5 wrz 10, 20:30
Przy całym szacunku dla fenomenu muzycznego Jacka White'a oraz uwielbieniu jakim darzę jego skromną siostrę Meg, również tym razem przychylam się do opinii p. Caouette, że film muzyczny oparty na relacji z koncertów po chwili robi się nudny i nie daje poczuć atmosfery koncertu siedząc w fotelu kinowym. Film o White Stripes nie dorasta do pięt "Heimie", mimo, że miewa momenty... A na osłodę serdecznie pozdrawiam redaktorkę Gazety Festiwalowej, niejaką Iwonę Sobczyk, która na wstępie swoich wysmolonych bzdur przedstawia Jacka i Meg jako małżeństwo... Doprawdy, ludzie, kochajcie swoją pracę...
"let's just imitate the real, until we find a better one..."