Ja bywam okropnym widzem, niestety, często jeszcze zanim zacznie się film. Jak znajdę słuchacza, to wpadam w gadulstwo przed seansem, zwłaszcza, gdy spożyję wcześniej ciut za dużo cukru i kofeiny. Słuchacz może być znajomy, ale obcy również nie jest przeszkodą, o ile wyraża chęć. Zeszłoroczne kolejki to był mój żywioł
Raz w tym roku przy braku wspomnianych wspomagaczy zasnęłam już na reklamach, ale w drugiej, lepszej połowie filmu się obudziłam na dobre (bo jeśli już śpię w kinie, to tak jak w pociągu, sprawdzając kolejne stacje). Wiercę się, zdejmuję buty, rozkładam się jeśli mogę, zjeżdżam z fotela i na niego wjeżdżam z powrotem, podglądam współoglądaczy, spoglądam na zegarek. Nikt mi nigdy uwagi nie zwrócił, więc żywię nadzieję, że moje zachowanie nie jest szczególnie dokuczliwe.
Z wyżej wymienionych powodów niemal nigdy nie narzekam na zachowanie innych widzów. No, chyba, że browar zapijają jogurtem (raz musiałam z powodu takich zapachów wyjść z seansu), albo noszą wysokie fikuśne koczki lub mają wielkiego pudla na głowie.