Pasma obrazu, reż. Vipin Vijay

Filmy 11. NH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 29 lip 11, 0:39

Łobożesztymójcomniepodkusiło...

Film człowieka, któremu wydaje się, że filozofia polega na mówieniu wszystkiego o wszystkim. Otóż, panie reżyserzu: nie, nie polega. Tak się niestety nieszczęśliwie składa, że w tym filmie mamy dokładnie wszystko w "uroczej" losowej kolejności: od mitów indyjskich, przez rzymskie, po współczesne miejskie legendy. Od czarnej magii, przez Kartezjusza i Nietzschego, po Goyę. Od prostytutek, przez londyńskich transwestytów, po półrealne, półkobiece wytwory cyfrowej rzeczywistości. Od tradycyjnych kolczyków, przez jeansy z Wal-Martu, po różowe gatki. Od wystudiowanych kadrów, przez cyfrową kamerę z ręki, po animację. Czego dusza zapragnie. Ostateczny rezultat nie układa się nawet w strumień świadomości, a raczej w potok antyświadomości, odmawiającej uznania bezsensowności i bezładu swojego wytworu.

Co prawda po kilkudziesięciu minutach podaje się nam kilka wskazówek do powiązania części z wyżej wymienionych atrakcji, ale twórca szybko zdaje sobie sprawę z karygodnego błędu i ochoczo pogrąża się jeszcze głębiej w oparach absurdu. Pseudometafizyczne błoto wylewa się z ekranu kulminacyjną falą powodziową i trudno się dziwić, że tylko garstka śmiałków była w stanie udźwignąć ten lepki i brudny ciężar przez pełne 104 minuty.

Generalnie pożyteczna jest zasada życzliwości w stosunku do twórców i ich dzieł. Przysięgam, że podczas seansu wykazywałem się pokładami życzliwości tak obfitymi, że sam bym się tego po sobie nie spodziewał. Dawno nie wysilałem się intelektualnie w kinie tak mocno, jak parę godzin temu, byle tylko uchwycić cokolwiek. Bezskutecznie. I zdaję sobie sprawę z tego, że film przepełniony był mnóstwem odniesień do hinduskiej kultury, których nie miałem szans zrozumieć, ale całkowicie instrumentalny sposób, w jaki potraktowani zostali klasycy europejskiej filozofii pozwala, jak sądzę, postawić tezę, że większe zrozumienie tych obcych kulturowo wątków niewiele by pomogło.

Ktoś mógłby powiedzieć: sam się prosiłeś, ryzyko rozczarowania w tym przypadku było bardzo duże. To prawda, ale pozwólcie mi traktować to jako element misji ewangelizacyjnej: ja się poświęciłem, Wy już naprawdę nie musicie. Tak więc, Thane, nie wygłupiaj się i chodź ze mną w niedzielę rano na "Niebo nad nami", Cze polecał.

PS: Umieszczenia w jednym filmie jednego z moich ulubieńców, Spinozy, i powiewających na wietrze różowych gaci - nie wybaczę.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Siena
 
Posty: 54
Na forum od:
18 mar 08, 15:55

Post 29 lip 11, 8:14

dzięki za info, z ostrzeżenia skorzystam: planowałam wyjście na ten seans w niedzielny poranek...

monnick
 
Posty: 17
Na forum od:
26 lip 09, 14:38

Post 1 sie 11, 14:09

a ja nie żałuję, wręcz odwrotnie- film mnie zachwycił. każdy kadr, może i wystudiowany, ale był przepiękny. dlatego poddałam się temu filmowi od początku do końca. błędem jest podchodzić do filmu rozumowo, nie każdą myśl da się wyrazić jasno i prosto. film był jak sen o życiu,a w śnie mamy wyłączoną świadomość. cudowny film. moje kino.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 1 sie 11, 15:44

Oczywiście, że nie zawsze da się podejść rozumowo, ale jest różnica między snem z początkowym punktem zaczepienia (vide mój tegoroczny ulubieniec "Dharma Guns"), a marą, która nie tylko nie ma początku i końca, ale nawet śladu struktury. Chyba że chodzi tylko o zachwyt obrazami (to już całkiem sporo, ale zbyt mało, by uczynić film wybitnym), ale i te zmęczyły mnie po 15 minutach swoim efekciarstwem.

"nie każdą myśl da się wyrazić jasno i prosto" - i bardzo dobrze, bo o czym byśmy wtedy dyskutowali? Problem tkwi w tym, że trzeba mieć JAKĄKOLWIEK myśl do wyrażenia, a wtedy można ją sobie wyrażać w dowolnie skomplikowany sposób.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 9 lis 11, 13:05

Przestrogi nie posłuchałem, chociaż dzięki, bo ja wiadomo nowohoryzontowicze muszą sobie pomagać ;) (przy okazji, skąd wzięła się nowa nomenklatura "zakonu" NH?).

W żadnym wypadku nie powiem, że film mi się nie spodobał, odbierałem go po części jak monnick, ale nie to dla mnie było najważniejsze. Obrazy są tak przebogate znaczeniowo, symbolika która jest tam do okrycia jest tak ogromna, i właśnie to najbardziej mnie tu pociąga. Jako widz nie znający wystarczająco tamtejszej kultury i związanej z nią symboliki wiele rzeczy mnie ominęło. Dla widza chcącego "obejrzeć film" to niekoniecznie dobra propozycja, z punktu badań kulturowo-filmoznawczych jak najbardziej tak.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 9 lis 11, 17:51

Thane, nie >"zakonu" NH< tylko >"zakonu NH"<
:) zainspirowała mnie polska polityka


Powrót do Każdy ma swoje kino