It is fine. Everything is fine!, reż. C. Glover, D. Brothers

Filmy 11. NH - wypowiedz się!
ogqozo
 
Posty: 18
Na forum od:
9 sty 11, 23:30

Post 24 lip 11, 10:11

Na Horyzontach zazwyczaj stawiam za priorytet filmy znane, docenione np. w Cannes, ale pierwszy film spoza tego grona, który zobaczyłem, mogę od razu uznać za olśniewające odkrycie. Zostałem "It is fine..." totalnie zachwycony i z dyskusji po projekcji wiem, że nie ja jeden.

Bilety na pokaz z udziałem reżysera (zresztą znanego aktora) nie zostały wyprzedane do samego końca, podczas gdy w tym samym czasie tłumy stały w kolejce last minute do Piny. Niech żałują. Zgadzam się z Crispinem Gloverem, że ważną funkcją festiwali jest pokazywanie tego, co w multipleksie nigdy nie będzie mogło zostać pokazane, i jego film pokazuje idealnie, dlaczego niektóre rozwiązania mogą być jednocześnie gwoździem do dystrybucjnej trumny oraz ogromnym artystycznym triumfem.

Wszystko, co zostaje pokazane w filmie, jakkolwiek można to uznać za szokujące i nie na miejscu, jest jednocześnie... bardzo potrzebne. Inaczej nie dało by się wyrazić pewnych sytuacji społecznych (które zostają tutaj zanegowane, budując nastrój groteski), zaproponować wielu pytań. Tak jak książki Glovera, "It is fine..." zmusza do zastanowienia się nad wieloma barierami postawionymi w społeczeństwie, nad tym, że tabu jest często zwykłą dyskryminacją. Przed projekcją wiedziałem o filmie tyle, że nakręcił go ekscentryczny (role w "Dzikości serca" czy "Aniołkach Charlie'ego", słynny wywiad u Lettermana) aktor i pisarz, idol Kurta Cobaina. Nigdy nie spodziewałem się, że Crispin Glover okaże się... amerykańskim Fassbinderem.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 24 lip 11, 16:02

mam mieszane odczucia w związku z tym daję sobie czas na przemyślenie

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 24 lip 11, 16:39

Ja myślę że warto było to oglądać razem z tym jego show. Twórca także znany mi dotąd głównie jako kuzyn Del z "Wild at Heart" absolutnie mnie ujął. Mało który film tyle mówi - jak to ktoś określił w dyskusji po występie-o kondycji ludzkiej. Film jak najbardziej nadaje się do Międzynarodowego Konkursu Nowe Horyzonty. Szkoda że poprzednią część trylogii zaprezentowano nam jedynie w formie trailera.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 24 lip 11, 16:45

tu była rozmowa, ale po angielsku / tłum. dużo do powiedzenia, mało czasu na tłumaczenia/ - za slaba jestem w ang. żeby zrozumiec wszystko, więc wyszłam

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 24 lip 11, 22:19

Na razie mój festiwalowy numer jeden, ale mam świadomość, że mogę w tej opinii pozostać odosobniony... Wiem, że naruszanie tabu przez reżysera ma tu trochę tonu efekciarstwa i chęci szokowania może za wszelką cenę, niemniej dla mnie ważny film, do którego chcę wrócić. Ciągle w głowie słyszę odgłos ciała plaskającego o kafelkową posadzkę.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 24 lip 11, 22:52

Scena o której piszesz jest trochę zastanawiajaca - odbywa się zgodnie z logiką nieuniknionego. Jej repetycja nabiera dodatkowych konteksów w związku z przedstawioną opowieścią, ale jakby a rebour reżyser nie ujawnia nam w międzyczasie wzniosłych myśli bohatera ale jego cokolwiek patologiczne wizje. Ja - pasuję.
Ostatnio edytowano 25 lip 11, 1:03 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

ogqozo
 
Posty: 18
Na forum od:
9 sty 11, 23:30

Post 25 lip 11, 0:03

psubrat napisał(a):Na razie mój festiwalowy numer jeden, ale mam świadomość, że mogę w tej opinii pozostać odosobniony....


Jak widać wyżej, też tak uważam. I z tego co podsłuchiwałem, dość sporo osób łyknęło, o co tu kaman. No, może samo w sobie lepsze jest jednak "Meek's Cutoff", tyle że tutaj spodziewałem się czegoś rewelacyjnego. O "It is fine..." nie wiedziałem absolutnie nic, aczkolwiek gdybym przejrzał recenzje na IMDB, to na pewno bilet pozyskałbym z dużo większym wyprzedzeniem, a nie tuż przed projekcją.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 25 lip 11, 0:24

Szedłem zachęcony szokiem malującym się na twarzy psubrata po projekcji sobotniej, a okazało się, że chyba oczekiwałem czegoś innego. Generalnie można by powiedzieć, że film jest szokujący itd., itp., ale jednak konwencja, w jaką został ujęty, przypominająca midnight movies, osłabia coś, co mógłbym nazwać "shock factor" i mimo świadomości powagi podnoszonego problemu i odwagi odtwórcy głównej roli, stylistyka filmu nie pozwala mi traktować go w pełni poważnie. To z kolei jest już trochę niebezpieczne, bo nasuwa się pytanie, czy aby nie mamy do czynienia z chorą zabawą. Zapewne nie, ale jednak nie mogę powiedzieć, żeby "It Is Fine" wbiło mnie w fotel. Pewnie konwencja naturalistyczna byłaby zbyt ekstremalna, ale z tego, z jaką trudnością tuż po seansie wydobywał z siebie słowa psubrat wnosiłem, że będzie to coś daleko bardziej szokującego, niż to, co zobaczyłem. Przy tym nie chodzi mi, Boże broń, o pogoń za szokiem dla niej samej, ale jednak spodziewałem się czegoś brutalnie poruszającego, a dostałem raczej coś zastanawiającego. To też wartość, ale wrażenie pewnego niedosytu pozostaje.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 25 lip 11, 7:45

Warto pamiętać że główny bohater jest jednocześnie autorem scenariusza, który Crispin Glover przeczytał po raz pierwszy w 1986 roku..To też mnie ujęło. Czekał ponad 20 lat żeby sfinansować powstanie dzieła.Szalona determinacja.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 3 sie 11, 19:03

no dobrze, to co tam w tym filmie było takiego godnego zachwytu? bo ja...

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 11, 12:10

Film budzi we mnie mieszane uczucia i im dalej od filmu tym bardziej.

Statusem i fizycznie należę do grupy ludzi niepełnosprawnych. Mentalnie do ludzi zdrowych.
W związku z tym pozwolę sobie na kilka spostrzeżeń, refleksji.

Tak, zgadzam się, że zabieg nie tłumaczenia tego co mówi główny bohater jest ciekawym zabiegiem. Jednak nie demonizowałabym. Od napisania scenariusza minęło ponoć 20 lat, od tego czasu trochę się zmieniło. Komunikacja miedzy ludzka jest o wiele łatwiejsza. Kwestia druga...czy ludzie rozumieją niepełnosprawnych...czy chcą ich rozumieć ? wiele zależy od samych niepełnosprawnych.

...myślę, że film wywiera tu odwrotny skutek, niż w sugerowanym przesłaniu...ja sama bohatera nie polubiłam, nie współczuję mu,, a nawet nie chcę go zrozumieć. Jest irytujący/ i na usprawiedliwienie jego /jako sugerowanego reprezentanta ludzi niepełnosprawnych umysłowo /? /, traktuję go jako jednostkę.

Wcale nie jest jak piszesz ogqozo [Wszystko, co zostaje pokazane w filmie, jakkolwiek można to uznać za szokujące i nie na miejscu, jest jednocześnie... bardzo potrzebne. Inaczej nie dało by się wyrazić pewnych sytuacji społecznych ]

Ogqozo - potrzebne? na podstawie chorych urojeń ?
[Nie przeszkadza mu to snuć erotycznych fantazji, w których uprawia seks z niezliczonymi kobietami, ciągnąc je za włosy i dusząc podczas orgazmu] cyt. z opisu w katalogu Jan Topolski

[Reżyser łamie tu wiele tabu naraz, z czego najważniejszymi są: pokazywanie prawdziwego seksu ludzi upośledzonych oraz podszyty hipokryzją i lękiem stosunek otoczenia do nich]cyt. z opisu w katalogu Jan Topolski

Jakie tabu łamie reżyser?,co ma udowodnić pokazanie, że niepełnosprawny umysłowo moze mieć chore urojenia? Jak może rezyser udowadniać, że prawdziwy seks ludzi upośledzonych to przykład, który daje autor scenariusza.
Jak film ma zniwelować lęk i hipokryzję, w stosunku do niepełnosprawnych jak walczy odrażająco ?
ludzie, opamiętajmy się.
WARTO OBEJRZEĆ FILM " SEX W BRNIE "

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 6 sie 11, 13:03

Jeśli dobrze rozumiem zabieg reżysera to film miał działać tak: najpierw jest scena kiedy niepełnosprawny bohater przewraca się z wózka inwalidzkiego i ten obraz budzi nasze współczucie więc gdy pielęgniarz pomaga mu jest to dla nas uspokajające, później mamy sekwencję wspomnianych "chorych urojeń", które jak wiemy mocno konfudują, następnie powrót do sytuacji wyjściowej, powtórzenie otwierającej sceny, ale tym razem okazuje się, że poizom naszego współczucia jest zdecydowanie mniejszy, co wzmacniają chłodne spojrzenia klobiet - współpacjentek ośrodka, i teraz... jak rozumiem strategie reżysera chodzi o to, żeby przeprowadzić w umyśle analizę tego zmniejszonego poziomu współczucia i dojść do wniosku, że jest on nieusprawiedliwiony gdyż... te "fantazje" stanowią jedyny (?) sposób wyzwolenia bohatera z ograniczeń, a więc powinny być akceptowalne, te fantazje są kreatywnym przetworzeniem emocji bohatera wynikających z sytuacji w jakiej się znalazł, ale też przecież ludzie w ogóle miewają równie szalone fantazje (vide filmy). Konstrukcja jakby zrozumiała, ale mam podobne wątpliwości jak eliska...

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 11, 14:35

[quote="tangerine"te "fantazje" stanowią jedyny (?) sposób wyzwolenia bohatera z ograniczeń, a więc powinny być akceptowalne, te fantazje są kreatywnym przetworzeniem emocji bohatera wynikających z sytuacji w jakiej się znalazł, ale też przecież ludzie w ogóle miewają równie szalone fantazje (vide filmy). Konstrukcja jakby zrozumiała, ale mam podobne wątpliwości jak eliska...[/quote]

no właśnie muszę brać poprawkę na subiektywizm...upadki na mnie nie działają :)))

brałam też poprawkę na to, że ''fantazje są wyzwoleniem,...kreatywnym przetworzeniem " jednak mocno ryzykownym, biorąc pod uwagę jego ułomność - to daje efekt bomby z podwójnym zapłonem...

przypomniał mi się jeszcze jeden film fajnie łamiący tabu " The Murderball - gra o życie "

ciekawa rzecz, że bohater i autor scenariusza wraz z reżyserem chcą pokazać potrzebę wyzwolenia ...sami go alienują przez scenografię [Ostentacyjnie sztuczne dekoracje, umowna przestrzeń, nadrealistyczne lokacje i płynne przejścia między nimi.]

sami go alienują przez potencjalne partnerki

sami alienują go poprzez wymienione fantazje....

w sumie zamykają go labiryncie bez wyjscia?

w ten sposób mogłabym ewentualnie interpretowac film, ale nie wiem czy o to chodziło?

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 6 sie 11, 16:31

A czy osoby zdrowe też nie miewają czasem chorych fantazji i czy to bynajmniej powoduje, że uznajemy ich za wariatów i zboczeńców. Dla mnie to trochę postawienie znaku równości w stosunku do małych chłopców bawiących się w Indian lub dziewczynek marzących o byciu supergwiazdami...
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 11, 17:15

Psubracie zdrowi też mają chore fantazje, tylko tu taka różnica i to co mi się nie podoba,to to, że te fantazje mają udowodnić zdrowość ...proszę Cię ...to jest dowód?

rzecz w tym, że traktujmy niepełnosprawnych sprawiedliwie i jeśli coś jest złe w ich wykonaniu to umiejmy to powiedzieć, bez względu na to, że są niepełnosprawni...tym filmem... to tak jakby przyzwolić na to, ze im wolno więcej

to mi też przypomina różne koncerty charytatywne, gdzie niepełnosprawni wykonują piosenki z różnym skutkiem, nie zawsze dobrym artystycznie i wszyscy w dobrych intencjach się zachwycają, a to własnie złę rozumowanie...takie tworzenie getta niepełnosprawnych...
niech wykonują utwory ci którzy naprawde robią to dobrze, niech zmierzą się ze zdrowymi, niech podlegają ocenom właściwym wszystkim ludziom...

takim rozumowaniem ja jako projektantka musiałabym stawać w szranki jedynie z projektantami niepełnosprawnymi...na szczęscie nigdy tego nie doświadczyłam, muszę robić po prostu dobrze jako człowiek i tak jestem oceniana i tego oczekuję. Jeśli zrobię coś słabego, złego to jestem ostatnią osobą, która by chciała by oceniono to pozytywnie, tylko dlatego, ze jestem taka a nie inna.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 8 sie 11, 7:25

Uświadomiłam sobie, że skrytykowałam film ''w kontekście " - opisu z katalogu i opisów wyżej...czyli w odniesieniu do sugerowanej w wymienionych tekstach edukacyjnej wymowy filmu. Na taką interpretację ukierunkowuje też to, że scenariusz był pisany 20 lat temu.

Ale...może ten film trzeba oglądać jako artystyczny performance ? Wtedy jest ok...nie zachwyca mnie, ale może być.

nie byłam na spotkaniach z rezyserem, więc nie wiem jak tłumaczyl, czy opowadał.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 8 sie 11, 9:35

Nie przekonam Cię chyba elisko, nie wiem dlaczego nawiązujesz do jakichś koncertów niepełnosprawnych itd. Ten film nie ma na celu jakoś litować się nad niepełnosprawnością i nie odebrałem go jako szantaż emocjonalny.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 8 sie 11, 10:03

nawiązałam do koncertów przeciw schematom w traktowaniu niepełnosprawnych, i z kolei przeciw takiemu jak w filmie traktowaniu w drugą stronę...niby w dobrych intencjach a jednak nie tak - to takie wylewanie dziecka z kąpielą

ja odebrałam film jako swego rodzaju szantaż em., tak jak własnie odbieram wymienione koncerty

tu - łamanie tabu : niepełnosprawni uprawiają seks, a do tego mogą mieć chore fantazje erotyczne - czemu to służy?

limonka
 

Post 8 sie 11, 16:07

sfera seksualna u osób niepełnosprawnych nie zanika, fantazjowanie na ten temat takoż, jakkolwiek próbowano by to wypierać i udawać, że czegoś takiego nie ma, nie chciano tego widzieć; co do różnych koncertów itd, budzą kontrowersje, ale czasem jest to jedyna szansa, by taka osoba mogła zafunkcjonować publicznie, bez silnego poczucia wykluczenia i nierówności

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 8 sie 11, 23:23

Gdyby film nie kończył się tak jak się kończy, wówczas zostałby przeze mnie zdeptany jako pewnego rodzaju parodia niepełnosprawności i tanie przekraczanie tabu jakim jest pokazywanie seksu osób niepełnosprawnych. Ale finał uzasadnia jaki był cel takiego wykorzystania tematów i wątków. Do dziś słyszę odgłos ciała spadającego z plaskiem na podłogę i widzę jak strasznym upokorzeniem jest fakt, że ktoś nie rozumie Twojej mowy, która dla Ciebie i kobiet z marzeń jest wzorcowa i zrozumiała. Cały film się zastanawiałem, że chyba jednak jestem debilem z angielskiego, skoro nie rozumiem co on mówi, a te kobiety perfekcyjnie się z nim porozumiewają...
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 9 sie 11, 6:23

:-) tu się z Tobą zgadzam Psubracie :)

pral45
 

Post 9 sie 11, 15:27

Psubrat napisał: "Gdyby film nie kończył się tak jak się kończy, wówczas zostałby przeze mnie zdeptany jako pewnego rodzaju parodia niepełnosprawności i tanie przekraczanie tabu jakim jest pokazywanie seksu osób niepełnosprawnych (...)". Możliwe, że film był właśnie grą z tego rodzaju przyzwyczajeniem odbiorczym, sprowokowaniem takiego mechanizmu, ale to tylko subiektywna uwaga

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 9 sie 11, 15:33

biorę poprawkę ...tak więc mam dwa odbiory - jeden artystyczny - obiektywny, drugi subiektywny /przez wlasne doświadczenia i odczucia


Powrót do Każdy ma swoje kino