Połączenie "Wstrętu" Polańskiego z "Requiem for a dream" i "Pi" Aronofskiego. Oczywiście poziom niżej, ale za to na czasie. Swietna muzyka. Prawie tak dużo oklasków jak na "Wyśnionych miłościach". Powinno wystarczyć za rekomendację.
Jest na tyle mainstreamowy że być może zawita do kin.