Michael Moore w kolejnej odsłonie swojego show. Jego filmów nie należy traktować jako autonomicznych dzieł. Jego celem działalności jest nieustanna publicystyka polityczno-ekonomiczna w formie kinowej. Zdeklarowany lewak, walczący z Partią Republikańską. Gdyby żył w Polsce opluwałby Kaczyńskiego i PiS, a tak opluwa G.Busha. Ciekawe, że Barack Obama jest dla niego wizją nadziei i odrodzenia. Jak dotychczas Obama nie wykazał się jeszcze niczym szczególnym.
Ale kilka scen naprawdę zabawnych. Podobało mi się podjeżdżanie furgonetką pod "znacjonalizowane" banki i proszenie o oddanie dotacji budżetowych zabranych amerykańskim podatnikom. Gdy jednak nie doczekał się zwrotu żadnego nawet centa, zaczął oklejać budynki tych instytucji finasowych taśmą policyjną "Nie przekraczać linii! Miejsce przestępstwa!"
Chyba jednak posłucham sobie teraz Rusha Limbaugha dla równowagi ...