nie wiem, gdzieś mi zniknął ten wątek turecki, a w wątku tureckim motyw kota, moderatorze pomóż, wytnij, sklej, coś tam, coś tam. Ktoś, czy nie Mrozikos? wyliczał, ile kotów pojawiło się w filmach tureckich. Rzeczywiście, te koty. Na pewno w Stambule, ale i najpewniej w całej Turcji hołubione są koty, rzadko kto trzyma w domu psa, psy są bezpańskie i włóczą się ulicami, przyczepiają się, przysypiają na chodniku, kiedy przysiądziecie na herbatę w ogródku osiedlowej knajpki, są przyjazne, ale też są same dla siebie, doświadczone. Nic dziwnego, że pies - bohater "Nazywam się Czerwień" Pamuka skarży się na psi los i tak to tłumaczy:
"Powszechnie wiadomo, że hodżowie, pielgrzymi, kaznodzieje oraz imamowie nie lubią nas, psów. Według mnie chodzi o pewien epizod z życia Proroka Mahometa, gdy ten obciął kawałek swojej szaty, na której spał kot, byle tylko go nie obudzić. W ten sposób niby podkreślił swą miłość do kotów, z którymi, jak wiemy, psy walczą od zawsze i które - o czym łatwo może się przekonać nawet najgłupszy człowiek - są niewdzięcznikami. Stąd wyciąga się wniosek, jakoby Wielki Mahomet był wrogiem psów. Skutek tych fałszywych przekonań jest taki, że nie wpuszcza się nas do meczetów, bo podobno jesteśmy nieczyste i nasza obecność kalałaby rytuał ablucji, a dozorcy od wieków przepędzają nas miotłami z dziedzińców świątyń".