27 lip 11, 20:58
wczoraj chciałam się dowiedzieć, jaka tajemnica została ukryta w relacji matki i córki w tym filmie, co tam jeszcze było, nie wystarczył mi unik reżyserki, która na pytanie o bezlitosny chłodny mur, który zbudowała między nimi, odpowiedziała, że to wina ekstremalnej sytuacji zagrożenia; dzisiaj drążyłam dalej - znowu bez skutku, wymyśliłam sobie taką konstrukcję, że gdyby zdjąć z tej historii kostium historyczny i dziecięcy, to mielibyśmy 3 postawy wobec niszczącego, zagrażającego porządku: akceptującą, konformistyczną (nauczycielka); zbuntowaną, odrzucającą (matka) i trzecią, reprezentowaną przez dziewczynkę, postawę odmowy przyłączenia się do określonej strony w tym konflikcie, chęci życia obok, samoistnie, we własnym świecie, to są przecież dylematy, które nas dotykają zawsze i wszędzie, patrz: zbliżająca się właśnie rocznica wybuchu powstania etc., ale to jest też przecież dylemat na czasy pokojowe. Być może to "coś więcej" ma związek z konfliktem tych dwóch postaw (matka-córka), ale szerszym, kiedy dziecko wybiera inny rodzaj życia, inne wartości, a rodzice nie potrafią tego zaakceptować. I wtedy ten film wydał mi się ciekawszy, mniej martyrologiczny, odważniejszy. Tylko że wtedy oddzielił się od twórców, którzy zbyt byli przywiązani do tej konkretnej historii i tylko o niej chcieli rozmawiać. Dla mnie Cecylia jest symbolem wolnego wyboru, za który oczywiście natychmiast płaci cenę.