W dalszym ciągu nie potrafię się przekonać do tutejszego ambitnego sposobu prezentowania filmów, czyli ograniczania się do interpretacji filmu napisanej trudnym językiem, jak na przykład:
Za pomocą urozmaiconego zasobu źródeł ikonograficznych oraz dzięki adaptacji fragmentów dźwiękowych do własnych celów Klahr rozwija swój charakterystyczny styl kolażu animowanego, gdzie użycie symboli kultury popularnej w nowych kontekstach znaczeniowych służy badaniu tematów utraty niewinności i nieodpartej chęci nieograniczonego bogacenia się.
Tytuł ostatniego filmu reżysera, który choć zbliża się do sześćdziesiątki, ma na koncie zaledwie kilka pełnometrażowych fabuł, odzwierciedla także jego pozycję w środowisku. Po skandalu wokół Więźnia nienawiści Kaye został wyklęty przez Hollywood. Dziś z goryczą opowiada o świecie widzianym oczyma nauczyciela-idealisty, który z trudem zachowuje zdrowie psychiczne w koszmarnych warunkach amerykańskiej szkoły publicznej. Na tym ciągłym placu boju jedynie dystans i chłód emocjonalny pozwalają przeżyć, zwłaszcza gdy wszędzie czają się demony bolesnej przeszłości.
Kaye nie boi się wykorzystywać eksperymentalnych formuł popularnych w wideoklipach, łączy elementy dokumentalne i fabularne, sceny aktorskie uzupełnia wstawkami animowanymi, bazuje na schematach gatunkowych, konsekwentnie budując osobistą, przejmującą wypowiedź, której nie sposób odbierać z dystansem.
Pisano mi przed Nowymi Horyzontami, że przecież na stronie dostępny jest zwiastun filmu - ano jest, ale bardzo często bez tłumaczenia na polski, więc niewiele mi to daje. Zanim więc każdy po kolei film sprawdzę na Filmwebie, zwykle najpierw czytam to, co od razu mam przed oczami, czyli opis na stronie NH czy AFF (czasem jednak są tam streszczenia, często wplecione w te rozbudowane zdania o "postaciach zanurzone w płynnej i delikatnej tkance pamięci") i jak tak czytam kolejne analizy stanu umysłu poszczególnych bohaterów, zwykle skomplikowanego, schizofrenicznego czy ogarniętego depresją (w końcu o takich powstaje więcej filmów niż o ludziach prostych, zadowolonych z życia i podchodzących do niego bezrefleksyjnie), to na koniec czuję się tym potwornie zmęczona. W efekcie zanim zdecyduję, co chcę obejrzeć, przekopuję się przez opisy filmów przez kilka dni.