Grzes napisał(a):Żeby mieć "potrzeby duchowe", coś musi je obudzić.
Proste.
Grzes napisał(a):W przypadku większości ludzi takie coś nie istnieje - siedzą przed telewizorem i oglądają jakichś idiotów tańczących na lodzie, czy coś podobnego.
Równie proste.
Grzes napisał(a):Dawniej chęć przynależności do elity, taki pozytywny snobizm, był tym czymś, dzięki czemu ludzie próbowali się "zarazić kulturą".
To kwestia empiryczna, nie mam wiedzy na ten temat, ale intuicja podpowiada mi, że niekoniecznie. Jakie mamy możliwości sprawdzenia tego? Teksty kultury, filozoficzne, socjologiczne? Narzekanie na poziom społeczeństwa było obecne w KAŻDEJ epoce, więc to nam za wiele nie pomoże. Własne wrażenia? Ja ich nie mam, za młody jestem

Ale jest to chyba sprawa dość jednostkowa, jeden ma takie wrażenia, drugi inne.
Grzes napisał(a):Wbrew temu, co piszesz, "potrzeby duchowe" to nie jest coś z zasady (z natury?) przynależne jakiemuś odsetkowi społeczeństwa.
NIGDY W ŻYCIU bym czegoś takiego nie powiedział, jeśli tak to zabrzmiało, to wyszło nam kolosalne nieporozumienie. Moja teza jest po prostu taka, że ludzi posiadających/rozwijających/chcących rozwijać potrzeby duchowe zawsze było niewielu, niezależnie od tego, jaki konkretnie był przekrój społeczny tej grupy.
Grzes napisał(a):bardzo drastycznego spadku liczby odbiorców rzeczywistych.
Po raz kolejny - jak to zmierzyć? Ja wcale nie mam wrażenia, że liczba odbiorców rzeczywistych się zmniejszyła. Np. badania czytelnictwa (wiadomo, że metodologia jest niedoskonała, ale że akurat coś tam w związku z tym liczę, to mi przyszło do głowy) nie wskazują jakichś dramatycznych zmian na przestrzeni ostatnich 20 lat (fakt, okres dość krótki).