Querelle obiecał, że rozpocznie ten wątek, a w końcu ja muszę, bo muszę, słysząc, co się o tym filmie mówi, że reżyser zbeszcześcił pamięć ofiar, albo kiedy widzę te miny moich przyjaciół... wyjątkowo zdegustowane, choć nie do końca wiem, jak to zrobić, czy faktycznie, jak napisał dzisiaj Felis: "Intrygujący, dość efekciarski to koncept, który okazuje się ostatecznie brawurowo pusty"?
to nie jest przyjemny film, pewnie wszyscy się tu ze mną zgodzą, być może to nie jest film "dobry", ale na pewno to jest film ważny, nawet jeżeli terroryzuje obrazami (może właśnie dlatego), znam kino Thunski, więc nie byłam zaskoczona jego językiem, budowaniem erotycznego napięcia, bo filmy Thunski są na tyle osobiste, że patrzę jego oczami, ale tak jak mówił po projekcji producent - tu wszystko jest polityczne: onanizujący się młody mężczyzna, emigranci z Birmy czy Kambodży, czy zabójstwa na ulicach Bangkoku, każdy z tych obrazów jest niewygodny, to, że nie wiem do końca, co z nimi zrobić, jak je zaklasyfikować, też jest chyba symptomatyczne, jakiś syndrom sztokholmski