Made in Poland

Filmy 10. ENH - wypowiedz się!
dyzman
 
Posty: 24
Na forum od:
18 lip 10, 19:22

Post 25 lip 10, 22:36

Podzielmy wrażenia na te bezpośrednio "po" projekcji i te "po" spotkaniu z reżyserem. Film jak się zdawało, miał pokazywać ciekawą a zarazem komiczną konfrontację dwóch skrajnych wizji życia społecznego - zachowawczą i przewrotową. W naszym polskim piekiełku siłą rzeczy przybrało to dość humorystyczne szaty, przez co dzieło miało charakter groteskowy, emanowało pewnym dystansem i nie posiadało ambicji zarażać nikogo jakimkolwiek światopoglądem.

Początek spotkania z Wojcieszkiem pokazał, że jest jednak inaczej. Reżyser w pełni utożsamia się z bohaterem, którego wcześniej wydawał się ośmieszać. Sprzedał nam porcję swych anarchistycznych, czy wręcz utopijnych teorii, które z rozsądną lewicą nie mają nic wspólnego. Jak ktoś słusznie zauważył, film nie miał charakteru polemicznego, gdyż jedynie deprecjonował cały otaczający świat, czy też tzw. system (ponadto bohater nie prezentował żadnej innej postawy). Nie można chyba traktować do końca poważnie chłopaka wyruszającego z motyką na słońce, a dosłownie z łomem na osiedlowe parkingi, myśląc że zreformuje świat. Po raz kolejny przekonałem się, że każdy powinien interpretować film po swojemu, a twórca nie powinien do końca obnażać tego co chciał nim wyrazić. Odrzucenie tzw. "przymrużonego oka" i pewnej metafory pozbawiło ten film niekwestionowanej wartości.

Środowisko filmowe nierzadko "przemyca" ciekawe, lewicowe spojrzenie na świat. Tak byłoby i tutaj, gdyby nie ta zgniła wisienka na torcie jaką ustawił reżyser po seansie, zdradzając, że film powinien być odczytywany dosłownie, czyli jako ziarnko zasianej utopii. Nie chcę nikogo zniechęcać do filmu, bo naprawdę warto go zobaczyć. Chodzi mi o generalną refleksję, że nie ma czegoś takiego jak obiektywne spojrzenie na film, przez co polemika wygadanego reżysera z własnym dziełem może zostać źle strawiona przez widzów. Pozdrawiam /Tomek

babijka
 
Posty: 3
Na forum od:
8 lip 10, 11:07

Post 25 lip 10, 22:54

Dlatego ja czasem wolę tylko oglądać dzieła niż słuchać ich twórców. ;-) Wyszłam po seansie, bardzo zadowolona z filmu i niech tak zostanie.

Avatar użytkownika
mielczarski
 
Posty: 25
Na forum od:
24 lip 10, 14:38

Post 26 lip 10, 12:05

Tak racja czasem lepiej wyjść po seansie, gdyż rozmowa z twórcą filmu potrafi zatrzeć dobre wrażenie po obejrzanym obrazie.
::: Kino wypełnia nasz świat, jednak tylko takie które coś sobą niesie :::

tommash
 

Post 26 lip 10, 12:49

Faktycznie, spotkanie z ekipą popsuło odbiór filmu. Jednak jak dla mnie z trochę innych powodów. Całe szczęście, że film nie miał nic wspólnego z "rozsądną lewicą" ani nie próbował "przemycać fajnych, lewicowych treści". Dla mnie mógł to być zapis czystej anarchii, negacji wszystkiego przeciw wszystkiemu. Mógł pokazać jak niewiele znaczy taki sprzeciw wobec zwykłych tragedii zwykłych ludzi (Boguś zwykle stoi obok i tylko się patrzy, nie bardzo wiedząc jak reagować). Mógł pokazać ten stan bezsilności, kiedy nie godzimy się na coś, ale nie wiemy co zaproponować w zamian. Wreszcie mógł pokazać, że z takiego buntu może się jednak coś urodzić (w pierwszej scenie Boguś jest sam, za 48 godzin jest już ich dwóch, ile będzie za tydzień, miesiąc, rok?).

I gdybym wyszedł po zakończeniu seansu, odczucia miałbym jak najbardziej pozytywne. Jednak bzdury wygłaszane przez P. Wojcieszka, który jak się dowiedzieliśmy pragnie zostać polskim Michaelem Moorem, pozwalają sądzić, że film wyszedł mu zupełnie przypadkiem. Mam wrażenie, ze ten człowiek żyje w innej rzeczywistości - wypełnionej "intelektualnym gównem", w której "państwo próbuje przenieść na obywatela swoje obowiązki" i w której jedyną słuszną wizją anarchizmu jest hiszpański anarchosyndykalizm.

Aż chce się wyjść z kina.

Avatar użytkownika
mielczarski
 
Posty: 25
Na forum od:
24 lip 10, 14:38

Post 26 lip 10, 12:55

Coś w Tym jest. Wojcieszek ma w sobie przerost treści nad formą. On nie powinien wchodzić w dyskusje z widzami ponieważ psuje odbiór jego filmów.
::: Kino wypełnia nasz świat, jednak tylko takie które coś sobą niesie :::

dyzman
 
Posty: 24
Na forum od:
18 lip 10, 19:22

Post 26 lip 10, 18:35

Faktycznie w jednym można się z reżyserem zgodzić.. Za dużo wśród nas jest tych co na słowo "lewica" się wzdryga czy też poddaje się torsjom, czyli nie dopuszcza żadnej innej alternatywy dla tzw. konserwatywnego myślenia... Jeśli wątek podchwyci więcej takich osobników jak niejaki tommash, to może faktycznie pozostaje nam dokonać, za przeproszeniem, rewolucyjnego rozpiździelu i film powinien być interpretowany jednak dosłownie? :)

tommash
 

Post 26 lip 10, 20:25

Oj Panie dyzman, interpretacja godna podziwu, acz kompletnie nie rozumiem zdania o "żadnej innej alternatywie konserwatywnego myślenia"...

Ani się na lewicę nie wzdrygam, ani torsjom nie poddaję - wyrażam radość jedynie, że Wojcieszek filmu lewicowego nie zrobił (choć pewnie chciał) bo takich wg mnie aż nadto.

Avatar użytkownika
TrebreH
 
Posty: 40
Na forum od:
31 lip 09, 9:27

Post 26 lip 10, 21:56

tommash napisał(a): Mam wrażenie, ze ten człowiek żyje w innej rzeczywistości - wypełnionej "intelektualnym gównem", w której "państwo próbuje przenieść na obywatela swoje obowiązki" i w której jedyną słuszną wizją anarchizmu jest hiszpański anarchosyndykalizm.

Że co proszę? anarcho co???
równy samemu sobie / pilnujący swych granic

mixy
 

Post 26 lip 10, 22:30

Byłam bardzo "za" Wojcieszkiem po "Głośniej od bomb" .
Po projekcji na enh rzeczywiście można odnieść dwa wrażenia. Jedno - o filmie, drugie- o twórcy.
O ile rozumiem bunt bohatera "Made in... " (którego nie był w stanie pojąc pan krytyk) to temu filmowi czegoś brakuje. I chyba ten brak leży w warstwie scenariusza. Według mnie można było film "toczący się" upikantnić błyskotliwszymi, dowcipniejszymi dialogami.
Jesli chodzi o Wojcieszka - widzę pewną nieprawdziwość w sfrustrowanym człowieku, którego "wszystko generalnie wkurwia". Nie wiem co się temu panu stało, że tak zażarcie pozuje na polskiego Michaela Moore'a. Chyba się za dobrze poczuł w roli reżysera co niestety nie za dobrze wpłynęło na jego twórczość.

tommash
 

Post 27 lip 10, 7:34

@TrebreH - http://pl.wikipedia.org/wiki/Anarchosyndykalizm

Wojcieszek mówiąc o anarchizmie, powoływał się właśnie na tę doktrynę w swoich przykładach.

alena
 

Post 27 lip 10, 22:40

Mnie też się film podobał, a szczególnie gra Pana Janusz Chabiora - swoja drogą kreacja już wielokrotnie nagradzana, jeszcze jako rola teatralna. Chciałoby się powiedzieć do reszty polskich aktorów - patrzcie i uczcie się!!!

Avatar użytkownika
mielczarski
 
Posty: 25
Na forum od:
24 lip 10, 14:38

Post 28 lip 10, 10:03

Odpowiedz dla TrebreH - Anarchosyndykalizm to doktryna polityczna i ekonomiczna powstała pod koniec XIX w. z inicjatywy Fernanda Pelloutiera, będąca syntezą anarchizmu i ruchu związkowego.
::: Kino wypełnia nasz świat, jednak tylko takie które coś sobą niesie :::


Powrót do 10. - Każdy ma swoje kino