
(czy też uda nam się zdążyć odpowiednio wcześnie i ustawić się w
kolejce), pozwoli na oszczędzenie nóg biednych festiwalowiczów
biegających między kinami, jak i polepszy ich zdrowie ;) czy też nawet
pozwoli zaoszczędzić pieniądze na biletach tramwajowych. Myślę, że
dogadanie się z władzami miasta Wrocławia w tej sprawie nie przysporzy
szczególnych problemów, również finansowo nie powinno to zbytnio
obciążyć budżetu festiwalu, a myślę, że wielu uczestników festiwalu
byłoby bardzo zadowolonych gdyby w przyszłym roku takie stojaki sie
pojawiły (przypinanie roweru do latarni nie jest jednak zbyt dobrym
pomysłem). Byłoby mi bardzo miło gdyby ta kwestia była chociaż
rozważona przez Szanownych Organizatorów :)

Pozdrawiam serdecznie,

Avatar użytkownika
boy_in_the_hood
 
Posty: 166
Na forum od:
18 sty 06, 21:08

Post 31 lip 07, 19:20

cze67: wejściówki dla mnie są pomysłem bardzo chybionym. Ciężko wybrać 20 filmów przed Festiwalem na które "na pewno chciałbym iść". Nie zapominaj proszę, że pełny program ukazuję się dosłownie na parę dni przed Festiwalem...
cry baby cry
put your finger in your eye

Grzesiek
 

Post 31 lip 07, 21:01

1. Ceny pojedynczych biletów. Mówiąc wprost, 15 złotych uważam za zwykłe zdzierstwo. Było to już poruszane w innym temacie i Pan Gutek gimnastykował się tam matematycznie, żeby dowieść, że choć bilety są drogie, to i tak są tanie, ale nie zmienia to faktu, że mniej płacę w multipleksach za każdy normalny seans w ciągu roku. A to przecież jest festiwal! Multipleksy nie mają sponsorów, co jakoś nie przeszkadza im zarabiać na moim bilecie za 13 zł. Pan Gutek ma sponsorów i liczy sobie za bilet 15. Na biletach 10+ czy 20+ też zniżka była niewielka - odpowiednio 1 i 2 zł na bilecie.

2. Na mojej plakietce, którą dostałem załączoną do biletów wyraźnie jest napisane, że "po rozpoczęciu seansu osoby spóźnione nie będą mogły wejść na projekcję". Ten zapis był notorycznie łamany. Na wszystkich seansach, na których byłem, wpuszczano ludzi jeszcze dobrych kilka minut po rozpoczęciu seansu (nie mam tu na myśli reklam, tylko już sam film). Moim zdaniem to skandal. Czy ludzie nie umieją czytać, co mają na karnecie? Czy wolontariusze i obsługa nie wiedzą, że nie mają wpuszczać spóźnialskich? Tak trudno wyegzekwować ten zapis?

3. Wchodzę sobie do kina na seans i za każdym razem mój wzrok pada na cały rząd rezerwacji dla gości festiwalu. Vip-y zjawiają się w ilości jednego osobnika, albo i wcale. Po czym gasną światła, rozpoczynają się reklamy i pani z obsługi wchodzi zbierać karteczki z rezerwacjami. Zaczyna się film i jednocześnie zaczyna się wpuszczanie ludzi na wcześniej zarezerwowane miejsca. I mamy łażenie przed ekranem, nawoływanie się, świecenie sobie komórkami, żeby coś zobaczyć itd. A film trwa. Patrz więc pkt. 2. W związku z tym mam pytanie, czy nie można by szanownych gości festiwalu zobowiązać do przychodzenia na tyle wcześniej, żeby zdjęcie karteczek z rezerwacjami mogło nastąpić zanim zacznie się seans i wpuścić ludzi, żeby zdążyli zająć miejsca przed projekcją? Czy majestat festiwalu ucierpi, jak się gości będzie traktować jak każdego innego widza?

4. Może wyjdę na ignoranta technicznego, ale nie rozumiem jednej rzeczy - czemu na większości sensów napisy leciały na jakimś podwieszonym wyświetlaczu skoro na niektórych seansach mogły lecieć na kopii filmu? Wiem, że tak było też wcześniej, ale po prostu czasami to przeszkadza i to bardzo. Sale kinowe mają dobrze obliczoną wysokość, na której powinien być ekran. A w tej sytuacji, gdy usiadł przede mną jakiś drągal, to musiałem się wyginać, żeby coś przeczytać. Dobrze, że człowiek kuma po angielsku i mogłem w końcu machnąć ręką. Gorzej jednak gdy - tak jak w małej sali kina Warszawa - projektor do napisów umieszczony był przy pierwszym rzędzie foteli, tuż obok mnie i walił mi po oczach. Podobnie laptop panienki czuwającej nad wyświetlaniem tychże napisów. To już po prostu kpina! W sali kinowej ma być ciemno, a nie pełna iluminacja, bo się komuś nie chciało zrobić napisów na kopii filmu, jak należy. Nie wiem czy usłyszę, że przeszkodą w przygotowaniu porządnych kopii były pieniądze, czy czas. Jeśli to pierwsze, to sądzę że za 14 złotych człowiek chyba ma prawo oglądać porządną kopię z napisami na ekranie. A jeśli chodzi o czas, to tu również trudno komentować - festiwal jest raz w roku. Jest chyba wystarczająco dużo czasu, by to przygotować. Tak czy inaczej to, co zobaczyłem podczas seansu w małej salce Warszawy, woła o pomstę do nieba (abstrahując od tego, że w ogóle oglądanie tam filmów nie należy do szczególnie atrakcyjnych doświadczeń).

5. I wreszcie - kultura wielu widzów, a raczej jej brak. Nie wiem skąd na festiwalu pokazującym w ogromnej większości filmy niezbyt przystępne, często trudne, filmy dla - wydawać by się mogło - wymagającej i kulturalnej publiki, tyle zwykłego bydła, które nie potrafi się zachować? Świecenie komórkami, donośne odgłosy żarcia, łażenie tam i z powrotem, gadanie, kopanie w oparcie fotela itd. Na jeden seans przyszedł narąbany facet, który większość filmu przespał pochrapując i zionąc alkoholem. Taka swołocz sprawia, że poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie jest to przypadkiem ostatni festiwal ENH, w którym uczestniczyłem.

Avatar użytkownika
em
 
Posty: 156
Na forum od:
1 sie 06, 23:19

Post 31 lip 07, 21:07

kopie wiekszosci filmow sa wypozyczane na festiwal a nie kupowane, a ze cudzej wlasnosci nie mozna niszczyc, to polskich napisow nie ma na kopii.

Grzesiek
 

Post 31 lip 07, 21:28

Za 14 złotych za bilet mam chyba prawo obejrzeć film w normalnych warunkach. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że wypożyczenie kopii jest tańsze od jej kupna. Tymczasem płacę tyle, ile za seanse w normalnych kinach, gdzie wyświetla sie kupione kopie... Tym bardziej nie rozumiem skąd taka cena biletów. Tak czy owak uważam, że puszczanie tych napisów z projektora koło mojego fotela to średnio udany pomysł.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 31 lip 07, 21:51

Teoretycznie można wyświetlać napisy na filmie bez potrzeby niszczenia go. Nie jestem ekspertem ale mamy XXI wiek. Problem w tym, że na kopiach bardzo często są naniesione napisy angielskie. Czyli wartałoby żeby właściciele praw do filmów zrozumieli, że nie tylko anglojęzyczni ludzie żyją na planecie Ziemia.

Avatar użytkownika
Vetilien
 
Posty: 14
Na forum od:
29 cze 05, 17:44

Post 31 lip 07, 21:56

Grzesiek napisał(a):
3. Wchodzę sobie do kina na seans i za każdym razem mój wzrok pada na cały rząd rezerwacji dla gości festiwalu. Vip-y zjawiają się w ilości jednego osobnika, albo i wcale. Po czym gasną światła, rozpoczynają się reklamy i pani z obsługi wchodzi zbierać karteczki z rezerwacjami.


'Vipy' to na ogół prasa. A jeśli prasa jest dobrze wychowana, to na ogół zajmuje sobie miejsca gdzie indziej :] Poza tym ten jeden rząd to dodatkowa pula miejsc na wszelki wypadek, gdyby było duże zainteresowanie. I jak sam napisałeś, karteczki zdejmuje się w czasie reklam - czy oglądając po raz trzydziesty reklamę Canal+ aż tak żal ci było, że ktoś jeszcze przechodzi?
Ale przyznam, że miałam jedną nieprzyjemną historię z tym nieszczęsnym rzędem - weszłam już po ciemku na jeden z pokazów poprzedzonych spotkaniem z reżyserem. Reżyser wyszedł z sali, ja usiadłam w viprzędzie (wypełniony w 1/3), bo było nabliżej i nie chciałam już innym przeszkadzać, ledwo moja szacowna pupa dotknęła siedzenia, a już podbiega do mnie obsługa i ochrzania za zajęcie miejsca dla reżysera (który najwidoczniej posiadł magiczną umiejętność przebywania w dwóch miejscach jednocześnie). Wcześniej też tak robiłam i jakoś nic się nie działo, więc byłam lekko zdziwiona nadgorliwością (która na ogół aż tak się nie ujawnia) :/

5. I wreszcie - kultura wielu widzów, a raczej jej brak. .


O tak, w tym miejscu serdecznie chciałabym pozdrowić przedostatni rząd z 'Omkary' ostatniego dnia festiwalu. Ja rozumiem, że to ostatni seans ostatniego dnia, w dodatku Nocne Szaleństwo, ale nawet w najśmielszych wizjach nie przypuszczałam, że ktokolwiek przyjdzie do kina z wódką, piwem i innymi trunkami. Częste wypady do toalety w Lalkach były bardzo utrudnione (jak miło, że kilka razy dostałam po głowie, jak ktoś na wpół przytomny się chciał wydostać) i to zachowanie... 'Omkara' z klasycznym bolly nie ma przecież nic wspólnego poza aktorami, więc skąd te napady dzikiego śmiechu, głośne komentarze i gwizdy? Chyba niestety niektórzy nauczyli się podczas poprzednich ENH, że film z Indii = kiczowata chałka i każde spowolnione ujęcie automatycznie wywołuje salwy śmiechu :/
(Dobra, przyznaję się, w zeszłym roku na ostatnim seansie byłam na 'Arjunie' i popłakałyśmy się z przyjaciółką kilka razy ze śmiechu przy scenach akcji, ale trudno było zachować spokój przy latających talerzach itd.)
Ostatnio edytowano 31 lip 07, 21:58 przez Vetilien, łącznie edytowano 1 raz

alfa
 

Post 31 lip 07, 21:57

o przepraszam! prasa stała sobie grzecznie w kolejce razem z innymi..
sory stary ale nie masz racji!

marla
 

Post 31 lip 07, 22:00

stała nie stała...różnie to było ;)

Grzesiek
 

Post 31 lip 07, 22:13

Vetilien napisał(a):I jak sam napisałeś, karteczki zdejmuje się w czasie reklam - czy oglądając po raz trzydziesty reklamę Canal+ aż tak żal ci było, że ktoś jeszcze przechodzi?


Owszem - za zbieranie kartek brali się podczas reklam, ale reklamy szybko mijają i wpuszczanie ludzi, szukanie przez nich miejsca i łażenie przed ekranem odbywało się już w trakcie filmu. Chodzi mi o to, czy całej operacji nie można było przeprowadzić trochę wcześniej? I z tego co się orientuję, prasa wchodziła normalnie. Rezerwacje były dla gości, którzy na ogół się nie pojawiali.

Avatar użytkownika
Vetilien
 
Posty: 14
Na forum od:
29 cze 05, 17:44

Post 31 lip 07, 22:14

Chodzi mi o to, czy całej operacji nie można było przeprowadzić trochę wcześniej? I z tego co się orientuję, prasa wchodziła normalnie. Rezerwacje były dla gości, którzy na ogół się nie pojawiali.

No to w takim razie pozostaje tylko ćwiczeniu cnoty cierpliwości. Po czwartym festiwalu przywykniesz ;)

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 31 lip 07, 22:18

Wolontariusz powinien tego kogoś zignorować.

corner
 
Posty: 188
Na forum od:
16 lut 05, 20:16

Post 31 lip 07, 22:19

A czy widzieliście pretensje przed koncertami w Operze?
- Jak to, przecież karnet z napisem GOŚĆ pozwala na WSZYSTKO!
- Ale nie na wchodzenie na pokazy w Operze...

kaprysny
 
Posty: 104
Na forum od:
26 maja 07, 8:46

Post 31 lip 07, 22:28

Stała grzecznie zazwyczaj prasa ;) I czy to młodzi, czy to starzy. Na miejsca "vipowskie" też się nie pchałem.

Filmów musi być 5. Rezerwacji sobie nie wyobrażam. Repertuar pojawia się za późno. Poza tym na jakiej zasadzie rezerwacje? Kto pierwszy, ten lepszy?

Grzesiek
 

Post 31 lip 07, 22:31

Vetilien napisał(a):No to w takim razie pozostaje tylko ćwiczeniu cnoty cierpliwości. Po czwartym festiwalu przywykniesz ;)


Problem w tym, że nie wiem, czy chcę się wybrać na kolejny festiwal... Jakoś nie jestem jakoś zachwycony tegoroczną edycją. Może nie widziałem dużo filmów, ale te, które zdołałem zobaczyć, choć były w większości niezłe, nie wynagrodziły mi w pełni tych wszystkich minusów, o których pisałem w swoim pierwszym poście. Nie jestem raczej cierpliwy, zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy, na które jestem bardzo (może za bardzo) wyczulony, takie jak np. kultura w kinie. Spodziewałem się, że festiwal będzie enklawą takiego oglądania i przeżywania filmu w absolutnym spokoju. Najwyraźniej tu też dotarły powszechnie obowiązujące w kinach praktyki :/

Avatar użytkownika
Vetilien
 
Posty: 14
Na forum od:
29 cze 05, 17:44

Post 31 lip 07, 22:36

Oj, Grzesiu, marzenia ;)
Ostatnio edytowano 1 sie 07, 10:35 przez Vetilien, łącznie edytowano 1 raz

tayuki
 
Posty: 95
Na forum od:
14 cze 05, 19:20

Post 31 lip 07, 22:51

Grzesiek napisał(a):
Vetilien napisał(a):No to w takim razie pozostaje tylko ćwiczeniu cnoty cierpliwości. Po czwartym festiwalu przywykniesz ;)


Problem w tym, że nie wiem, czy chcę się wybrać na kolejny festiwal... Jakoś nie jestem jakoś zachwycony tegoroczną edycją. Może nie widziałem dużo filmów, ale te, które zdołałem zobaczyć, choć były w większości niezłe, nie wynagrodziły mi w pełni tych wszystkich minusów, o których pisałem w swoim pierwszym poście. Nie jestem raczej cierpliwy, zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy, na które jestem bardzo (może za bardzo) wyczulony, takie jak np. kultura w kinie. Spodziewałem się, że festiwal będzie enklawą takiego oglądania i przeżywania filmu w absolutnym spokoju. Najwyraźniej tu też dotarły powszechnie obowiązujące w kinach praktyki :/


Ja też w tym roku się bardzo rozczarowałam, chwilami nawet zastanawiałam się, czy nawiedzić festiwal w przyszłym roku.
Ale okazji do zobaczenia wielu filmów, niekoniecznie zawsze udanych czy zachwycających, nie będę miała jeszcze bardzo długo.
I tyle, nie można mieć wszystkiego.

kaprysny
 
Posty: 104
Na forum od:
26 maja 07, 8:46

Post 31 lip 07, 22:52

Festiwal nie jest enklawą. Stał się zbyt masowym wydarzeniem niestety.

Zresztą, każdemu z nas zdarzają się "wykroczenia". Nie róbmy z siebie kinowych męczenników-ideałów. Ja jestem świadom pewnych trudności jakie sprawiam, np. wiercąc się niemiłosiernie czy zajmując znajomym miejsca w kolejce. Jak się stoi godzinę, to zmiana warty jest niezbędna - czas na toaletę, przekąszenie czegoś czy nawet rozluźniający spacerek po kinie.

A zajmowanie miejsc na sali? Hmm, jeśli osoba pojawia się niedługo po zajęciu, spoko. Ja np. uwielbiam miejsca z boku i nigdy się nie pcham do środka, więc nie ma jakiejś walki o ogień. Jeśli jednak miejsce trzymane jest na siłę, nawet gdy wiadomo, że już nie wpuszczają (a to się zdarzało), kompletnie tego nie rozumiem.

tayuki
 
Posty: 95
Na forum od:
14 cze 05, 19:20

Post 31 lip 07, 22:56

kaprysny napisał(a):Zresztą, każdemu z nas zdarzają się "wykroczenia". Nie róbmy z siebie kinowych męczenników-ideałów. Ja jestem świadom pewnych trudności jakie sprawiam, np. wiercąc się niemiłosiernie czy zajmując znajomym miejsca w kolejce. Jak się stoi godzinę, to zmiana warty jest niezbędna - czas na toaletę, przekąszenie czegoś czy nawet rozluźniający spacerek po kinie.


Dokładnie.

paszczakos
 
Posty: 107
Na forum od:
24 lis 05, 15:59

Post 1 sie 07, 0:59

POPIERAM!

Nie róbcie z siebie męczenników za ideę i jakieś wartości moralne "stojęwkolejceudomnieboli"

bądźmy realistami i nie czepiajmy się rzeczy, które tak naprawdę nie przeszkadzały
Nigdy nie czujesz się samotny, gdy masz ze sobą Smith&Wesson .45

stazzio
 
Posty: 131
Na forum od:
30 sty 05, 1:13

Post 1 sie 07, 2:31

Mam wrażenie, że w tym roku na festiwal przybyło nieco więcej widzów, niż był on w stanie pomieścić.
W porównaniu z rokiem ubiegłym (Cieszyna nie porównuję, bo inna infrastruktura etc.) problemy z wejściem na seanse nasiliły się znacząco, a na wielu pokazach, w których uczestniczyłem, sale były wypełnione do ostatniego miejsca.
Jeśli argumentem za przeniesieniem festiwalu do Wrocławia była - jak informują Organizatorzy - m.in. poprawa warunków oglądania filmów, trzeba by się może zastanowić, czy 100% wypełnienie sali ów argument realizuje. Myślę o tych wszystkich widzach, którzy musieli oglądać film z pierwszych rzędów przed ogromnym ekranem... Sala wypełniona po brzegi na pewno wygląda imponująco, ale...
Poza tym kilkudziesięciominutowe oczekiwanie na wejście na seans (nie zawsze zwieńczone sukcesem) też niekorzystnie wpływa na komfort uczestniczenia w imprezie. Ale w wielu wypadkach okazało się koniecznością.
Postulat zatem następujący:
W kolejnych edycjach festiwalu warto by ograniczyć liczbę sprzedawanych karnetów lub rozejrzeć się za dodatkowymi miejscami projekcji.
W tym roku bowiem dało się już odczuć niekorzystny wpływ wzrostu liczby widzów na warunki oglądania filmów.

Pozdrowienia

paszczakos
 
Posty: 107
Na forum od:
24 lis 05, 15:59

Post 1 sie 07, 7:03

A mi tam się podobało. Gdyby nie to, że za późno stawałem w kolejce na Hartleya, nie zobaczyłbym mnóstwa dobrych tytułów innych reżyserów - zawsze znalazła się w Heliosie jakaś sala z wolnymi miejscami przecież (i to nie jedna) - tak naprawdę sale wypełnione po brzegi były tylko na paru cyklach
Nigdy nie czujesz się samotny, gdy masz ze sobą Smith&Wesson .45

Avatar użytkownika
_che_
 
Posty: 127
Na forum od:
28 lip 07, 18:14

Post 1 sie 07, 8:12

Zupełnie sie nie zgadzam z niektórymi z was.

1) To nie godziny były złe, mi często taki układ godzin bardzo pomógł- Ważne było dobrze ułożyć sobie plan- zobaczyć jak długo leci dany film i sprawdzić czy na pewno o tej porze wszystko sie solidnie uloży i odpowiednio przyjść wcześniej(wiadomo założyć że będzie kolejka etc) Ja brałem to wszystko pod uwagę i zobaczyłem wszystkie 41 filmów które przed festiwalem chciałem zobaczyć(Wszystkie konkursowe,6*Hartley, 3 pokazy specjalnie(te najbardziej oblegane),kino australijskie,mistrzowie i odkrycia.

Wszędzie dało się wejść (jedynym problemem był jedyny pokaz Destricted gdzie były 4 rzędy rezerwacji-ale i tak znalazlem miejsce) tylko trzeba było trochę rozsądku przy układaniu planu(były 3 projekcje każdego filmu)

2)Jeśli chodzi o napisy to sądzę że TYLKO polskie napisy na filmie są dopiero wtedy gdy jakiś polski dystrybutor kupi do filmu prawa(przynajmniej taką zależność zauważyłem).Festiwal jest międzynarodowy więc napisy angielskie są konieczne, a nie wyobrażam sobie na głównym ekranie napisów w dwóch językach.

3)Wiadomo było że jak rozrośnie się struktura tego festiwalu, zwiększy się jego ranga, będzie więcej gości ale też więcej widzów przypadkowych.
Festiwal straci trochę na kameralności ale zyska inne zalety. Ja cieszę się że mogłem uczestniczyć w tak dużym wydarzeniu filmowym(posłuchać i zobaczyć ciekawych gości a przede wszystkim zobaczyć wspaniałe KINO).
ERA NOWE HORYZONTY co raz bardziej dorównuje największym światowym festiwalom-Mi to bardzo odpowiada.

POZDRAWIAM wszystkich organizatorów i życzę powodzenia przy następnym festiwalu

Avatar użytkownika
masakrytyczna
 
Posty: 72
Na forum od:
26 lip 05, 16:54

Post 1 sie 07, 9:08

po swej kolejnej (chyba czwartej czy piątej) wizycie na festiwalu chcę napisać kilka słów podziękowania.

- w zasadzie tylko raz byłem na całym Festiwalu, obecnie przyjeżdżam tylko na kilka dni bo praca:-) tj oba weekendy (piątek/sobota/niedziela). Zawsze kupuje bilety: co wychodzi nieraz ciut drożej, ale nie mam żadnych kłopotów z wejściem na seanse na które chcę wchodzić. Dokładnie planuje wcześniej gdzie/kiedy i na co iść-> wybieram seanse, czasem trafiam, czasem niestety nie (Umknęło mi w tym roku "Ciche światło" czego bardzo żałuję).
Ale czas na festiwalu - jest dla mnie bardzo dobrym czasem - wypoczywam i świętuję Kino.

Bez kłopotu przemieszczam się miedzy kinami, zdążam zjeść, [a nawet gdy nie - to nie jest to wielka strata (bez jedzenia człowiek nie umiera po 2 godzinach:-) ], mam dobre miejsca na seansach. Potem bije brawo albo nie, głosuję idę dalej. I czuje i myślę.

I nie ma takiego drugiego miejsca w Polsce, gdzie mogę zobaczyć takie filmy i w tak dobrej i jednak życzliwej atmosferze.

Festiwal zrobił się molochem - i to jest OK. Festiwal musi być we Wrocławiu - i to też jest OK. Podobało mi się bardziej w Cieszynie, ale z radością jadę do Wrocławia.
I to jest OK

Za rok znowu przyjadę, nawet jak będę cyborgiem, i to tez będzie OK.
DZIĘKI

a uwagi?

- rzeczywiście bardzo proszę więcej światła!! w (nomen omen)Heliosie przed seansem - aby móc poczytać gazetkę albo książkę, albo coś napisać.
- i klub festiwalowy namiotowy albo inny, rodem z Cieszyna by się przydał bardzo, bo "społeczność" festiwalowa jest ważna, a we Wrocławiu wszystko się jakoś rozchodzi, wtapia w miasto, zanika.

pozdrawiam
(a zdjęcia z wygranej drukarki HP, wydrukowywane są bardzo pięknie, więc dzięki:-))
www.masakrytyczna.blog.pl >>dziwię się światu<<

Avatar użytkownika
cze67
 
Posty: 836
Na forum od:
14 cze 06, 10:34

Post 1 sie 07, 9:14

Już w zeszłym roku większość z nas wołała: więcej światła w Heliosie! Ale jakoś organizatorzy ową prośbę zignorowali. Jeżeli jest to kłopot techniczny, to może wśród gadżetów, obok świecących długopisów, powinny się znaleźć górnicze lampki?:-)

Negrin
 

Post 1 sie 07, 11:19

A ja muszę wspomnieć o czymś, o czym chyba nie było tutaj jeszcze mowy: o poziomie tłumaczeń -- i to nie tylko filmowych.

Zacznę jednak właśnie od filmowych, czyli od napisów. Ja wiem, że dużo filmów do opracowania, mało czasu i tak dalej, i tak dalej... ale od tego, co widziałem podczas niektórych seansów, jeżyły się włosy na głowie. Do moich ulubionych kwiatków należy scena z "Półksiężyca", kiedy bohaterowie znajdują się w "restauracji". Na pytanie, co ma w ofercie, właściciel w angielskich napisach odpowiada, że "eggs, [coś tam], ostrich". Według polskiej wersji: "jajka, [coś tam], ostrygi". Żeby było śmieszniej, chwilę wcześniej kamera pokazywała te strusie. Najwięcej "radości" sprawiła mi jednak projekcja "Joe Strummer - The Future Is Unwritten". Spośród całej masy dowodów na to, że tłumaczka słabo sobie radziła z językiem lengłydż, mój ulubiony to: "She attacked him with a stiletto heel". Po polsku: "Zaatakowała go sztyletem". Do festiwalowych tłumaczy apeluję: słownik jest twoim przyjacielem. A do organizatorów: czy naprawdę nie dałoby się znaleźć więcej dobrych tłumaczy do napisów?

To raz. Ale jeszcze jest druga sprawa, w gruncie rzeczy jeszcze bardziej bulwersująca: tłumaczenie na żywo podczas spotkań z twórcami. Nie mam nawet specjalnych pretensji do dziewczyny tłumaczącej spotkania z Hartleyem, która -- choć radziła sobie różnie -- to ze spotkania na spotkanie szło jej lepiej, a przy tym było widać, że po pierwsze zapewne jest to jej pierwszy raz, nie robi tego profesjonalnie i w sumie właśnie się uczy, a po drugie w gruncie rzeczy przynajmniej wie, o czym mówi, zna się na filmach itp. Nawet kiedy podczas chyba drugiego spotkania pogubiła się w liście nazwisk, którą rzucił Hartley, i speszona zwróciła się do publiczności z pytaniem "czy było jeszcze coś ważnego, co pominęłam" -- to było jakieś takie sympatyczne. W ogóle spotkania z Halem były sympatyczne i odbywały się w takiej w sumie przyjaznej atmosferze, więc za bardzo nie narzekam (a dziewczyna z pewnością z czasem będzie coraz lepsza).

Tego wszystkiego nie można natomiast powiedzieć o panu, który tłumaczył co najmniej dwa spotkania z autorami filmów konkursowych ("co najmniej" -- bo ja byłem na tłumaczonych przez niego spotkaniach z Mortenem Kaplersem i Anetą Lesnikovską). Z tego, co pamiętam, ten sam pan prezentował swój "talent" podczas zamknięcia zeszłorocznego festiwalu. Jedyną dobrą rzeczą, którą można o nim powiedzieć, jest to, że ma świetny, radiowy głos. Już w zeszłym roku (jeśli się nie mylę i był to ten sam tłumacz) mocno się gubił, choć robił przy tym wrażenie bardzo zadowolonego z samego siebie, jednak to, co pokazał w tym roku, już nawet nie było śmieszne. A przecież, jak rozumiem, to teoretycznie profesjonalny tłumacz z reklamującej się wszem i wobec firmy Skrivanek, partnera festiwalu.

Żeby nie był gołosłownym: kilka przykładów, które akurat zapadły mi w pamięć, spośród bardzo, bardzo wielu. O ile Kaplers, Duńczyk, ma prawo robić błędy, mówiąc po angielsku -- i powiedzieć że "I had no moralistic problems", o tyle pan z firmy Skrivanek powinien znać język polski i za przeproszeniem bezmyślnie nie przekładać powyższego jako "nie miałem problemów moralistycznych". To chyba smutne, kiedy sala śmieje się z tłumacza. Pan ze Skrivanka gubił się również na przykład wówczas, gdy Aneta Lesnikovska opowiadała, czym jest Dogma (w przeciwieństwie do wszystkich na sali, najwyraźniej słyszał o niej po raz pierwszy). W jego wersji Lars von Trier zmienił się, o zgrozo, w... Larsona (nie, nie Larsona von Triera -- po prostu w Larsona).

No i wisienka na czubku tortu: normalnie kiedy ktoś z zebranej publiczności zadaje gościowi pytanie, tłumacz po cichu ("na ucho"/z dala od mikrofonu) tłumaczy je na język zrozumiały dla gościa (tu: z polskiego na angielski). Jednak żeby było śmieszniej, ten tłumacz się nie krępował i tłumaczył głośno do mikrofonu. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że nie tylko średnio sobie radzi z przekładaniem treści na polski, ale co gorsza -- także na angielski. "Co gorsza", bo to w sumie pół biedy, jeśli źle przełoży słowa gościa -- większość uczestników festwalu zna angielski i wychwyci błąd, a ci, którzy nie znają, dowiedzą się właśnie od tych, którzy znają. Oczywiście, że to nie powinno mieć miejsca (p. wyżej), ale da się z tym żyć. Gorzej kiedy tłumacz zafałszowuje zadane po polsku pytanie. W przypadku spotkania z Kaplersem ktoś spytał go, do jakiego gatunku zaliczyłby swój film "AFR". I w tym miejscu powiedzmy sobie szczerze: trudno to uznać za rzecz bardzo wymagającą i ktoś, kto zna angielski po prostu dobrze (niekoniecznie tłumacz), powinien znać słowo "genre". Ale ok, ja też jestem tłumaczem, więc wiem, jak to jest: przy tłumaczeniu na żywo zawsze można doznać nagłego zaćmienia i zapomnieć prostych słów. Ale w takiej sytuacji należy się ratować innymi, równie prostymi. Bez tego "genre", pytanie można było przełożyć w banalnie prosty sposób: "What kind of film...", "What type of film...". Ale nie. O zgrozo usłyszeliśmy: "What rate would you give your film?" (być może, jak usłyszała koleżanka, było to "grade", a nie "rate" -- ale to w tym przypadku absolutnie wszystko jedno). Czyli w wolnym tłumaczeniu: "Jaką ocenę dałbyś swojemu filmowi?". Naprawdę, to już nie było nawet zabawne. Co ciekawe, jakimś cudem Kaplers sam się domyślił, o co chodzi, i poprawił tłumacza. Ale tak nie może wyglądać profesjonalne tłumaczenie z profesjonalnej firmy Skrivanek. Źle tłumacząc na polski tłumacz robi sobie wstyd wśród publiczności, ale źle tłumacząc na angielski... już nie sobie, ale całemu festiwalowi -- u zagranicznych gości. Czy naprawdę firma Skrivanek nie dysponuje lepszymi tłumaczami, którzy na dodatek znają się choć odrobinę na filmie? I czy organizatorzy festiwalu nie mogliby tego wreszcie dopilnować?

Żeby dopełnić obrazu, dodam że tłumaczowi z francuskiego, obsługującemu spotkanie z reżyserem "7 lat", Jean-Pascalem Hattu, również zdarzało się kubić kawałki wypowiedzi gościa, a przy tym tłumaczyć francuski na polski zachowując francuski szyk ;), ale nie było to aż tak bolesne. Natomiast jedynym naprawdę dobrym tłumaczeniem na żywo, jakie widziałem na festiwalu, było to, które wykonał tłumacz podczas ceremonii zamknięcia. Bez błędów, opustek, wpadek, a do tego ładnie po polsku. Nie byłem na spotkaniach poza kinami, więc nie wiem, jak wyglądały tłumaczenia np. w Cafe Australia czy na konferencjach prasowych, natomiast kolega, który był na warsztatach, chwalił jakość tłumaczenia kabinowego, które z ciekawości podsłuchał.

Uff... Wiem, że strasznie się rozpisałem, ale ta kwestia z racji zawodowego zboczenia :) leży mi na sercu. Więc bardzo przepraszam za długość posta :) Wcześniej planowałem napisać bezpośrednio do organizatorów, ale doszedłem do wniosku, że tutaj, na oficjalnym forum, to może nawet lepiej. Mam nadzieję, że za rok coś się zmieni na lepsze, bo to był dla mnie największy zgrzyt na świetnym festiwalu, może nawet gorszy niż te różne wpadki organizacyjne, o których piszecie.

Pozdrawiam,
Rafał

kaprysny
 
Posty: 104
Na forum od:
26 maja 07, 8:46

Post 1 sie 07, 12:03

Gdy pan "z radiowym" głosem wychodził, już się bałem. Angielski to angielski, ten rozpoznajemy. Wiem, co powiedział Hartley, zauważam błędy tłumaczki (bo opuszczenia są konieczne, Hartley czasami sie tak rozgadywał - choć i tak robił uprzejmie przerwy; ja chodziłem na jego filmy m.in. dla tych spotkań). Ale już języki azjatyckie czy nawet francuski, którego osobiście nie znam... Skąd mogę mieć pewność, że tłumacz nie gada "od rzeczy", skoro Ci od angielskiego robią błędy...

kaprysny
 
Posty: 104
Na forum od:
26 maja 07, 8:46

Post 1 sie 07, 12:05

Niestety, tłumacze muszą znać słownictwo związane z kinem. Bez tego i jakiejś drobnej wiedzy na temat historii kina, będzie im truuuudno.

Avatar użytkownika
a-go
 
Posty: 46
Na forum od:
12 lip 07, 16:48

Post 1 sie 07, 12:42

To prawda, tłumacz na spotkaniu po "AFR" był straszny... Pomijając samą jakość tłumaczenia, głowa mnie rozbolała od jego wrzasków i popisów. Myślałam, że wyjdę z sali.

Avatar użytkownika
A*
 
Posty: 241
Na forum od:
29 sty 05, 15:55

Post 1 sie 07, 13:56

Negrin napisał(a):W jego wersji Lars von Trier zmienił się, o zgrozo, w... Larsona (nie, nie Larsona von Triera -- po prostu w Larsona).


Chwilami był nawet "Lars i Trier", a pierwszy film dogmatyczny to "celebrowanie". Może rzeczywiście warto podszkolić tłumaczy z podstawowej wiedzy o filmie? nie mam nic przeciwko i rozumiem pojedyncze wpadki, ale w tym roku, a szczegolnie na tym spotkaniu, było ich tyle, że nie dało się czasem wytrzymać. A moj angielski jest raczej średniozaawansowany, na pewno wiec było jeszcze wiecej takich, ktorych nie wyłapałam.
"Sceny filmowe, które przeszły do historii mojej wrażliwości. Codzienność i niecodzienność odbita w kadrach filmowych. I nieustająca świadomość, że oglądanie i pisanie o filmach to szaleństwo,które należy popełnić,żeby zrozumieć do końca"/A.Filipiak

morningbell
 
Posty: 31
Na forum od:
10 cze 07, 17:48

Post 1 sie 07, 15:38

dziewczyna od Hartleya nie jest tlumaczem zawodowo. byla zwykla wolontariuszka, ktora zostala przydzielona do Hartleya :)

zoja
 
Posty: 3
Na forum od:
1 sie 07, 12:50

Post 1 sie 07, 15:54

tym bardziej należa jej się podziękowania, bo moim zdaniem była lepsza niż pan z radiowym głosem.

Jak
 
Posty: 57
Na forum od:
2 lip 06, 22:58

Post 1 sie 07, 15:58

Wolontariuszką bardzo miłą z resztą. Pozdrawiamy Anię.

***

kwiatek ze spotkania po AFR:

Kapplers: "(...) like starting a war"
Pan Radiowy: "jak Stalin na wojnie".

Myślałem sobie "Czy to się dzieje naprawdę?".

Publiczność ryknęła też śmiechem na "Zemście i pożądaniu", gdy to co robił Rodin (?) pod płaszczem zmieniło się z kwestii aktorki: "Masturbating" na podpis "To dyskusyjne". Stawiam na to, że tłumacz usłyszał "That's debatable".

tayuki
 
Posty: 95
Na forum od:
14 cze 05, 19:20

Post 1 sie 07, 16:19

Jak napisał(a):Publiczność ryknęła też śmiechem na "Zemście i pożądaniu", gdy to co robił Rodin (?) pod płaszczem zmieniło się z kwestii aktorki: "Masturbating" na podpis "To dyskusyjne". Stawiam na to, że tłumacz usłyszał "That's debatable".


O tak, to było przepiękne ! :D

Mayra
 

Post 1 sie 07, 16:48

Podpisuję się obiema rękami za tym co napisali Grzesiek, skalpel, zoja, tangerine, kaprysny,
bardzo przepraszam za to, że tak chamsko popreklejałam wasze posty (ale mam zwaloną klawiaturę, kilka liter mi nie d iała )i za długość posta

Festiwal nie jest enklawą. Stał się zbyt masowym wydarzeniem niestety.
żeby tak w salach Heliosu było jaśniej przed seansami
- myślę, że trzeba się zastanwoić nad sposobem głosowania, bo festiwal wygrał film, który do końca obejrzało (podobno) 50 osób. To mało rezperezentatywna grupa.
- stworzyć regulamin zachowania się w kinie, bo niektórym widzom brakuje kultury :/
- za duży format gazety
dlaczego program festiwalu zostałwydrukowany na tak marnym (gazetowym) papierze? lepiej byłoby gdyby był na twardszym, jak ten na którym drukowana była codzienna gazeta festiwalowa\
Także chciałabym się dowiedziec co się stało z ENH.tv ??
Postuluję o powrót do mniejszego formatu "rozkładu jazdy", bo tak duży plan projekcji był średnio poręczny.
-Ceny pojedynczych biletów. Mówiąc wprost, 15 złotych uważam za zwykłe zdzierstwo. Było to już poruszane w innym temacie i Pan Gutek gimnastykował się tam matematycznie, żeby dowieść, że choć bilety są drogie, to i tak są tanie, ale nie zmienia to faktu, że mniej płacę w multipleksach za każdy normalny seans w ciągu roku. A to przecież jest festiwal! Multipleksy nie mają sponsorów, co jakoś nie przeszkadza im zarabiać na moim bilecie za 13 zł. Pan Gutek ma sponsorów i liczy sobie za bilet 15. Na biletach 10+ czy 20+ też zniżka była niewielka - odpowiednio 1 i 2 zł na bilecie.
-czy nie można by szanownych gości festiwalu zobowiązać do przychodzenia na tyle wcześniej, żeby zdjęcie karteczek z rezerwacjami mogło nastąpić zanim zacznie się seans i wpuścić ludzi, żeby zdążyli zająć miejsca przed projekcją? Czy majestat festiwalu ucierpi, jak się gości będzie traktować jak każdego innego widza?
-Może wyjdę na ignoranta technicznego, ale nie rozumiem jednej rzeczy - czemu na większości sensów napisy leciały na jakimś podwieszonym wyświetlaczu skoro na niektórych seansach mogły lecieć na kopii filmu? Wiem, że tak było też wcześniej, ale po prostu czasami to przeszkadza i to bardzo. Sale kinowe mają dobrze obliczoną wysokość, na której powinien być ekran. A w tej sytuacji, gdy usiadł przede mną jakiś drągal, to musiałem się wyginać, żeby coś przeczytać. Dobrze, że człowiek kuma po angielsku i mogłem w końcu machnąć ręką. Nie wiem czy usłyszę, że przeszkodą w przygotowaniu porządnych kopii były pieniądze, czy czas. Jeśli to pierwsze, to sądzę, że za 14 złotych człowiek chyba ma prawo oglądać porządną kopię z napisami na ekranie. A jeśli chodzi o czas, to tu również trudno komentować - festiwal jest raz w roku. Jest chyba wystarczająco dużo czasu, by to przygotować.
Zacznę jednak właśnie od filmowych, czyli od napisów. Ja wiem, że dużo filmów do opracowania, mało czasu i tak dalej, i tak dalej... ale od tego, co widziałem podczas niektórych seansów, jeżyły się włosy na głowie. Do moich ulubionych kwiatków należy scena z "Półksiężyca", kiedy bohaterowie znajdują się w "restauracji". Na pytanie, co ma w ofercie, właściciel w angielskich napisach odpowiada, że "eggs, [coś tam], ostrich". Według polskiej wersji: "jajka, [coś tam], ostrygi". Żeby było śmieszniej, chwilę wcześniej kamera pokazywała te strusie. Najwięcej "radości" sprawiła mi jednak projekcja "Joe Strummer - The Future Is Unwritten". Spośród całej masy dowodów na to, że tłumaczka słabo sobie radziła z językiem lengłydż, mój ulubiony to: "She attacked him with a stiletto heel". Po polsku: "Zaatakowała go sztyletem". Do festiwalowych tłumaczy apeluję: słownik jest twoim przyjacielem. A do organizatorów: czy naprawdę nie dałoby się znaleźć więcej dobrych tłumaczy do napisów?
Myślę tak, aby nie było problemu ze zbyt małą ilością miejsc, nalezy zwiększyć ilość obiektów festiwalowych,

Avatar użytkownika
A*
 
Posty: 241
Na forum od:
29 sty 05, 15:55

Post 1 sie 07, 18:04

Mayra napisał(a):-Może wyjdę na ignoranta technicznego, ale nie rozumiem jednej rzeczy - czemu na większości sensów napisy leciały na jakimś podwieszonym wyświetlaczu skoro na niektórych seansach mogły lecieć na kopii filmu?


Logika mi podpowiada, choc moge sie mylic, że napisy zostaly "wbite" na taśmy, ktore wejdą do dystrybucji. W tej sytuacji to się oplaca. W pozostałych przypadkach - nie zawsze, zresztą pan Roman kiedyś mowil o tym, że niektore kopie są tylko "wypożyczane" na festiwal, wtedy gutekfilm nie ma takiej możliwości, ani prawa, aby napisy "wbijac" na nie swoje kopie. Osobiscie nie widze w osobnych napisach wiekszego problemu.
"Sceny filmowe, które przeszły do historii mojej wrażliwości. Codzienność i niecodzienność odbita w kadrach filmowych. I nieustająca świadomość, że oglądanie i pisanie o filmach to szaleństwo,które należy popełnić,żeby zrozumieć do końca"/A.Filipiak

kaprysny
 
Posty: 104
Na forum od:
26 maja 07, 8:46

Post 1 sie 07, 18:13

Ponadto - jak wbijać polskie i angielskie napisy na jedną kopię? To festiwal międzynarodowy, "dwujęzyczne" seanse. Może cały ekran w napisach? ;>

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 1 sie 07, 18:30

Myślę sobie tak, że właściciele praw do kopii nie musieliby przytwierdzać na stałe napisów angielskich i że jakaś zaawansowana technologia umożliwiłaby wyswietlanie napisów (angielski w Londynie, polskich we Wrocławiu) na ekranie, chcociaż nie jestem do końca przekonany. Rzecz prosta w przypadku reżyserów typu Tsai Ming Liang napisy nie stanowią problemu bo jest mało dialogów. Natomiast gdy w filmie mamy sporo dialogów to spuszczanie wzroku trochę może odciągać uwagę od obrazu. A przecież nie o to chodzi. Podejrzewam jednak, że wymóg w Cannes, Berlinie jest taki, że napisy angielskie muszą być naklejone na kopii, i stąd ta sytuacja.

Tak się zastanawiam w sprawie tłumaczeń, jest sporo błędów, jest też mało czasu. Ale czy trzeba się tak śpieszyć z tym festiwalem ? Startować zaraz po Cannes ? Jest jeszcze sierpień, nie tak już upalny i może lepszym terminiem byłby sierpniowy ?

Następna strona

Powrót do 7. - Aaaby wiedzieć więcej