Wulkan, reż. Rúnar Rúnarsson

Filmy 11. NH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
liverpoolski
 
Posty: 57
Na forum od:
30 lip 07, 19:02

Post 29 lip 11, 22:30

Aż dziwne, że nikt do tej pory nie napisał nic na temat tego filmu.
Dla mnie to zdecydowanie najlepszy film tego festiwalu.
Konceptualnie, montażowo i aktorsko - pierwsza klasa. Do tego magia Islandii.
Runarsson pięknie pokazał głębię ludzkiej psychiki z wszystkimi jej zawiłościami.
Takie kino można jeść łyżkami!

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 30 lip 11, 0:24

Ja bym chętnie napisał tą samą odpowiedź, ale obawiałem się ciągle, że jestem sam w mojej opinii... Nie wychodziłem przed szereg jakoś. ;-D
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
liverpoolski
 
Posty: 57
Na forum od:
30 lip 07, 19:02

Post 30 lip 11, 10:51

Psubracie, ja też miałem podobnie ;)
Niestety coraz częściej odnoszę wrażenie, że jak film jest zbyt mało nowohoryzontowy i zbyt tradycyjny w formie to tym większa tutaj niechęć by przyznać, że komuś się taki film podobał. Bo przecież teraz liczą się tylko nowe horyzonty, sprawdzone zaś formy kinowe są passe...

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 30 lip 11, 12:42

A ja się nie zgadzam. Film strasznie upraszcza problem, który jest naprawdę skomplikowany, tak, żeby bohatera postawić przed trudnym, ale jednocześnie bardzo mocno zarysowanym wyborem. W rzeczywistości tak prawie nigdy nie jest - obłożnie chora osoba wymagająca stałej opieki zwykle nie jest rośliną bez szans poprawy, nawet jeśli jest, zwykle nie widać na kilometr, że bardzo cierpi. Stosunek dzieci (czy ogólnie - innych osób z rodziny, które chorym się nie opiekują) jest problemem o wiele bardziej złożonym, gdzie racje nie są porozkładane zerojedynkowo, jak w filmie.

W sumie - jest to ładny film, ale o wiele gorszy niż piszecie. I nowohoryzontowość (czy jej brak) nie mają tu nic do rzeczy.

Avatar użytkownika
liverpoolski
 
Posty: 57
Na forum od:
30 lip 07, 19:02

Post 30 lip 11, 13:52

Grzesiu, jeżeli uważasz, że w tym filmie racje są porozkładane zerojedynkowo to znaczy, że chyba widziałeś inny film.
Poza tym Twój argument, że osoba obłożnie chora "ZWYKLE nie jest rośliną" czy "ZWYKLE nie widać, że bardzo cierpi" jest marnym argumentem. To tak jakby powiedzieć, że w czasie Nowych Horyzontów ZWYKLE jest bardzo gorąco. W tym roku pogoda jest inna i co to udowadnia? że to nie są Nowe Horyzonty? Podobnie w tym filmie, po prostu jest postać cierpiącej osoby, która nie ma szans na wyleczenie i widać, że cierpi. Czy zatem samo to podważa wartość problemu, który opisuje ten film? Jak widać zabrnąłeś trochę w ślepą uliczkę. Jednak zgoda, film ten nie musisz uważać za arcydzieło. Dla mnie osobiście to jest kawał świetnego kina i najlepszy film, jaki widziałem na festiwalu.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 30 lip 11, 17:32

Chyba nie zrozumiałeś tego, co napisałem. To "zwykle", o którym piszę, to jest sytuacja interesująca, o której można zrobić film złożony i głęboki. O sytuacji "Pani cierpi, nie ma kontaktu z otoczeniem, i jej się nie poprawi, dzieci się nią nie interesują, ale do opiekującego się nią ojca nie mają zaufania, a wręcz pretensje itd. - czy zabicie jej przez tego ojca będzie wyrazem litości, czy egoizmu" można zrobić film prosty, ale nieprawdziwy, bo właśnie zbyt prosty. Odnoszący się do uproszczonej rzeczywistości, która nigdzie nie istnieje. Taki jak "Wulkan" (niestety). A że tego rodzaju sytuację znam z życia (z bliskiej rodziny), to oglądanie bajeczki o czymś na kształt głębokich dylematów moralnych w czymś na kształt życia mnie nie interesuje, nie porusza, i tyle. A o zerojedynkowości pisałem wyłącznie w odniesieniu do dzieci i ich stosunku do matki i ojca.

Avatar użytkownika
liverpoolski
 
Posty: 57
Na forum od:
30 lip 07, 19:02

Post 30 lip 11, 20:55

Masz rację, nie rozumiem Twojego toku myślenia. Piszesz, że ten film jest "bajeczką na kształt głębokich dylematów moralnych". Jakie w takim razie dylematy moralne są godne podjęcia w filmie??? Piszesz "uproszczona rzeczywistość, która nigdzie nie istnieje." Ale na czym polega owo uproszczenie? Czy twierdząc, że dana sytuacja nie może nigdy zaistnieć sam nie upraszczasz łopatologicznie rzeczywistości? Piszesz o zerojedynkowości w relacjach dzieci-rodzice. Czyżby na pewno tak jest? Chyba więc spałeś na końcu filmu. Właśnie siłą tego filmu jest próba przełamania tego, co w drugim człowieku czasem wydaje się niemożliwe do pokonania/przemiany. Taka jednostronność relacyjna nie jest niczym rzadkim w normalnym życiu i nie widzę nic złego, że ktoś odważył się opisać to językiem filmu. OK, film Cię nie przekonał, jednak użyte przez Ciebie argumenty są bardziej osobiste niż rzeczywiście merytoryczne.

PS. Fajnie że zdradziłeś najważniejszy szczegół fabuły. Na pewno "ucieszą się" osoby, które tego filmu nie widziały...

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 31 lip 11, 9:14

A o czym miałbym pisać, jeśli nie o argumentach "osobistych". Jeśli wydaje ci się, że to, co piszesz jest bardziej obiektywne niż to, co piszę ja, to właśnie tylko ci się wydaje. W kinie chodzi o relację film-odbiorca. Dlatego ja piszę o tym, co spowodowało, że film nie dotarł do mnie. Tylko tyle i aż tyle. A jeśli chodzi o przełamanie w relacjach ojciec-dzieci, które jest zasugerowane na końcu filmu, to jakie ono ma znaczenie dla tego, o czym piszę. To, że jakiekolwiek przełamanie następuje dopiero po śmierci matki sprawia, że racje w głównym konflikcie moralnym bohatera są proste, jak w antycznej tragedii niemalże - i to mi nie opowiada.

A abstrahując od wulkanu (odnośnie spoilerów w moim poście) - jeśli film się nie broni po ujawnieniu zarysów fabuły, to to jest zły film.

Avatar użytkownika
liverpoolski
 
Posty: 57
Na forum od:
30 lip 07, 19:02

Post 31 lip 11, 23:24

Przełamanie następuje po śmierci matki - i co? to ma być argument, że konflikt moralny bohatera jest prosty? bez sensu.

A Wulkan się broni nawet po ujawnieniu zarysów fabuły. A ujawniając ważne szczegóły w jakimś filmie po prostu się odbiera zaskoczenie itp Nie masz co dorabiać dziwnej filozofii o bronieniu się filmu i takich tam.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 31 lip 11, 23:35

liverpoolski napisał(a):Przełamanie następuje po śmierci matki - i co? to ma być argument, że konflikt moralny bohatera jest prosty? bez sensu.

On jest prosty jak konstrukcja cepa i bez tego. To ma znaczenie o tyle tylko, że bohater jest pozostawiony sam sobie - i w opiece nad żoną, i w podjęciu decyzji.

A odnośnie spoilerów - nie ja dorabiam ideologię, tylko ty się czepiasz. Nie da się prowadzić (choćby i bardzo umiarkowanie) poważnej dyskusji o filmie bez ujawniania szczegółów fabuły. Każdy, kto czyta taki wątek, powinien się z tym liczyć (ja w każdym razie zawsze się liczę i nie mam do nikogo o to pretensji).

Avatar użytkownika
liverpoolski
 
Posty: 57
Na forum od:
30 lip 07, 19:02

Post 31 lip 11, 23:49

"On jest prosty jak konstrukcja cepa i bez tego" - ojej, to rzeczywiście postawiłeś kropkę nad "i". Nie wiem zatem jakie dylematy moralne według Ciebie mają prawo nosić rangę "nie-prostych". Dla mnie po prostu jedno nie wyklucza drugiego.


Powrót do Każdy ma swoje kino



cron