Piękna i smutna, pachnąca niesionym przez wicher pyłem, opowieść o świecie, w którym umarł Bóg. Arcydzieło.
Ale nie mogę się powstrzymać przed komentarzem na temat sesji pytań po projekcji. Pytanie, które na rozpoczęcie zadał prowadzący sesję, sprawiło, że szczęka opadła mi nawet niżej niż Beli Tarrowi. Przecież to naprawdę nie był aż tak trudny film, żeby tak nic nie załapać. Rozumiem, że każdemu może się zdarzyć takie zaćmienie, ale tak publicznie, to musi być szczególnie dotkliwe. Po ludzku, współczuję. Niestety dalsze pytania były niewiele lepsze, więc uciekłem z sali, bo nie mogłem patrzeć na cierpienie reżysera.