"Krew poety" J.Cocteau a muzyka

Koncerty, wydarzenia artystyczne, imprezy towarzyszące.
Avatar użytkownika
viviana
 
Posty: 24
Na forum od:
31 lip 06, 13:15

Post 28 lip 07, 13:55

Ożywające posągi, przechodzenie przez lustra, schadzki hermafrodyty, postaci skute łańcuchami i oczywiście tytułowa krew... Film Cocteau jest niezwykły, szkoda tylko, że jego atmosfery nie oddała muzyka, którą zaserwował nam jakże zachwalany zespół Harmonie Band. Obraz francuskiego reżysera to czysty surrealizm, jego muzyczna interpretacja - to czysta nuda. Szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś odważnego, nowatorskiego a nawet ekstrawaganckiego (bo taki przecież był surrealizm!!), usłyszałam natomiast muzykę, która mogłaby równie dobrze towarzyszyć pierwszemu lepszemu melodramatowi z tamtego okresu. Na ekranie - penetrowanie mrocznych zakamarków ludzkiej podświadomości, na scenie - usypiające pienia. Zmieniło to całkowicie wymowę filmu.
W zeszłym roku na festiwalu można było obejrzeć m.in. słynne "Nosferatu" i "Gabinet doktora Caligari". Towarzysząca im muzyka, np. jazzowa (sic!) do "Nosferatu" (żeby nie wspomnieć o genialnych dulcymerach G. Smitha do "Gabinetu..."), wydobyła z nich to, co najważniejsze - uczucie niesamowitości, niepokoju, grozy . Były to zatem stare filmy, ale w rewelacyjnym nowym "opakowaniu". "Krew poety" z wczorajszą oprawą muzyczną nadal tymczasem trąci myszką. Niestety.

Katie
 

Post 28 lip 07, 17:57

Zgadzam się. Film oczywiście świetny, ale muzyczna oprawa bardzo przeciętna. Rok temu nawet Marysia Peszek mrucząca pod Murnaua była bardziej przekonująca.

tayuki
 
Posty: 95
Na forum od:
14 cze 05, 19:20

Post 30 lip 07, 21:59

Katie napisał(a):Rok temu nawet Marysia Peszek mrucząca pod Murnaua była bardziej przekonująca.


Dla mnie, niestety, nie była.
Mnie film tak zahipnotyzował, że nie miałam szansy nawet skupić się na muzyce.
Bywa.

Avatar użytkownika
kata_strofa
 
Posty: 133
Na forum od:
1 maja 05, 14:51

Post 1 sie 07, 20:16

viviana napisał(a): W zeszłym roku na festiwalu można było obejrzeć m.in. słynne "Nosferatu" i "Gabinet doktora Caligari". Towarzysząca im muzyka, np. jazzowa (sic!) do "Nosferatu" (żeby nie wspomnieć o genialnych dulcymerach G. Smitha do "Gabinetu..."), wydobyła z nich to, co najważniejsze - uczucie niesamowitości, niepokoju, grozy . Były to zatem stare filmy, ale w rewelacyjnym nowym "opakowaniu". "Krew poety" z wczorajszą oprawą muzyczną nadal tymczasem trąci myszką. Niestety.


Do tej pory pamiętam, jakie ciarki mnie przechodziły, gdy Geoff Smith nucił przy dulcymerach. "Krew poety" tak samo mnie rozczarowała - mówię oczywiście o muzyce, nie o filmie. Nuda i pospolitość. Taką muzykę można usłyszeć w wydaniach filmów niemych na DVD. Nie trzeba od razu z tego robić wydarzenia specjalnego...
Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Tomassi
 
Posty: 100
Na forum od:
9 sie 05, 9:07

Post 2 sie 07, 12:08

kata_strofa napisał(a): Do tej pory pamiętam, jakie ciarki mnie przechodziły, gdy Geoff Smith nucił przy dulcymerach.


Dokładnie to samo mi się przypomniało! Tu niestety nie było wypieków na twarzy. W wywiadzie dla Gazety Festiwalowej szef Harmonie Band mówił, że nie chce, by muzyka przeszkadzała w oglądaniu filmu. Ok, rozumiem. Jednak zdecydowanie wolę takie dulcymery i przechodzące ciarki.


Powrót do 7. - Miłe dodatki