Po pierwsze przeklejam post Querelle z innego wątku (o Dumoncie), bo wydaje mi się bardzo trafny.
Querelle napisał(a):Licorne: wyobraź sobie dwa okręgi: okrąg M i okrąg K, przy czym promień pierwszego jest dłuższy od promienia drugiego. Okrąg M w "stanie spoczynku" jest rozłączny zewnętrznie z okręgiem K, jednak w trakcie "poruszania się" dąży do tego, by nastąpiła albo styczność zewnętrzna (wersja soft), albo przecinanie (klasyczna). M nie zna jednak specyfikacji poruszania się okręgu K, często mu się wymyka. Pewna marginalna grupa eMek traci kontrolę ruchu, pojawia się agresja, frustracja, chęć patologicznej dominacji - rozłączności wewnętrznej z okręgiem K. Smutne, niestety. Wydaje mi się, że w przypadku okręgów M1 i M2 (oraz K1 i K2) do takich sytuacji dochodzi niezwykle rzadko (np. w Pięknie Hermanusa, ale tutaj M1 nie jest oficjalnie w relacji z M2, lecz z K1), bowiem mechanizmy poruszania się drugiego okręgu są znane pierwszemu. I Dumont to podkreśla (raz jedynie się troszkę pomylił (8 lat temu)).
A od siebie, mniej matematycznie, powiem, że to film o inności mężczyzn i kobiet. O tym, że niemożliwe jest między nimi porozumienie, ponieważ pochodzą z zupełnie innych systemów. Cały film pokazywał nam jak są różni, jak się nie rozumieją. Ale pokazywał też jak inaczej reagują na określone zdarzenia. W tym kontekście kluczowa jest końcowa scena w filmie. Jak zareagowałaby kobieta, gdyby to ją spotkał gwałt? Myślę, że zupełnie inaczej, bo, myślę, że kobiety są po prostu przyzwyczajone (niestety!) do tego, że są dominowane. W prawie wszystkich scenach seksu w filmie mieliśmy na przykład bardzo silną dominację mężczyzny. Natomiast dla mężczyzny to był cios, z którego nie potrafił się podnieść. Najwyższe możliwe upodlenie: upokorzenie na oczach kobiety. Tak ja w każdym razie rozumiem to wszystko, co zrobił na koniec. W sensie oddania jego odczuć, było to bardzo logiczne i konsekwentne.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.