Kosmos

Filmy 10. ENH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 25 lip 10, 11:40

Człowiek jest równy zwierzęciu. Ludzie nie chcą tak naprawdę być wyleczeni, bo choroba (choćby wyimaginowana) pozwala im harmonijnie żyć. A we wszystkim palce macza bóg. Co gdy nagle w mieście pojawia się "anioł" czyniący dobro? Trzeba go przepędzić. Nie wiem czy tych kilka banałów uzasadnia dwugodzinny, pełen wodotrysków seans filmowy?

Tu interpretacja "Kosmosu" autorstwa marylou.

Ja po dniu od seansu skłaniam się do uznania filmu za wizualnie atrakcyjny kicz z pięknie dopasowaną muzyką.
Ostatnio edytowano 25 lip 10, 15:20 przez michuk, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
d4b0
 
Posty: 125
Na forum od:
30 lip 06, 23:12

Post 25 lip 10, 12:12

kiczem na pewno są wynurzenia kolegi michuka na tym forum ;)

a film zdecydowanie błyszczy - nieoczywistymi nawiązaniami do tradycji i religii , humorem , matafizyką i świetnie użytą muzyka sliver mt zion ( których ponad rok temu gościliśmy we wrocławiu). Masz jakub kolski chciałby robić takie filmy.
Ostatnio edytowano 25 lip 10, 23:55 przez d4b0, łącznie edytowano 1 raz

kantalo
 
Posty: 15
Na forum od:
15 kwi 07, 22:59

Post 25 lip 10, 17:52

d4b0 napisał(a):kiczem na pewno są wynaturzenia kolegi michuka na tym forum ;)
Zgadzam się z przedmówcą, choć chodziło chyba o wynurzenia? ;-)
Dla mnie cały film genialny i pokazuje we wspaniały, wizyjny sposób inne od chrześcijańskiej mistyki podejście do kwestii boskiego szaleństwa, o czym mówił Zeki Demirkubuz

Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 25 lip 10, 18:19

kantalo napisał(a):
d4b0 napisał(a):kiczem na pewno są wynaturzenia kolegi michuka na tym forum ;)
Zgadzam się z przedmówcą, choć chodziło chyba o wynurzenia? ;-)
Dla mnie cały film genialny i pokazuje we wspaniały, wizyjny sposób inne od chrześcijańskiej mistyki podejście do kwestii boskiego szaleństwa, o czym mówił Zeki Demirkubuz


Być może chodziło o wynaturzenia, które spowodowała we mnie projekcja Trash Humpers.

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 25 lip 10, 20:40

Michuk - mnie projekcja Trush Humpers nie wynaturzyła, dlaczego miałaby wynaturzyć ciebie?

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 26 lip 10, 0:43

Ekhem, wracając do adremu - jakiś ten film beznadziejny taki. Dlaczego? Otóż gdy po godzinach intensywnego myślenia nadal nie wiem, czy film był głęboko religijny, czy głęboko areligijny, to coś tu jest mocno nie tak. Być może ze mną. Przyznam jednak szczerze, że całość odebrałem jako zbytnio nasycony dość tandetnymi efektami bełkot, który można by streścić tak krótko, jak zrobił to michuk. I tak jak on uważam, że nie uzasadnia to dwóch godzin wodotrysków.

Naprawdę długo zastanawiałem się, czy jest to bardzo dobry film, czy jednak bardzo niedobry. W tej chwili skłaniam się ku tej drugiej opcji.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
TrebreH
 
Posty: 40
Na forum od:
31 lip 09, 9:27

Post 26 lip 10, 7:23

Jakieś tureckie city zimą, wieje, jak nie powiem gdzie, psy szczekają, krowy giną, manewry wojskowe idą pełną parą, lokalny głupek kradnie ser i tabletki oraz podobno uzdrawia, sfrustrowana nauczycielka na stacji zjada ostatnią pomarańczę, a potem wpada do łóżka z lokalnym głupkiem, martwy ojciec jeździ w trumnie na dachu niebieskiego samochodu, córka rzeźnika też zwariowała i złom z kosmosu ląduje na polu - po prostu kosmiczny scenariusz.
równy samemu sobie / pilnujący swych granic

Gość
 

Post 26 lip 10, 9:48

A może warto zastanowić się nad pojęciem dobra we współczesnym świecie ? Czy my aby dobrze go interpretujemy? Wioska pełna "dobrych " ludzi a obok manewry wojskowe, mordowanie w rzeźni w nieludzkich warunkach zwierzęta, wykluczanie ze społeczeństwa ludzi, którzy chcą wszystko robić bezinteresownie i sprzeciwiają się zapącie (np za pracę). Czy te zwierzęta czasami nie są bardziej ludzkie ? Może to od nich warto się czegoś nauczyć ? Dlaczego uważamy się za panów tej ziemi wszystkowiedzących ? Dlaczego potrzebne są pieniądze ? Czy nie można tak bezinteresownie ... ?

Warto się nad tym zastanowić.

Avatar użytkownika
_che_
 
Posty: 127
Na forum od:
28 lip 07, 18:14

Post 26 lip 10, 11:17

A dla mnie jest to film o nierozumieniu dobra, o braku akceptacji zmian, o braku bezinteresownego patrzenia na drugiego człowieka, wreszcie o pewnym zamknięciu środowiskowym na świat.
Plusem ciekawa warstwa wizualna.
Ostatnio edytowano 26 lip 10, 17:04 przez _che_, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 26 lip 10, 11:48

_che_ napisał(a):A dla mnie jest to film o nierozumieniu dobra[...].


Bardziej niż dobra chyba jednak tylko dobrych intencji.

poughkeepsie
 
Posty: 64
Na forum od:
31 lip 08, 9:26

Post 27 lip 10, 20:47

dla mnie ten film to ewidentny przerost formy nad treścią. A spadający z nieba sputnik służy jako świetne podsumowanie podsumowując jego śmieszność.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 27 lip 10, 21:44

Hmm, rozmowa z aszeffel zasiała w mojej głowie ziarno niepewności co do tego filmu. Będę jeszcze myślał ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 30 lip 10, 20:55

No nie, zdecydowanie nie mogę się zgodzić z michukiem i innymi, którzy trywializują ten film. Jestem świeżo po seansie i mam za duży mętlik w głowie, żeby napisać coś mądrego. Potrzebuję się z tym przespać. Ale to na pewno był film wielopłaszczyznowy. Wydaje mi się, że przede wszystkim... o kosmosie, rozumianym filozoficznie, czyli o harmonii. O tym, że świat biegnie swoim torem i nawet anioł / prorok nie jest w stanie tego zmienić. Za jedno uratowane dziecko, inne umarło, czyż nie? I oczywiście jest to film o miłości. I chyba o sensie życia... Nie chcę wpadać w banały, więc nie napiszę nic więcej. Na razie mogę powiedzieć, że jestem wstrząśnięty i zaintrygowany. Za dużo w tym filmie się działo, by pokusić się o podsumowanie po paru godzinach.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 30 lip 10, 21:19

doktor pueblo napisał(a): Wydaje mi się, że przede wszystkim... o kosmosie, rozumianym filozoficznie, czyli o harmonii. O tym, że świat biegnie swoim torem i nawet anioł / prorok nie jest w stanie tego zmienić.


Tak, ta interpretacja przyszła mi również do głowy. Ale spłaszczona w ten sposób brzmi równie banalnie jak inne.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 30 lip 10, 21:21

Każda myśl o "sensie życia" sprowadzona do jednego zdania brzmi banalnie. Ale to nie było moje ostatnie zdanie :) A film banalny raczej nie był.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mariza
 
Posty: 120
Na forum od:
20 sie 07, 20:02

Post 30 lip 10, 22:10

Film zdfecydowanie nie był banalny. Podejrzewam, że to będzie drugi po Półksiężycu orientalny film ze śniegiem, który zapamietam na długo. Ale tak a propos tych krów, to w pewnym momencie pomyślałam, że autor chciał powiedzieć "życie to jednak rzeźnia" :) film kosmiczny, dynamiczny, formalny nowohoryzontowy ornament. To, że treść jest uniwersalna i ociera się o banał wynagradzają właśnie formalne środki. Zwrot "kocham Cię" jest powszechnie używany, Shakespeare zrobił karierę, bo formalnie go rozwinął.
,,Czyj duch na podobieństwo owej skały
Mocno się oprze i wahać przestanie,
Kto namiętności wyzbył się na zawsze,
Ni gniewu nie zna ani nie zna lęku”

Avatar użytkownika
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 63
Na forum od:
31 lip 06, 21:57

Post 2 sie 10, 23:51

Podobał mi się, jeden z lepszych filmów na tegorocznej edycji. Nie rozszyfrowałem go do końca, zdecydowanie muszę sobie powtórzyć. Nie rozumiem tych krótkich ujęć zwierząt, przeważnie pysków/mord/buziek i innych, które co jakiś czas się pojawiały. Jednak atmosfera filmu oraz temat odrzucenia przez społeczność, lęk przed innością bardzo mi się podobały. Świetna realizacja, również zdjęcia.

juliette
 
Posty: 63
Na forum od:
22 cze 09, 14:34

Post 3 sie 10, 0:04

przyznam, że po seansie miałam bardzo mieszane odczucia, a po przemyśleleniu i licznych dyskusjach, jednak stwierdzam, że film mnie rozczarował. bo tak, z jednej strony wizualnie był piękny, co gwarantowała oglądanie go wręcz z hipnotycznym skupieniem, i jeszcze efekt ten spotęgowała muzyka - lepiej być nie może. ale cała reszta? totalnie nieprzekonywująca. podobało mi się przedstawienie problemu wyobcowania społecznego, z optymistycznym akcetem, że można znaleźć kogoś bliskiego, nawet jak jest to cholernie trudne i graniczy z niemożliwością. jestem zadowolona, że widziałam ten film, ale od zachwytów daleka.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 4 sie 10, 13:00

Kosmos był chyba najmniej zrozumianym przez festiwalowiczów filmem ENH10. Do takiego w każdym razie wniosku można dojść czytając opinie na forach, wygląda bowiem na to, że każdy zrozumiał film zupełnie inaczej. Dla mnie to olbrzymia zaleta filmu, dowodząca wielowątkowości i złożoności i dlatego z obawą przystępuję do próby interpretacji. Wiem z góry, że będzie ona niedoskonała i co najwyżej częściowo trafna, ale potrzebuję uporządkować nieco myśli, do których film mnie sprowokował.

Wahałem się czy pisać tę notkę. A to dlatego, że zmusza mnie ona do rozbierania na drobne części i do analitycznej obróbki filmu, który w gruncie rzeczy nie tyle zrozumiałem, co poczułem. Zasypane śniegiem ulice, tajemniczy nieznajomy, jęk zarzynanych zwierząt, huk wystrzałów, kosmiczne wyładowania - wszystko to tworzy niesamowitą atmosferę, nawet jeżeli nie rozumiemy poszczególnych składowych. Czujemy, że wszystkie elementy układanki pasują, nawet jeśli nie potrafilibyśmy początkowo powiedzieć dlaczego. I czujemy, że co byśmy nie powiedzieli (czy napisali), to i tak nie powiemy wszystkiego. Ale spróbujmy.

Zacznijmy od tego, że słowo kosmos ma co najmniej dwa podstawowe znaczenia. Z jednej strony w astronomii to właściwie synonim wszechświata, czyli wszystkiego (ambitny tytuł dla filmu!). W filozofii natomiast kosmos oznacza ład, porządek, przeciwieństwo chaosu. Oba te znaczenia są w filmie wykorzystywane. W dodatku jego główny bohater czasem tytułuje się Kosmosem. Analizę filmu zacznę od warstwy chyba najprostszej.

Pierwszym kosmosem w tym filmie jest miasto Kars, w którym dzieje się cała akcja. Kars (identycznie jak w "Śniegu" Orhana Pamuka) jest tu odciętą od świata, zasypaną śniegiem miejscowością. Życie toczy się w niej spokojnie, w harmonii, nie ma przestępczości, ludzie się znają. Ład i porządek. Kars jest tu mikrokosmosem, można odnieść wrażenie, że poza nim nie ma świata (w ujęciach perspektywicznych jawi się jak samotna wyspa na morzu bieli). Kars nie chce kontaktów z zewnątrz. Można wręcz odnieść wrażenie, że znajduje się w stanie wojny, większość mieszkańców ostro sprzeciwia się "otwarciu granic" (prowadzona jest ankieta). Manewry wojskowe i nieustanny huk armat sprawia wrażenie stanu zagrożenia. Mały lokalny mikroświat, który nie chce wiedzieć o innym świecie. Oczywiście nie należy traktować tego dosłownie, jako opowieści o Karsie sensu stricte. Bo choć leży przy granicy z Armenią i Gruzją, to Turcja nie toczy przecież żadnych wojen, ani nie ma zadawnionych urazów do sąsiadów (jeśli już to raczej Ormianie mają niezabliźnione rany) i nie rozważa żadnego problemu "otwarcia granic". Należy więc na to patrzeć jedynie jak na symbol mikroświata, odosobnionej żyjącej w harmonii społeczności.

Harmonię tę narusza przybysz z zewnątrz - Battal. Przybywa nie wiadomo skąd i na koniec również nie wiadomo gdzie ucieknie (przypominając tym samym bohatera "Salta" Konwickiego). Mieszkańcy przyjmują go życzliwie, bo uratował życie jednemu chłopcu. Wkrótce jednak orientują się, że wnosi on więcej złego niż dobrego. Battal nie jest zły, Battal jest jednak zupełnie inny. Nie kieruje się zasadami moralnymi, respektowanymi przez społeczność - nie pracuje, kradnie. Z drugiej strony stara się jednak pomagać, zarówno ciałem (ma moc uzdrawiania), jak i duchem (wygłaszając swoiste kazania). Do filozofii głoszonej przez Battala jeszcze wrócę, w tej chwili nie jest najistotniejsza. Najistotniejsze jest, że nie pasuje ona do sposobu życia tej lokalnej społeczności. W konsekwencji do świata harmonii wkrada się chaos. Nie sposób nie zauważyć, że mimo dobrych chęci działania Battala przynoszą więcej złego niż dobrego. W dobrej wierze daje młodemu mężczyźnie pieniądze, by uciekł. W konsekwencji ten zostaje złapany i oskarżony o kradzież i morderstwo mimo że ani jednego, ani drugiego nie popełnił. Podobnie kończą się dobre chęci w przypadku nauczycielki, której Battal oddaje swoją miłość. Oczywiście można powiedzieć, że to nie wina Battala, chciał dobrze, to świat nie był gotowy na to, co oferował. Ale z drugiej strony, czy istotnie? Nikogo nie można zbawić na siłę, jeśli nie jest na to gotowy. Nikogo nie można uszczęśliwić wbrew niemu. Jak widzimy, skutki zaburzenia harmonii są raczej tragiczne. Nic dziwnego, że Battal musi w końcu uciekać.

Bez wątpienia jednak Reha Erdem pragnie powiedzieć coś nie tylko o kosmosie lokalnym (i jego starciu z nieznanym), ale o kosmosie-wszechświecie, czyli o porządku natury. Mówi to oczywiście ustami Battala, który zresztą nazywa siebie czasem sam Kosmosem. Kim jest Battal? Mieszkańcom Karsu mówi, że przysłał go Bóg, ale jaki to właściwie Bóg go przysłał? W jego przemowach nie ma żadnych wątków religijnych. Jeśli już to jest to filozofia życia, natury, miłości. Jej sens jest z grubsza taki. Świat jest w harmonii. Ludzie i zwierzęta rodzą się i umierają, wszyscy tak samo. Ból i śmierć są nieszczęściem, ale nie da się ich uniknąć, bo są częścią porządku świata. Ludzie marnują swoje życie zamiast żyć i kochać.

Kosmos jest życiem i miłością. Battal sprawia wrażenie dzikusa, nie mieści się w naszych (i mieszkańców Karsu) standardach, bo śmieje się jak szalony, kocha wszystkich ludzi i zwierzęta, biega po drzewach. Na pewien sposób jest wręcz irytujący. Głosi filozofię radości życia. Niby to nic nowego oczywiście, ale przedstawione jest w sposób bardzo oryginalny. Dawno nie widziałem w kinie tak wyrazistej postaci jak Battal, od którego bije wręcz zwierzęca energia. Szczególnie intensywne są sceny z dziewczyną (Neptun), mieszkanką miasta, która jako jedyna Battala rozumie, i która porozumiewa się z nim dziwnym językiem, przypominającym wycie. Niestety ona jako jedyna jest gotowa przyjąć to, co Kosmos ma do zaoferowania. Dla reszty to co głosi i robi jest coraz bardziej wywrotowe. Ludzie nie chcą zmian.

Istotnym wątkiem w filmie jest kwestia uzdrowień. Battal / Kosmos ma moc uzdrawiania. Z czasem, gdy fama się roznosi, nie może się już uwolnić od chorych i kalek i musi przed nimi uciekać. Nie jest w stanie uzdrowić wszystkich, a poza tym nie to jest jego rolą. On chciał uzdrawiać dusze, a nie ciała. Nie sposób zresztą nie zauważyć, że działania Battala nie są w stanie naruszyć porządku wszechświata (kosmosu). Świat biegnie swoim torem i nawet Battal nie ma na to wpływu. Owszem wyrwał jednego chłopca z ramion śmierci, ale za to inny przez niego umarł. Bilans końcowy to dwóch uratowanych (chłopiec i mężczyzna chory na astmę) i dwóch (poniekąd przez Battala) zabitych (chłopiec-niemowa i nauczycielka). Rachunek w przyrodzie musi się zgadzać.

Pozostaje oczywiście pytanie, jakie jest przesłanie tego filmu. Szczerze powiedziawszy wolałbym na to pytanie nie odpowiadać, bo co nie napiszę, to zabrzmi nieco pretensjonalnie. A poza tym wątpię, by istniało coś takiego jak jedno przesłanie. Tym niemniej nie sądzę, żeby przesłaniem filmu było głoszenie na serio filozofii wypowiadanej przez Battala. Jeśli już, to myślę raczej, że film pokazuje jak bardzo sztuczny świat ludzie wykreowali. Świat będący całkowitym przeciwieństwem porządku natury - z konwenansami, granicami, wojną, kłamstwem, mechanicznym ubojem zwierząt. Oczywiście powrót do czystego zwierzęcego naturalizmu Kosmosu jest niemożliwy.

Może i "Kosmos" Erdema nie jest arcydziełem. Reżyser wrzucił chyba do niego za dużo i może sam nieco pogubił się w symbolice. Nie wiem, na pewno chciałbym obejrzeć to jeszcze raz, żeby uzyskać bardziej jednoznaczną odpowiedź. Ale i tak filmu będę bronić, bo jest wizją spójną, oryginalną, otwartą na wiele interpretacji i przepiękną wizualnie. Bardzo rzadko powstają takie dzieła.

Tekst opublikowany oryginalnie na blogu: http://doktor_pueblo.filmaster.pl/notka ... rpretacji/
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

juliette
 
Posty: 63
Na forum od:
22 cze 09, 14:34

Post 4 sie 10, 14:56

Zgadzam się z tym, że do Kosmosu po prostu za dużo zostało wrzucone. I mój problem z tym filmem jest raczej innej natury, to nie tak, że go nie zrozumiałam - po prostu mnie nie poruszył. Słyszałam kilka naprawdę pięknych recenzji, i poniekąd zazdroszczę, że nie dane mi było tego zachwytu przeżywać.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 4 sie 10, 15:19

Cóż, jako że z grubsza zgadzam się z doktorem pueblo co do wymowy poszczególnych elementów filmu i zaproponowanych tropów interpretacyjnych, to wygląda na to, że w tym przypadku cała kwestia "podoba mi się-nie podoba mi się" w wyjątkowo jaskrawy sposób sprowadza się do preferencji estetycznych.

Otóż mi film wydał się nie tyle piękny, co rozbuchany i w pewnym stopniu kuglarski. Ostatecznym tego potwierdzeniem była ta zmniejszająca się gwiazda (planeta?) na końcu. Można to odczytywać jako zaproszenie do przyjęcia "kosmicznej" perspektywy, zrezygnowania z geocentryzmu przy rozważaniu podstawowych, transcendentalnych wartości - oczywiście. Jednak, moim zdaniem, jest to przykład na zbyt duże spotęgowanie "bajkowości", przez co od pewnego momentu reżyser zdaje się tracić kontakt z rzeczywistością na rzecz skomponowania pięknych, bajkowych właśnie, obrazów. Osłabia to dramatycznie siłę przekazu. Dużo bardziej przekonuje mnie wizja odosobnionego świata zaprezentowana przez wspomnianego Pamuka - do elementów onirycznych sięgająca tylko wtedy, gdy zagłębia się w psychikę bohatera. Jest to jednak kwestia konwencji - albo odpowiada, albo nie.

Poza tym, nie będę ukrywał, główny bohater - początkowo intrygujący - dość szybko zaczął działać mi na nerwy.

Niedługo po seansie przyszły mi do głowy dwa pomysły na interpretację, w równy sposób sugerowane przez ekranowe wydarzenia. Pierwszy - religijny, pokazujący, że Siła Wyższa interesuje się losami ludzi na Ziemi, tylko my nie potrafimy tego dostrzec. Wskazywałyby na to nadludzkie umiejętności bohatera i wspomniane końcowe ciało niebieskie. Drugi - areligijny, sygnalizowany np. wtedy, gdy domniemany znak z nieba okazuje się być satelitą, ergo - wytworem człowieka. Czyli nie ma nic ponad to, co ludzkie. Wydaje mi się, że z dwóch tak dramatycznie różnych interpretacji jedną można przyjąć za bardziej prawdopodobną, w czym niestety film nie pomaga. Wielość możliwości odczytania nie musi być oczywiście wadą, ale w tym wypadku spotęgowało tylko mętlik w mojej głowie. I teraz nie wiem, czy to tylko ja czegoś nie widziałem, czy to jednak reżyser nie potrafił utrzymać swojej koncepcji w ryzach.

Tak czy inaczej - nawet ciekawy wywód doktora mnie nie przekonuje ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 11 sie 10, 8:16

Mrozikos667 napisał(a):Otóż gdy po godzinach intensywnego myślenia nadal nie wiem, czy film był głęboko religijny, czy głęboko areligijny, to coś tu jest mocno nie tak. Być może ze mną


Zdecydowanie z Tobą ;). A tak poważnie, to Pueblo ma racje, że to chyba najbardziej niezrozumiany fil tej edycji, i chyba też, najbardziej dzielący publiczność. Ja należę do tej drugiej grupy, bo mnie mocno oczarował. W ogóle niezwykle szanuję Erdema za to, że każdy jego film jest kompletnie inny od poprzedniego. Gdyby ktoś pokazał mi "Och, księżyc", "Ile za ile" i "Kosmos" to w życiu bym nie zgadł, że to dzieło jednego reżysera. Dla mnie to niesamowity atut. A to, że film jest o niezrozumieniu dobra to bardzo ładnie powiedziane. Oczywiście to jedna z wielu interpretacji :D.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang


Powrót do 10. - Każdy ma swoje kino