Felietony Romana Gutka w GW już po raz piąty!

Wasze propozycje filmowe, muzyczne. Zapowiedzi programowe.
Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 8 maja 12, 17:35

Zapraszamy do lektury piątego sezonu serialu zatytułowanego "Moje Nowe Horyzonty" - felietony Romana Gutka w "Gazecie Wyborczej Wrocław" nt. programu 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty. Felietony te będziemy tradycyjnie zamieszczać na stronie festiwalu w zakładce varia.

:arrow: "Moje Nowe Horyzonty" - felietony Romana Gutka w "Gazecie Wyborczej Wrocław" >

Pierwszym odcinkiem jest felieton poświęcony twórczości Dušana Makavejeva.

Najważniejszym dla mnie wydarzeniem tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty będzie uhonorowanie wybitnego, praktycznie w Polsce nieznanego jugosłowiańskiego reżysera Dušana Makavejeva i retrospektywa jego dzieł.

O filmach tego twórcy dowiedziałem się w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku na jednym z dorocznych seminariów organizowanych przez polską federację dyskusyjnych klubów filmowych. Tematem seminarium był styk kina i polityki. W tym właśnie kontekście padło nazwisko Makavejeva.


:arrow: Roman Gutek: Makavejev - twórca radykalny >
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 8 maja 12, 21:38

Nie pierwszym odcinkiem, a TRZECIM :P
Dwa poprzednie były drukowane w minionych tygodniach.

Tu jest pierwszy: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,11607258,_Gwiazdkowanie__w_tygodnikach_nie_zastapi_edukacji.html
Drugiego, o Studiu im. K. Irzykowskiego (który to odcinek ukazał się podczas wielkiej majówki), nie widzę na stronie gazety.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 9 maja 12, 6:24

tak, kompletnie mi to umknęło, zaraz opublikujemy i tekst o Studiu, żeby wszyscy mogli przeczytać

Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 10 maja 12, 13:12

Jarosz, dziękujemy za czujność.

Wcześniejsze felietony:

:arrow: "Gwiazdkowanie" w tygodnikach nie zastąpi edukacji filmowej >

:arrow: Inspiracje z lat 80. >
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 10 maja 12, 16:16

Ależ bardzo proszę, Poruczniku :D

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 10 maja 12, 19:40

Przykładowo: "Koń turyński" czy "Pewnego razu w Anatolii" - wybitne filmy autorskie wprowadzone w ostatnich tygodniach do polskich kin, ogląda, łącznie z pokazami festiwalowymi, tylko kilka tysięcy widzów. To zasmucające.

Hm... Mnie się osobiście wydaje, że siła oddziaływania tych filmów jest większa od komedii oglądanych przez 250 tys. osób, ale mogę się mylić (po prostu ciężko to mi oceniać skoro nie oglądam tamtych komedii)... Swoją drogą ciekawe jak wygląda to w przeliczeniu na jedną kopię/liczbę seansów... Ja bym jeszcze poczekał z ocenami... Tournee to na razie świeża inicjatywa... Na pewno potrzeba podniesienia świadomości i kompetencji kulturowych społeczeństwa i tutaj rola jest telewizji... Poczekajmy, może telewizja cyfrowa na której będzie w końcu ogólnodostępny TVP Kultura będzie jakimś impulsem... Szkoły też stoją przed nieuniknioną rewolucją programową (w związku z rosnącym bezrobociem) więc może jeszcze się doczekamy 100 tys. widowni na "złotej palmie"... to mnie w tym najbardziej smuci, że nie stempel Cannes nie jest wystarczającym znakiem jakości dla dużej części społeczeństwa... Z mojej strony powiem, że o Pewnego razu w Anatolii myślą bardzo często i jest to dla mnie zdecydowanie film pierwszego półrocza...

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 11 maja 12, 8:07

„Koń turyński” wyświetlany był we Wrocławiu w czasie, gdy przebywałem w Krakowie na OffPlusCamera. „Pewnego razu w Anatolii” jest dla mnie jednym z najlepszych filmów, które weszły do dystrybucji w tym roku.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 12 maja 12, 9:38

Nie wiem, który zwiastun "Pewnego razu w Anatolii" był puszczany w kinach, ale jeśli ten sam, co na stronie Nowych Horyzontów, sugerujący pozbawioną dialogów trzygodzinną nudę, do znudzenia którą nie wypada się przyznawać, bo krytycy się zachwycają, to niska frekwencja mnie nie dziwi. (Żeby nie było: oglądałam i się nie nudziłam: viewtopic.php?f=92&t=2643&p=37738#p37738 )

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 12 maja 12, 11:00

Heh, prawie wcale nie zgadzam się z pierwszym akapitem felietonu Pana Romana o edukacji filmowej, choć z całym tekstem w sumie się już zgadzam. Chodzi o to, że faktycznie w porównaniu do sytuacji z kilku lat wstecz oferta kinowa w Polsce jest nieporównywalnie bogatsza i ciekawsza, ale ciągle jest straszliwie biedna. Porównuję ją do sytuacji we Francji, gdzie tygodniowo jest kilkanaście premier w kinach i są to tytuły z całego świata, w maju np. była premiera Barbary Petzolda z tegorocznego Berlinale. Podejrzewam, że akurat na takiego Ceylana, też biorąc pod uwagę jakieś wskaźniki proporcji, nie chodzi dużo więcej ludzi niż w Polsce (choć akurat nie wiem, strzelam, na nagrodzonym w Wenecji Terraferma miesiąc po premierze w kinie byłam ja i 4 inne osoby).

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 12 maja 12, 11:48

Melomanka: przeciez to jest pozbawina dialogów trzygodzinna nuda i nie bardzo rozumiem co ma do tego zwiastun? Jeszcze dwadzieścia lat temu nie było w kinach żadnych zwiastunów. Czy dzisiaj ludzie już nie potrafią samodzielnie wybierać? To zwiastun ma za nich decydować? Nie oczekuję, że "Pewnego razu w Anatolii" będzie ogladać 50 tysięcy widzów. W 40 milinowym kraju jednak ledwo uzbiera sie 5 tysięcy ludzi gotowych ogladać bardziej wyrafinowany film. 10 - 15 lat takie filmy gromadziły dużo większą widownię.

Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek
Ostatnio edytowano 12 maja 12, 11:59 przez Roman Gutek, łącznie edytowano 1 raz

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 12 maja 12, 11:58

ayya: napisalem, że mamy w polskich kinach większość tytułow nagradzanych na najwazniejszych światowych festiwalach. I to jest sytuacja podobna do większosci krajow europejskich. To prawda, ze we Francji jest więcej filmów. Po prostu we Francji jest duzo więcej niż w Polsce kin gotowych wyświetlać ambitniejsze filmy. Obecnie w Polsce jest już zbyt dużo tytułów, wiele z nich przelatuje przez ekrany jak meteory. Na przykład do Wroclawia, mimo pojawienia się DCF-u, nie docoera ciągle wiele tytułów.

Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 12 maja 12, 11:59

Problemem jest też pewnie to, że dystrybutorzy strasznie zwlekają z premierą filmów w Polsce. Melancholia czy Drzewo Życia bardzo szybko po festiwalach były u nas wyświetlane, ale są to chlubne wyjątki. Ogromna większość filmów w momencie polskiej premiery od jakiegoś czasu jest już dostępna na dvd na brytyjskim amazonie za 7 funtów. Nie wiem, z czego wynika fakt, że np. Ceylan nie mógł trafić do kin jesienią zeszłego roku.

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 12 maja 12, 12:22

ayya: dobrze się orientuję w terminach brytujskich premier, gdyż prenumeruję miesięcznik "Sight & Sound" gdzie sa omawiane wszystkie filmy wchodzące na ekrany. Mogę wymienić wiele tytułów, które trafiły do polskich kin szybciej niż do brytyjskich. Podaj mi, proszę, tytuły, które w momencie polskiej premiery były juz dostepne na dvd na brytyjskim amazonie.
Nie masz racji, ze polscy dystrybutorzy strasznie zwlekają z premier. Rozumiemy, że filmy powinny trafiać jak najszybciej do kin, gdzyż czekają na nie widzowie, ale też dlatego, że bardzo szybko pojawiaja sie pirackie kopie w sieci. W Polsce filmy wchodzą w podobnych terminach co w innych krajach europejskich. Musi po prostu upłynąć mniej więcej pól roku od światowej premiery filmu (najczęsciej na jednym z głównych festiwali). do jego premiery kinowej i nie da sie tego przyśpieszyć. Powodow jest wiele. Bardzo często, my dystrybutorzy, właśnie na festiwalach oglądamy filmy po raz pierwszy, nawet jesli prawa do tytułu kupiliśmy wczesniej. Bardzo często właśnie po festiwalowych pokazach podejmujemy decyzję o zakupie filmu, terminie jego wprowdzenia, liczbie kopii. Często tez zdarza się, że reżyser kończy film tuż przed festiwalowym pokazem (wczorajsza sytuacja z "Pokłosiem" Pasikowskiego w Gdyni jest dobrym przykładem) i po festiwalu dystrybutor musi czekać kilka tygodni czy miesięcy na możliwość zmówienia kopii filmowych. Znam tez wiele sytuacji, że reżyserzy po pokazach festiwalowych przemontowywali swoje filmy i to wydłuża dodatkowo czas. Czasami mamy zapisy w umowach, że najpierw musi być amerykańska premiera, dopiero pózniej inne kraje (np. tak jest z nowym filmem Solondza, który nie miał jeszcze amerykańskiej premiery). "Melancholia" czy "Drzewo życia" to wyjatki. Tylko od czasu do czasu jest możliwe szybkie wprowadzenie filmu do kin po premierze światowej. Mam nadzieję, że choć troszkę rozjaśniłem sprawę.


Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 12 maja 12, 13:35

Bardzo dziękuję za te wyjaśnienia.

Oto przykłady filmów, które były dostępne na dvd przed polską premierą:

http://www.amazon.co.uk/Wuthering-Heigh ... sim_d_h__3 - miesiąc przed polską premierą kinową

http://www.amazon.co.uk/The-Awakening-D ... sim_d_h__6 polska premiera kinowa ma być w czerwcu bodaj

http://www.amazon.co.uk/Brotherhood-DVD ... sim_d_h__6 polska premiera w kinie była 3 miesiące po dvd w UK

http://www.amazon.co.uk/Valhalla-Rising ... 012&sr=8-1 ponad 2 lat po premierze dvd w kinach w Polsce

kiedyś często premiery polskie nowego filmu Allena pokrywały się z kinową premierą jego kolejnego filmu w kilku krajach europejskich

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 12 maja 12, 13:39

ayya: tak, ale to sa tytuły bez wiekszego znaczenia. Oczywiscie pomijam "Wichrowe Wzgórza", ktore są filmem brytyjskim i które, wydaje mi się, trafiły do Polski dośc szybko.

Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 12 maja 12, 13:55

Nie wiem, czy są bez znaczenia, istnieją też pewnie tytuły, które mają znaczenie dla kogoś. Jest też ciągle sporo nagradzanych filmów, które u nas trafiają do wąskiego obiegu festiwalowego (by zobaczyć Footnote musiałam pojechać do Krakowa na festiwal). Ja bym np. bardzo chętnie obejrzała w kinie nowy film Terrence'a Davisa, ale czekać mi się nie chce nie wiadomo ile, a dvd mam na wyciągnięcie ręki.

W ogóle, tak na marginesie, takie rzeczy jak Blue Valentine, Take Shelter, Footnote, Atmen, Play, Like Crazy, Die Unsichtbare, Monsieur Lazhar, Le Skylab, Miss Bala, Ave z zeszłorocznych festiwali mają spory potencjał kinowy, nie są to filmy tylko dla wymagającej, festiwalowej publiki.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 12 maja 12, 16:41

Zdaje się, że wciąż - półtora roku od światowej premiery - nie było jeszcze w Polsce premiery "Biutiful". Ja akurat nie jestem wielkim fanem Iñárritu, ale mimo wszystko chyba nie jest to reżyser (i tytuł) bez znaczenia.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 12 maja 12, 16:51

ayya: tylko w Europie powstaje rocznie około 1 000 filmów. Większość z nich nigdy nie trafia do kin. Z pewnością są wśród nich tytuły dla kogoś, z różnych względów, ważne. Polskie kina są w stanie pomieścić około 300 filmów rocznie a średniej wielkości firma dystrybucyjna (np. Gutek Film) może wprowadzić do kin w ciągu roku maksimum 20 filmów. Zawsze więc będzie wiele fajnych filmów, które będą pokazywane tylko na festiwalach, DVD, w sieci lub w TV.

Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 13 maja 12, 20:45

Roman Gutek napisał(a):Melomanka: przeciez to jest pozbawiona dialogów trzygodzinna nuda

Panie Romanie, czy oglądaliśmy ten sam film? W tym moim były rozmowy o miejscu zakopania ciała, samobójstwie pewnej kobiety, budowie cmentarza, przyczynie zgonu ofiary, chorobie syna...

Roman Gutek napisał(a):i nie bardzo rozumiem co ma do tego zwiastun?

To, ze powinien on zasygnalizować widzowi, o czym jest film. Jeśli zwiastuny są do niczego niepotrzebne, to po co na stronie Nowych Horyzontów linki do nich?

Roman Gutek napisał(a):Jeszcze dwadzieścia lat temu nie było w kinach żadnych zwiastunów. Czy dzisiaj ludzie już nie potrafią samodzielnie wybierać?

Dwadzieścia lat temu nie można też było przesłuchać płyty przed jej zakupieniem. Czy w związku z tym mam teraz zapłacić w ciemno 60 złotych za płytę rekomendowaną przez New Musical Express, żeby sobie udowodnić, że "potrafię samodzielnie wybierać"?

Roman Gutek napisał(a):To zwiastun ma za nich decydować?

Co za dziwne sformułowanie. Różnymi kryteriami można się przy wyborze filmu kierować - interesuje / nie interesuje nas tematyka, lubimy / nie lubimy tych aktorów, dostał wiele nagród / był wszędzie skrytykowany, zainteresował / zniechęcił nas zwiastun... Nie wiem, dlaczego akurat to ostatnie kryterium jest dla Pana takie złe.

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 13 maja 12, 20:58

Melomanka: Pani myśli jak zawodowy marketingowiec, który ma sprzedać towar. Sztuka nie poddaje się zasadom marketingu. Chcę, aby ludzie mieli potrzebę ogladania takiej trzygodzinnej nudnudy jak "Pewnego razu w Anatolii" czy "Koń turyński". Coś na ten temat będzie w moim kolejnym tekściku w poniedziałkowej wrocławskiej Gazecie Wyborczej.

Pozdrawiam Panią serdecznie,

Roman Gutek

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 13 maja 12, 21:10

Roman Gutek napisał(a):Melomanka: Pani myśli jak zawodowy marketingowiec, który ma sprzedać towar. (...) Chcę, aby ludzie chcieli ogladać taką trzygodzinną nudę.

Najlepiej w ramach tego ukulturalniania społeczeństwa skrytykować je za to, że wspólnie zastanawiając się, na co pójść do kina, żeby wszyscy byli zadowoleni, kieruje się zwiastunami, a więc sprowadza sztukę do wystawionego na sprzedaż towaru.

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 13 maja 12, 21:29

Droga Pani Melomanko: ludzie mają coraz mniejsze potrzeby duchowe i to jest największy problem.

Dobranoc,

Roman Gutek

Tomek (Gość)
 

Post 14 maja 12, 8:24

To jak z dyskusją o wstawianiu wartościowych pozycji filmowych o późnych porach: "Dlaczego ambitne filmy pokazujecie po północy ? Bo mają małą ogladalność. A dlaczego mają mała oglądalność ? Bo są emitowane po północy." Filmy NH bły pokazywane tylko objazdowo, w wybranych kinach. Jesli byłyby pokazywane w popcornowych kinach to moze jakis ułamek więcej osób by się skusiło. To nie jest jednak zarzut bo wiem ze nie opłaca się sprowadzać takich filmów w wiekszej ilości kopii. Sądze jednak ze to nie jest tak iż tylko kilka tysięcy ludzi ma większe potrzeby duchowe. Sporo osób nie chodzi do kina bo ma albo daleko (w moim przypadku zeby obejrzec coś sensownego i aktualnego to zwykle trzeba w jedna stronę przejachać 60-80 km.) albo nie odpowiadają im warunki (bardzo chciałem obejrzeć "Rozstanie" w kinie. W mojej okolicy pojawił się dopiero tydzień temu. Wcześniej kupiłem sobie ten film na DVD i w efekcie z kina zrezygnowałem. Ileż mogę czekać ? W zeszłym tygodniu po wielu miesiach wybrałem się z żoną do kina. W końcu w weekend trafił się ciekawy film, "Wstyd". Zazwyczaj gdy odwiedzalem kino po długiej przerwie zachwycałem się wielkością ekranu i dźwięku. A tymczasem po przeniesieniu kina w inne miejsce odniosłem wrażenie, że poza miejscem, zmieniono także ekran - na mniejszy. Dzwiek także nie powalający. To ja za taki seans dziekuję. W domu mam lepsze warunki, ogladając na 50" telewizorze z kinem domowym (mimo ze z dolnej polki cenowej, to efekt dzwiekowy lepszy niz w tym konkretnym kinie). No i ci ludzie. Film ogladało moze z 8 osób. Kilku z nich nie potrafiło wytrzymać całego filmu bez sprawdzania telefonu. Czy naprawde coś sie stanie, jesli nie odbierzemy i nie odpowiedmy od razu na SMS ? Seans w kinie to ma być świętośc, tylko ja i film. Po co zaprzatać sobie głowę telefonami i dodatkowo przeszkadzać innym ? A film dla mnie rewelacyjny.

"ludzie mają coraz mniejsze potrzeby duchowe i to jest największy problem."

Zgadzam sie w 100%. Dla wszystkich znajomych, kolegów w pracy kultura kończy się na tańcach na lodzie, serialach w telewizji i ściagnietych hitach z internetu. Ze swoimi upodobaniami czuje się jak ktoś zupełnie niepasujący do ogólu.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 14 maja 12, 17:34

A ja się nie zgadzam. Mówienie, że kiedyś było lepiej, to upiększanie przeszłości. Po prostu z dawnych czasów zostaje to, co, przefiltrowane przez sito czasu, okazało się trwałe i wartościowe, zaburzając obraz rzeczywistości. Sztuka, czy nawet ambitna rozrywka, nigdy nie były specjalnie popularne, nie dajmy się zwariować.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 14 maja 12, 20:20

A ja, żeby nie narzekać na całokształt, w ramach Wieczoru kultury irlandzkiej pokazałem młodzieży z mojej szkoły film "W imię ojca", zapomniany już prawie i chyba mocno niedoceniony. I ludzie to pochłonęli w jednym kęsie i byli oszołomieni, więc... chyba warto promować dobre rzeczy.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 14 maja 12, 20:40

Mrozikos667 napisał(a):A ja się nie zgadzam. Mówienie, że kiedyś było lepiej, to upiększanie przeszłości. Po prostu z dawnych czasów zostaje to, co, przefiltrowane przez sito czasu, okazało się trwałe i wartościowe, zaburzając obraz rzeczywistości. Sztuka, czy nawet ambitna rozrywka, nigdy nie były specjalnie popularne, nie dajmy się zwariować.

Zupełnie nie o to idzie. Kiedyś (nie tak dawno jeszcze) "elity" były wąskie i przynależność do nich zobowiązywała do tego, żeby przynajmniej udawać zainteresowanie wyższą kulturą. Dziś teoretycznie do "elity" może należeć każdy (bo to, czym owa elita jest, w powszechnym odbiorze już się kompletnie rozmyło - dla większości elitą są ci, którzy dobrze zarabiają i pojawiają się w telewizji, a oni z kulturą niewiele mają zwykle wspólnego) i mało kto ma potrzebę "ukultularniania się" (łatwiej też obejrzeć jeden film lub przeczytać jedną książkę i powiedzieć "nie podobało mi się, więcej nie mam zamiaru się męczyć"). A tak poza tym, to od udawania do rzeczywistego zainteresowania kulturą wbrew pozorom całkiem niedaleko, bo to działa właśnie tak jak z uczniami psubrata - jeśli ludzie lizną kawałek kultury, to część połknie bakcyla. Jeśli się połknie "W imię ojca", łatwiej połknąć coś trudniejszego, potem jeszcze trudniejszego itd. (Żeby nie było wątpliwości, "W imię ojca" uważam za świetny film, ale od zainteresowania nim do zainteresowania taką "Anatolią" droga jeszcze daleka, choć dobrze, że (dzięki psubratowi, chwała mu za to) zrobili pierwszy krok).

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 14 maja 12, 20:57

"Tomek (Gość) --> 1) Też jestem zdania że nie chodzi o to żeby osiągnąć cel marketingowy ale o to żeby podnieść wrażliwość kulturową i żeby na film typu "Anatolia" przychodzili świadomi odbiorcy... Ja w ogóle nie chodziłem do kina bardzo długo, ale prenumerowałem miesięcznik "Kino" mimo że nie miałem okazji zobaczyć większości filmów o których czytałem, ewentualnie niektóre na wideo i w telewizji... Gdy pojechałem na NH do Cieszyna byłem przygotowany... Nie chcemy osób przeszkadzających innym w kinie...

2) Ileż mogę czekać ? Wczoraj obejrzałem Śmierć człowieka pracy w kinie Luna czyli jak długo czekałem ??? Nie jesteśmy w stanie wszystkiego oglądnąć co wartościowe, bez przesady. Gorzej jak nie ma niczego ciekawego w repertuarze. Ale teraz te czasy chyba minęły. Ponadto właśnie kino jako święto przynosi więcej radości. Poza festiwalami nie jestem częstym gościem w kinach.

3) Jakość projekcji to faktycznie jest problem... W Warszawie w stolicy 35 mln kraju mamy festiwal międzynarodowy (Planete) podczas którego w jednej z sal (Kinoteka sala 2) jestjakość projekcji nie do zaakceptowania i co gorsza nikt się tym nie przejmuje.... Co do SMS - rozwiązanie jedyne to ekrany zakłócające i wypad z kina...

Dzisiaj na filmie Cinema Jenin była taka scena: zaproszony do Palestyny Roger Waters udziela wywiadu, bo właśnie ufundował nagłośnienie w odbudowywanym kinie... w pewnym momencie wywiad przerywa sygnał komórki zza kadru... Waters mówi spokojnie: udzielam się również w kampanii przeciwko telefonii komórkowej...
Ostatnio edytowano 14 maja 12, 21:15 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 14 maja 12, 21:10

Grzes napisał(a):
Mrozikos667 napisał(a):A ja się nie zgadzam. Mówienie, że kiedyś było lepiej, to upiększanie przeszłości. Po prostu z dawnych czasów zostaje to, co, przefiltrowane przez sito czasu, okazało się trwałe i wartościowe, zaburzając obraz rzeczywistości. Sztuka, czy nawet ambitna rozrywka, nigdy nie były specjalnie popularne, nie dajmy się zwariować.

Zupełnie nie o to idzie. Kiedyś (nie tak dawno jeszcze) "elity" były wąskie i przynależność do nich zobowiązywała do tego, żeby przynajmniej udawać zainteresowanie wyższą kulturą. Dziś teoretycznie do "elity" może należeć każdy (bo to, czym owa elita jest, w powszechnym odbiorze już się kompletnie rozmyło - dla większości elitą są ci, którzy dobrze zarabiają i pojawiają się w telewizji, a oni z kulturą niewiele mają zwykle wspólnego) i mało kto ma potrzebę "ukultularniania się" (łatwiej też obejrzeć jeden film lub przeczytać jedną książkę i powiedzieć "nie podobało mi się, więcej nie mam zamiaru się męczyć"). A tak poza tym, to od udawania do rzeczywistego zainteresowania kulturą wbrew pozorom całkiem niedaleko, bo to działa właśnie tak jak z uczniami psubrata - jeśli ludzie lizną kawałek kultury, to część połknie bakcyla. Jeśli się połknie "W imię ojca", łatwiej połknąć coś trudniejszego, potem jeszcze trudniejszego itd. (Żeby nie było wątpliwości, "W imię ojca" uważam za świetny film, ale od zainteresowania nim do zainteresowania taką "Anatolią" droga jeszcze daleka, choć dobrze, że (dzięki psubratowi, chwała mu za to) zrobili pierwszy krok).


Nie bardzo rozumiem gdzie jest punkt niezgody. I w obecności, i w nieobecności "elit", grupa osób z "potrzebami duchowymi" (cokolwiek to jest) była, jest i będzie mała. Teraz po prostu mamy nieformalne "elity", których, ze względu na wspomniane rozmycie, tak nie nazwiemy. Dlatego nie powiem, że ludzie mają mniejsze potrzeby duchowe, estetyczne czy jakie bądź. Inna rzecz, że wiele z tych potrzeb nie wiąże się ze sztuką, a i duża grupa osób, która potrzeby związane ze sztuką ma, realizuje je w domowym zaciszu, tak jak Tomek.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 14 maja 12, 21:25

Oj, Mroziku, chyba nie bardzo zrozumiałeś, o co mi chodziło. Żeby mieć "potrzeby duchowe", coś musi je obudzić. W przypadku większości ludzi takie coś nie istnieje - siedzą przed telewizorem i oglądają jakichś idiotów tańczących na lodzie, czy coś podobnego. Dawniej chęć przynależności do elity, taki pozytywny snobizm, był tym czymś, dzięki czemu ludzie próbowali się "zarazić kulturą". Wbrew temu, co piszesz, "potrzeby duchowe" to nie jest coś z zasady (z natury?) przynależne jakiemuś odsetkowi społeczeństwa. Pojawienie się takich potrzeb wymaga wiele pracy nad sobą (której zapewne we własnym przypadku nie dostrzegasz, ale ona tam jest).

A co do tych, którzy "potrzeby związane ze sztuką realizują w domowym zaciszu", to oczywiście prawda. Tyle że ona nie tłumaczy równoczesnego wzrostu liczby potencjalnych odbiorców kultury (czyli ludzi jakoś tam dobrze wykształconych) i bardzo drastycznego spadku liczby odbiorców rzeczywistych.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 14 maja 12, 22:02

Grzes napisał(a):Żeby mieć "potrzeby duchowe", coś musi je obudzić.


Proste.

Grzes napisał(a):W przypadku większości ludzi takie coś nie istnieje - siedzą przed telewizorem i oglądają jakichś idiotów tańczących na lodzie, czy coś podobnego.


Równie proste.

Grzes napisał(a):Dawniej chęć przynależności do elity, taki pozytywny snobizm, był tym czymś, dzięki czemu ludzie próbowali się "zarazić kulturą".


To kwestia empiryczna, nie mam wiedzy na ten temat, ale intuicja podpowiada mi, że niekoniecznie. Jakie mamy możliwości sprawdzenia tego? Teksty kultury, filozoficzne, socjologiczne? Narzekanie na poziom społeczeństwa było obecne w KAŻDEJ epoce, więc to nam za wiele nie pomoże. Własne wrażenia? Ja ich nie mam, za młody jestem ;) Ale jest to chyba sprawa dość jednostkowa, jeden ma takie wrażenia, drugi inne.

Grzes napisał(a):Wbrew temu, co piszesz, "potrzeby duchowe" to nie jest coś z zasady (z natury?) przynależne jakiemuś odsetkowi społeczeństwa.


NIGDY W ŻYCIU bym czegoś takiego nie powiedział, jeśli tak to zabrzmiało, to wyszło nam kolosalne nieporozumienie. Moja teza jest po prostu taka, że ludzi posiadających/rozwijających/chcących rozwijać potrzeby duchowe zawsze było niewielu, niezależnie od tego, jaki konkretnie był przekrój społeczny tej grupy.

Grzes napisał(a):bardzo drastycznego spadku liczby odbiorców rzeczywistych.


Po raz kolejny - jak to zmierzyć? Ja wcale nie mam wrażenia, że liczba odbiorców rzeczywistych się zmniejszyła. Np. badania czytelnictwa (wiadomo, że metodologia jest niedoskonała, ale że akurat coś tam w związku z tym liczę, to mi przyszło do głowy) nie wskazują jakichś dramatycznych zmian na przestrzeni ostatnich 20 lat (fakt, okres dość krótki).
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 14 maja 12, 22:26

Mrozikos667 napisał(a):Np. badania czytelnictwa (wiadomo, że metodologia jest niedoskonała, ale że akurat coś tam w związku z tym liczę, to mi przyszło do głowy) nie wskazują jakichś dramatycznych zmian na przestrzeni ostatnich 20 lat (fakt, okres dość krótki).

Ale czy te badania mówią coś o tym, CO ludzie czytali i czytają, czy tylko ILE? Bo to jest zasadnicza różnica. Przecież w przypadku filmów też nie mówimy o tym, ile osób w ogóle filmy ogląda, tylko ile jest skłonnych obejrzeć coś ambitniejszego, wymagającego więcej od widza. I w przypadku odbiorców rzeczywistych nie jesteśmy w stanie dobrze oszacować całkowitej liczby wszystkich odbiorców kultury (w tym wypadku filmowej), ale jesteśmy w stanie oszacować tych, którzy idą do kina na coś ambitniejszego - a ich liczba gwałtownie maleje. Żeby obronić tezę o tym, że odsetek społeczeństwa zainteresowany ambitnym kinem się znacząco nie zmniejsza, 90% z nich musiałoby przerzucić się na kino domowe. Nie sądzę, żeby tak było.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 14 maja 12, 23:22

Bardziej szczegółowej odpowiedzi na temat tego, co te badania dokładnie badają, będę mógł udzielić jutro, bo będę przeglądał poszczególne woluminy ;) Natomiast jakiś podstawowy podział jest. Co do malejącej liczby tych, którzy idą do kina na coś ambitniejszego - dane poproszę :) Jeśli tak rzeczywiście jest, to oczywiście punkt dla Ciebie.

Przy tym, jeśli potrzeby duchowe chcemy rozumieć szerzej - a przecież do samego kina ich nie ograniczymy - to pewne znaczenie może mieć efekt substytucji: ktoś może wybierać inną formę uduchowienia zamiast kina, bo i oferta kulturalna jest większa (swoją drogą, mam sporo znajomych, którzy uduchawiają się na co dzień, bo są np. doktorantami na filozofii, ale uduchawianie męczy ich na tyle, że mogą oglądać tylko "Transformersy"). Nie wiem, jaka mogłaby być skala takiego efektu, dlatego nie chcę przypisywać mu a priori jakiejś wielkiej wagi, ale coś może być na rzeczy.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 14 maja 12, 23:35

O te dane to raczej do autora felietonu :P (który coś już o tym napomknął; z czasami trochę bardziej zamierzchłymi nie porównuję, bo by to zabawnie wyglądało, np. "Osiem i pół" we Wrocławiu grano w Gigancie (tzn. w Hali Ludowej), co samo w sobie by dawało całą widownię "Anatolii" w Polsce w ciągu paru dni).

A z tymi doktorantami z filozofii, to raczej punkt na moją korzyść - całkiem niedawno byłoby nie do pomyślenia, żeby "zawodowy humanista" nie interesował się kulturą (i to w szerszym wymiarze niż tylko jakimś jej wycinkiem) - teraz to nie tylko żaden obciach, ale wręcz nikogo to nie dziwi, bo ileż to można się uduchawiać...

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 15 maja 12, 0:37

Oj, to tylko taki przykład, mający pokazać, że zwiększyła się liczba możliwości uduchawiania, pragnę zapewnić, iż większość z tychże doktorantów bardzo lubi np. teatr ;) A co do humanistów nieinteresujących się kulturą - brzmi to jak sprzeczność niemal logiczna. Ale zdarza się, fakt. Przy tym stanowczo protestuję przeciw nazywaniu filozofii częścią humanistyki - filozofia to filozofia :D Np. metodę ma inną niż nauki zarówno ścisłe, jak i humanistyczne, bo po prostu nie jest nauką. Ale o tym może nie na tym forum ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Tomek (Gość)
 

Post 15 maja 12, 9:08

tangerine: W moim przypadku czekałem na film "Rozstanie", czyli nagrodzony w Berlinie, nominowany do Oscara i Złotych Globów film. Nie był to wiec obraz anonimowy ale taki, ktory powinien byc szybciej dostępny. Skoro takie filmy u nas tak wolno wędruja po kraju, swiadczy tylko o naszym spoleczenstwie i sytuacji rynkowej niszowych dystrybutorow.

Jestem ciekaw szczegolow dotyczacych spadku liczby widzow kina ambitnego. O ile spadła liczba widzow, liczba widzow/kopię i jak sie ma spadek widzow ogółem w kinach (czy spadek ogolem jest wiekszy czy mniejszy niz sam spadek widzów ambitnych ?)

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 15 maja 12, 9:37

Tomek (Gość) napisał(a):jak sie ma spadek widzow ogółem w kinach (czy spadek ogolem jest wiekszy czy mniejszy niz sam spadek widzów ambitnych ?)


Spadku ogółem chyba nie ma, przecież jakiś czas temu odtrąbiono donośnie, że pierwszy raz średnia na jednego Polaka przekroczyła jedno wyjście do kina na rok (a i bodaj w zeszłym roku jakiś kwartalny wynik poprawiliśmy). Znaczy - jest wzrost.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 15 maja 12, 12:40

Roman Gutek napisał(a):Droga Pani Melomanko: ludzie mają coraz mniejsze potrzeby duchowe i to jest największy problem.

Aha, no tośmy sobie pogadali, ja sobie, Pan sobie. Zamiast odpowiedzieć na konkretne pytania, które nie wzięły się znikąd, tylko wynikły z niezrozumiałego dla mnie Pańskiego oburzenia na moje słowa, że ludzie wybierając film kierują się zwiastunami (cóż za rewolucyjna hipoteza!), podsumowuje Pan moje wypowiedzi lekceważącym stwierdzeniem - no tak, właśnie pani reprezentuje typowe myślenie traktujące sztukę jak towar do sprzedania, a to wszystko udowadnia, że ludzie mają nikłe potrzeby duchowe, ale spokojnie, ja was swoimi felietonami uzdrowię. Mówię, że film "Pewnego razu w Anatolii" na podstawie zwiastuna wydawał się nudny, a okazał się bardzo ciekawy, Pan natomiast wmawia mi, że jak najbardziej był nudny, ale dlatego właśnie powinnam się nim zachwycać. Poddaję się.


A co do późniejszej dyskusji - zawsze, kiedy czytam stwierdzenia typu "nasze społeczeństwo ogląda tylko papkę dla mas w stylu gwiazd tańczących na lodzie", widzę w nich spore uogólnienie i mam wrażenie, że piszący te słowa chce się dowartościować. Od kilku lat obracam się w środowisku raczej takim przeciętnym, jeśli chodzi o korzystanie z dóbr kultury - nie pracowników hipermarketu, gdzie dorabiałam dorywczo i na każdej przerwie pytano mnie z niedowierzaniem "Co czytasz, książkę? A po co?", nie studentów kierunków humanistycznych ani tych z ASP, tylko studentów biologii. Nie powiem, żeby cały mój rok wykupował grupowe karnety na przeglądy niszowych filmów w kinach studyjnych, ale też nie zajmujemy się wyłącznie oglądaniem "Pamiętników z wakacji", a lektur nie ograniczamy do dodawanych do "Faktu" czytadeł o wampirach. Nigdy nie ma problemu ze znalezieniem chętnych na pulę tanich biletów do opery. Przyznam, że dla większości oglądanie filmu bez jednoczesnego bezmyślnego chrupania jakichś zapychaczy jest abstrakcją, ale kiedy już z tym popcornem siedzą w kinie, to wolą obejrzeć "Różę" niż "Kac Wawę". Aha, no i większość moich znajomych nałogowo ogląda z napisami seriale typu "Gotowe na wszystko" czy "SCI: Kryminalne zagadki..." - korzyści duchowe znikome, nauka angielskiego - znakomita.

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 15 maja 12, 19:14

Pani Melomanko: przecież ja tak trochę prowokacyjnie i zaczepnie. A Pani ciągle taka poważna...

A teraz biegnę pakować walizki. Od jutra będę wybierał dla Was filmy na lipiec, i nie tylko, na najważniejszym na świecie festiwalu.

Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek

mp
 
Posty: 152
Na forum od:
2 sie 05, 10:42

Post 15 maja 12, 20:43

Roman Gutek napisał(a):A teraz biegnę pakować walizki. Od jutra będę wybierał dla Was filmy na lipiec, i nie tylko, na najważniejszym na świecie festiwalu.

Pozdrawiam serdecznie,

Roman Gutek


Szczęśliwej podróży, oczy szeroko otwartych, mrowienia w dyńce

życze

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 15 maja 12, 20:54

A ja Wam powiem, czy Pan Roman dokonał dobrych wyborów:) Jeśli pokryje nam się w jakimś stopniu plan festiwalu:)

Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 15 maja 12, 21:00

W najnowszym felietonie Roman Gutek o nowohoryzontowym slow cinema:

:arrow: Pochwała powolności >
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 15 maja 12, 21:20

Melomanka napisał(a):A co do późniejszej dyskusji - zawsze, kiedy czytam stwierdzenia typu "nasze społeczeństwo ogląda tylko papkę dla mas w stylu gwiazd tańczących na lodzie", widzę w nich spore uogólnienie i mam wrażenie, że piszący te słowa chce się dowartościować. Od kilku lat obracam się w środowisku raczej takim przeciętnym, jeśli chodzi o korzystanie z dóbr kultury - nie pracowników hipermarketu, gdzie dorabiałam dorywczo i na każdej przerwie pytano mnie z niedowierzaniem "Co czytasz, książkę? A po co?", nie studentów kierunków humanistycznych ani tych z ASP, tylko studentów biologii. Nie powiem, żeby cały mój rok wykupował grupowe karnety na przeglądy niszowych filmów w kinach studyjnych, ale też nie zajmujemy się wyłącznie oglądaniem "Pamiętników z wakacji", a lektur nie ograniczamy do dodawanych do "Faktu" czytadeł o wampirach. Nigdy nie ma problemu ze znalezieniem chętnych na pulę tanich biletów do opery. Przyznam, że dla większości oglądanie filmu bez jednoczesnego bezmyślnego chrupania jakichś zapychaczy jest abstrakcją, ale kiedy już z tym popcornem siedzą w kinie, to wolą obejrzeć "Różę" niż "Kac Wawę". Aha, no i większość moich znajomych nałogowo ogląda z napisami seriale typu "Gotowe na wszystko" czy "SCI: Kryminalne zagadki..." - korzyści duchowe znikome, nauka angielskiego - znakomita.

Ależ wy właśnie nie jesteście "większością społeczeństwa" ani "środowiskiem przeciętnym, jeśli chodzi o korzystanie z dóbr kultury". Nawet w tej chwili (kiedy studentów jest jak gwoździ) studenci studiów dziennych (jakichkolwiek, mogą być biologiczne, techniczne, menedżerskie) na uczelniach innych niż Wyższe Szkoły Mydła i Powidła stanowią mniejszość wśród swoich rówieśników. Do tego studenci to jest ta najbardziej aktywna kulturalnie grupa (wiekowa). Ja znam wielu (nie do końca niedawno) byłych studentów (czyli takich w moim wieku albo kilka lat młodszych, ale już kilka lat po studiach), i ci, którzy na studiach kultury nie traktowali zbyt poważnie, zwykle (są wyjątki, ale niezbyt liczne) nie mają oporów przed daniem sobie z nią spokój kompletnie wtedy, kiedy pojawią się kolejne obowiązki. Serio - ci, którzy dzisiaj wolą obejrzeć "Różę", ale w sumie im tak bardzo nie zależy na tym, co oglądają, w większości powiększą grono bezmyślnych połykaczy kultury masowej (i wyłącznie takiej), nawet jeśli to nie będą tańce na lodzie tylko amerykańskie seriale, które w tej chwili są częścią ich kulturalnego jadłospisu, a później staną się całym. Wybacz, że piszę o tańcach, ale to raczej obrazowy (przerysowany) przykład a nie diagnoza stanu faktycznego. Bo naprawdę nie ma znaczenia, czy czyjeś kulturalne potrzeby kończą się na "CSI", czy nawet "Dexterze" (a to jest zdecydowana większość społeczeństwa - też tego wykształconego lub kształcącego się), czy wyłącznie na oglądaniu tańczących celebrytów - to i tak nie jest materiałem na konsumenta "Anatolii" ani jakiejkolwiek innej ambitnej, wymagającej wrażliwości i skupienia, kultury. A przecież o tym była dyskusja.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 16 maja 12, 0:35

Roman Gutek napisał(a): A teraz biegnę pakować walizki. Od jutra będę wybierał dla Was filmy na lipiec, i nie tylko, na najważniejszym na świecie festiwalu.


Muszę się za rok załapać na ten festiwal, bo też uważam, że to największe święto kina. Ale w tym roku konkurs zapowiada się niezwykle interesująco !!!

Tomek
 
Posty: 307
Na forum od:
11 maja 10, 13:37

Post 16 maja 12, 12:09

Panie Romanie, jesli znajdzie Pan chwilke czasu to prosimy o relacje z Cannes. Pamietam, ze w przeszłosci w niektorych latach pisał Pan rózne ciekawe informacje o obejrzanych filmach wiec bardzo na Pana liczymy.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 18 maja 12, 17:02

tangerine napisał(a):Muszę się za rok załapać na ten festiwal, bo też uważam, że to największe święto kina. Ale w tym roku konkurs zapowiada się niezwykle interesująco !!!


Na razie filmy konkursowe takie solidno-przeciętne. W ogóle, co prawda, jestem w Cannes pierwszy raz i mija właśnie 3 dzień, ale nie nazwałabym Cannes świętem kina - to taka mega komercyjna impreza, która trochę nieudolnie stara się obsłużyć setki tysięcy ludzi, jakich sobie zaprosiła. Bruce Willis i Tim Roth na pewno tego nie odczuwają, ale jednak 90% osób, które tu przyjechały nie są gwiazdami transportowanymi limuzyną z punktu A do B. To festiwal mega kolejek, tłoki, ścisku i segregacji widowni. Ale ma niezaprzeczalnie zajebistą ofertę filmową - by się nią delektować, trzeba cierpieć:P

Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 21 maja 12, 16:35

Carlos Reygadas - filmowiec samouk, mistyk i poeta kina, jeden z najciekawszych przedstawicieli współczesnego kina meksykańskiego i jeden z najważniejszych autorów w kinie światowym - będzie miał w tym roku we Wrocławiu retrospektywę swoich filmów.

Kolejny felieton poświęcony jest twórcy wyjątkowemu!!!

:arrow: Minimalisty Carlosa Reygadasa wiara w obraz >
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 29 maja 12, 10:16

Od kilku lat w Cannes, ale także na wielkich festiwalach w Wenecji i Berlinie, widoczny jest niepokojący trend: aby mieć film w konkursie głównym festiwalu, wystarczy być znanym reżyserem, najlepiej jeszcze wcześniej tu nagradzanym. Nie do końca ważna jest wartość artystyczna filmu. (...) Ten festiwal ma wielkie możliwości promowania i kreowania nowych zjawisk w światowym kinie, a niestety, ogranicza się ostatnio do pokazywania w kółko filmów tych samych reżyserów.


Tym razem smutny felieton:

:arrow: Święto kina przegrywa z marketingiem (Cannes 2012) >
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Tomek
 
Posty: 307
Na forum od:
11 maja 10, 13:37

Post 30 maja 12, 7:16

A ja nie do końca zgodzę sie z Panem Romanem. Owszem, jestem przeciwny przyjmowaniu do konkursu z automatu filmow wielkich rezyserow ale jednoczesnie nie mozemy oczekiwac by zamykac drzwi przed nimi jesli stworzyli cos wielkiego. Konkurs Cannes niech bedzie konkursem najlepszych filmow wybranych sposród wszystkich zgłoszonych. Bez jakiejkolwike polityki. Bez faworyzowania sławnych ale i wciskania na sile mniej znanych by ich wypromowac z filmem gorszym niz film uznanego rezysera, ktorego trzeba bedzie pominąc by zrobic miejsce młodszemu.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 30 maja 12, 9:02

Szczerze mówiąc, patrząc na filmy konkursowe w Berlinie i w Cannes, Cannes miało rzecz jasna o wiele mocniejszy skład z nazwisk, ale jednak te filmy w większości były po prostu tylko solidne lub nawet przeciętne. Spora liczba mniej oczywistych i nie tak mainstreamowych reżyserów chyba jednak nie wyrobiła się na Cannes. Pamiętam, że na początku roku prognozowano takich twórców jak Roy Anderson, Park Chan-wook, Laurent Cantet, Istvan Szabo. Nie wiem, czemu Dolan, Larrain czy Trapero nie mogli trafić do Konkursu Głównego. Nie widziałam za dużo filmów z Un Certain Regard, ale widziałam zwycięzcę i nie mam zbyt dobrego zdania o tej sekcji. Wyprzedzającym o lata świetlne resztę filmów z UCR było Beasts Of Southern Wild, które wygrało 'tylko' FIPRESCI i Złotą Kamerę. Mi się np. podobało Mud (klasyczna opowieść o wchodzeniu w dorosłość i męskiej przyjaźni w duchu powieści Marka Twaina) czy idealistyczno-naiwne On The Road, ale o ile taki Cronenberg, Nichols i Dominik mogli trafić do konkursu, o tyle reszta amerykańskich tytułów nie powinna się tu znaleźć.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 30 maja 12, 18:12

No ale taka ocena jest prowadzona z niewłaściwej strony. Gdzie są te świetne filmy odrzucone przez Cannes ? Można oczywiście sie zastanawiać czy w Cannes nie potrzeba konkursu dla debiutantów ? Ale z drugiej strony dziwi mnie stanowisko Pana Romana Gutka, gdyż te pominięte świetne filmy mogą trafiać m.in. do konkursu Nowe Horyzonty... W Berlinie nagrodzono młodego zdolnego reżysera Przebaczenia krwi... Nie idzie tego oglądać... Coraz częściej się mówi, że jest potrzeba wzmacniania produkcji treści a nie dytsrybucji... Model biznesowe produkcji oparte na dystrybucji przechodzą kryzys (eufemizm). Producenci typu Planete, ARTE, Canal+, Telewizja Polska jeśli będa traciły zdolności finansowe na skutek zmniejszenia zainteresowania reklamodawców nie zostną zastąpieni niczym innym... Pozostają nardodowe istytuty kultury których siła inwestycyjna ograniczana jest ze względu na tzw. kryzys gospodarczy...

Następna strona

Powrót do Bitwa w niebie