tangerine napisał(a):Mam nadzieję, że operacja nie jest pokazywana ze szczegółami, bo takie odniosłem wrażenie po tym co napisał psubrat... Nie ciągnie mnie na ten fim...
Almodovar naturalistyczny? tang, to oksymoron.
Siłą dawnego Almodovara były różne dziwności, przekroczenia, przesycenia, przerysowania, które mimo swojej sztuczności wydawały się autentyczne. Ten film - tak go przynajmniej odbieram - niby przekracza, ale kompletnie niewiarygodnie. To jakaś zabawka, błyskotka tylko, pusta, zbyt "atrakcyjna" forma. Mimo tego wrażenia, jakie miałam zaraz po projekcji - irytacji, zmarnowanego czasu, nie do końca go skreślam. Bo wciąż się zastanawiam, co tak naprawdę mnie zirytowało, szczególnie że hasła rewolucji biologicznej są mi bliskie. Ona mogłaby być krokiem ku wolności i równości w tym sensie, że płeć przestałaby nas determinować, tymczasem Almodovar w stworzonej przez chirurga/demiurga nowej postaci utwierdza każdą z płci w jej atrybutach. Czy wobec tego przekroczenie nastąpiło? Myślę, że sens tego filmu leży gdzieś daleko poza nim.