właśnie, jeśli już to Gdynia, a nie Warszawa, z Warszawy to, tak jakby, SNH jest
a selekcja dowodzi dość jasno, że nikt tych filmów nie oglądał, tylko poleciał "po nazwisku": już abstrahując od jakości, naprawdę trudno wymyśleć, w czym "Raj za daleko" jest bardziej offowy od "Na boso", ktore miało 4 dni zdjęciowe i najniższy chyba budżet, czy "Z miłości", kręconego bez pieniędzy i w spartańskich warunkach.