30 lip 11, 23:41
No właśnie ten nieszczęsny głos narratora... Płaczliwy i przez to po pewnym czasie nieznośny, do tego nadmierną ekspresją narzucający interpretację i zostawiający mało miejsca na moje uczucia - tak jakbym bez jego pomocy nie widział, że bohaterom nie jest łatwo. Jak dla mnie było to niebezpiecznie blisko szantażu emocjonalnego. Inna rzecz, że konstrukcja filmu, z tym ciągle "wyskakującym" czarnym ekranem, też mnie podirytowała. Nie jest to film bardzo słaby, ot, taki przeciętniak, opierający się na świetnym pomyśle, który jednak nie został dobrze zobrazowany. Tym większa szkoda, że nazwiska Maddina i Gondry'ego wymienione w opisie "Grawitacji" kazały mi spodziewać się jednak więcej.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard