Grawitacja była wtedy wszędzie, reż. Brent Green

Filmy 11. NH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 30 lip 11, 18:25

Początkowo byłem dość sceptyczny. Animacja poklatkowa wydawała mi się nie być konsekwentnie stosowana - miałem wrażenie, że jednak większość ujęć to normalnie nakręcony film, z którego potem wybrano co którąś klatkę, żeby stworzyć iluzję animacji poklatkowej. Ale po pewnym czasie przestałem się nad tym głowić, uznając że w ostateczności liczy się przecież tylko efekt końcowy, a nie to, jak reżyser go uzyskał. A efekt końcowy jest bardzo oryginalny. I spodobały mi się te emocje, wręcz histeria w głosie narratora (reżysera?), z którą wykrzykiwał swój bunt przeciwko światu, w którym nie ma miejsca na cuda, bo jednak "grawitacja jest wszędzie". Pewnie dla niektórych brzmiało to pretensjonalnie, ale dla mnie było szczere. Jeden z najlepszych filmów w konkursie.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 30 lip 11, 23:41

No właśnie ten nieszczęsny głos narratora... Płaczliwy i przez to po pewnym czasie nieznośny, do tego nadmierną ekspresją narzucający interpretację i zostawiający mało miejsca na moje uczucia - tak jakbym bez jego pomocy nie widział, że bohaterom nie jest łatwo. Jak dla mnie było to niebezpiecznie blisko szantażu emocjonalnego. Inna rzecz, że konstrukcja filmu, z tym ciągle "wyskakującym" czarnym ekranem, też mnie podirytowała. Nie jest to film bardzo słaby, ot, taki przeciętniak, opierający się na świetnym pomyśle, który jednak nie został dobrze zobrazowany. Tym większa szkoda, że nazwiska Maddina i Gondry'ego wymienione w opisie "Grawitacji" kazały mi spodziewać się jednak więcej.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 11, 16:05

film mi się podobał...o ważnym, pięknym uczuciu, jednak co do narracji podobała mi sie w trakcie filmu, ale coś mi przeszkadzało...chyba przyznam rację Mrozikosowi, co do wywołanego efektu szantażu emocjonalnego. Tembr głosu, sposób czytania idealnie pasował do rozedrganego obrazu, jednak wywoływał odczucie presji, narzucał interpretację.


Powrót do Każdy ma swoje kino