Też oceniam go raczej przeciętnie. Opowieść o reżyserze i 'film w filmie' o Berlusconim nie współgrają ze sobą. Nie jest to raczej film polityczny, jak brzmiały reklamy, a opowieść obyczajowa, z motywem autotematyzmu

. Rozumiem, że dla Morettiego musiał to być bardzo osobisty projekt, ale powinien mieć jednak trochę dystansu i wyprostować ten scenariusz. Świetna końcówka, kiedy oglądamy już film o Berlusconim, ostatnie sceny - kiedy premier wychodzi z gmachu Sądu. Wolałbym film w całości dotykający problemu polityki, zrealizowany w stylu tych ostatnich scen.