Ten film jest zenujacy, wstyd mi ze go obejrzalem
Zaczne od poczatku: Zulawski krecil ten film przez ok. 3 lata. Caly czas go (auto)reklamowal, opowiadal o nim, mowil jako o czyms co mialo byc "manifestem" itp. Widzialem go podczas antyszczytu w Warszawie jak biegal z kamera, pozniej opowiadal rozne rzeczy w wywiadach. Do tego dochodza oczekiwania typu "syn znanego tatusia i stryja" itp. Opisy filmu tez byly ciekawe. No i wyszedl on z Lodzi jako jeden z uczniow Piotra Szulkina za czasow W.J.Hasa, czyli z (szeroko pojetego) "Pokolenia 2000" [tu raczej kwestia skojarzen niz rzeczywistego znaczenia terminu - pominmy te kwestie]. Swoje swietne, dobre lub srednie filmy nakrecili Barczyk, Front, Siekierzynska, Urbanski, Pieprzyca. Xawus byl ostatnim ktory nie nakrecil nic dluzszego poza paroma dokumentami.
No i przyznam sie ze czekalem na ten film jak na jakies uderzenie geniuszu z niebios - coz moja wina (czesciowo) ale tez Pana Rezysera, ktory przygotowal doskonala promocje swojego spektaklu i, niestety, wpadlem w te sidla.
Mala analiza filmu:
- braciszek Dres, historia plytka i schematyczna (bambry, pseudo-uliczne dialogi)
- braciszek Bankier (znowu spisek, znowu TAKI spisek, znowu TAK ZENUJACY spisek...)
- braciszek Punk-Anarchol (tu plus, jakos koles daje rade, ale...)
- dialogi: puste, patetyczne, zenujace, nijakie, nieautentyczne (wlasnie te "nigdy nie zabijesz tej milosci" to kres ponizenia polskiego kina)
- historia romansu Punka i Punkowy - to 1 rzecz dobra w tym filmie, gdyby to wykroic i odrzucic cala reszte, zostalby swietny krotkometrazowy film kontrkulturowy (plus fragmenty koncowki)
ogolem: nie dziwie sie ze ten film sie podobal. Jest to typowo mejnstrimowa bajeczka dla "alternatywnej mlodziezy licealnej" (tych od koszulek z Kurtem Kombajnem i Pidzama Porno), w zadnym zas wypadku dla ludzi na serio zajmujacych sie lub zyjacych w rejonach przeroznych granic, pogranicz, marginesow, kutur, subkultur, kontrkultur itp.
Mowiac jezykiem lewicy, jest to typowo burzuazyjna bajka dla drobnomieszczan pokazujaca "jaki to swiat przestepczy lub kapitalistyczno-burzuazyjny jest zly a jak to pieknie i cudownie byc czlowiekiem z ulicy". Oko mieszczanina spoczywa na 2 pozytywnych niby bohaterow i ma skonstatowac: "Tak jestesmy zli - oni sa wolni i to jest dobre". Ale ostrze krytyki skierowane w owe rejony jest tepe jak plastikowe nozyki arabskich terrorystow.
Film dla BARDZO GRZECZNEJ mlodziezy, ktora chce byc NIEGRZECZNA (czytaj "wolna") tak jak dwojka bohaterow. Tyle ze ta "wolnosc"/"niegrzecznosc" jest w filmie kolejnym towarem w pieknym opakowaniu pozbawionym tresci. Krytyka kapitalizmu??? Wolne zarty! To parodia krytyki lub parodia na poziomie licealisty. Polecam w tym wzgledzie kilka dobrych dokumentow czy chociazby niejeden film Pasoliniego.
tzw. "sytemu mieszczaninowi" zawsze bedzie sie wydawac ze "zycie na ulicy" to jakis raj i uwolnienie od stwardnialych regul nudnej codziennosci. To jest mniej wiecej tak samo jak wyobrazac sobie ze praca sledczego w polskiej policji kryminalnej to przygody w stylu Kojaka.
Sceny na smietnisku, "Wodz Antyglobalistow" ustylizowany na Medrca Koczownikow to Hitler Mieszczanskiego Spektaklu, a nie przywodca rebelii. Raperzy i koles z Attacu oraz Punkowa-bohaterka to jedyne osoby tchnace autentyzmem i swiezoscia. reszta to zgnile i smierdzace plody zdeformowanej wyobrazni rezysera.
I tu dochodzimy do zasadniczego punktu: czy lajam ten film za brak autentyzmu i sztucznosc czy sa to atuty filmu? Otoz Zulawski nie wywazyl obydwu elementow: realizmu i magii. Film kolysze sie raz w lewo raz w prawo i nie decyduje sie zeby wpasc do ktorejs wanny z pomyjami i zanurzyc sie po szyje. Trzeba trzesc sie z zimna, glodu i niewyspania zeby poznac twarde realia zycia na ulicy, albo inaczej: trzeba miec fantazje (dziadku - ale w tym wypadku raczej: chlopcze) zeby umiec wykreowac z realizmu swiat wlasny i magiczny. To jest m.in. problem dzisiejszych mlodych pisarzy i rezyserow, ze nie potrafia dac upustu wyobrazni i wykreowac SWOJEGO, WLASNEGO INTYMNEGO SWIATA czy to na kartach ksiazki czy na ekranie. Wyobraznie zastapila kultura obrazkowa i tym wlasnie jest film Zulawskiego - powielaniem klisz. A nie ma wiekszego zabojstwa dla artysty niz bezmyslne powielanie klisz. Tutaj dodatkowym minusem dla rezysera jest to, ze podpial sie pod kulture punkowa, anarchistyczna, kontrkulture, antyglobalistow. Stworzyl bajke swoimi oczami mieszczanina. I my ten film widzielismy, bylismy w kinie i niemal wpadlismy ze wstydu pod fotele, i my, ludzie tak bardzo chroniacy swoja indywidualnosc i odmiennosc, jestesmy wsciekli ze Xawery Zulawski po prostu nas SPRZEDAL! Probowal kupic nasze zaufanie przez podlizywanie sie kulturze ulicznej, a tak naprawde (jak widzialem po reakcjach publiki i po postach na tym forum), kupil sobie mieszczanska publicznosc, wlasnie dzieki wykorzystaniu bajeczki, ktora NIE POCHODZI Z JEGO SWIATA!
Tego nie mozemy wybaczyc. Zulawski pokazal te najgorsza strone polskiego srodowiska filmowego, tak jak w ubieglym roku na tym samym miejscu byl p. Grzegorz Malecki (ten od Fassbindera) - po pierwsze jesli nie umiesz wspolczuc, nie wstepuj do swiata ktory nie jest twoj. Nawet pod grozba smierci. Tajemnica obowiazuje wszystkich tylko najsmieszniejsze ze nikt nie wie, co to za tajemnica i na czym ona polega. Czasem sie mowi: "Zycie", ale tego nie mozna zmierzyc, opisac, sfilmowac i wlasnie w te rejony rzucil sie Zulawski, i poniosl kompletna porazke. Jezeli chcial zawojowac cos swoja wyobraznia, mogl pozbyc sie tych wszystkich odnosnikow do realizmu (dresy, spiski biurowe, bambry, punki, hiphopowcy, mieszczanska rodzina itd.), albo odwrotnie jezeli chcial zrobic realistyczny film to mu taaaaaaaaaak daleko bylo do tego. A jezeli chcial i jedno i drugie polaczyc musialby byc geniuszem. Albo Fellinim.
Schematy, klisze, bezmyslne nasladownictwo, banal - to koszmarny spaw polskiego kina, bliski niemal ponizajacej "modzie" na filmowanie bogo-ojczyznianych lektur sprzed kilku lat. Kiedy wyszedlem z kina pierwsze moje zdanie brzmialo: "Takich filmow mialo juz nie byc!". Naprawde myslalem ze to bylo w latach 90 (np. "Egoisci", Pasikowski, glupie komedie z Lubaszenka, "To my", "Hakerzy" i jeszcze z 10 innych takich filmow) i sie skonczylo. Ale coz, to tak jak z polska polityka: tez z podziemia wyszly jakies potwory (Kaczory, Giertych, Lepper, Jankowski, Rydzyk, Dorn, Ziobro itd), a juz myslelismy ze AWS, ZCHN i czanych mamy juz dawno za soba..............
Coz, kilka dni wczesniej widzialem niemal dzielo "ODE DO RADOSCI", a pozniej tak spaw. Ucz sie panie Zulawski dialogow od mlodziezy albo olej ja i sie nie podlizuj bezmyslnie, bo kto jak kto ale to najmlodsi tak jak ci ktorzy dezerteruja ze spoleczenstwa spektaklu, sa najbardziej wyczuleni na falsz - a pan, niestety, gra na najfalszywszych tonach jakie moze wydobyc ten piekny instrument zwany Kinematografem.
Za kare wnosze o pokute w postaci nierobienia filmow przez najblizsze 10 lat i zajecie sie czyms bardziej produktywnym, np. rezyseria kolejnego odcinka KLANU lub M JAK MILOSC. Tam na przynamniej nie bedzie pan musial oszukiwac dla kogo i po co to robi.