7 sie 09, 9:09
eliska,
mnie podczas rozmów m.in. o tym filmie (nie wiem, czy akurat trafiłaś na projekcję z rozmową) bardzo podobało się to, do czego dochodziliśmy niemal "na planie", to Jenn zastanawianie się na głos przy nas, trochę ją do tego prowokowaliśmy,
odpowiadając na pytanie o to, czy cierpienie jest wpisane w proces twórczy (i odbiorczy), czy jak się tego cierpienia pozbędziemy, wyleczymy się z niego na przykład na jakiejś terapii, to czy nadal będziemy tworzyć, czy mocno, dogłębnie będziemy odczuwać, reagować na cudzą twórczość, ona właściwie wtedy dużo mówiła o sobie, o swoim życiu, w którym jest teraz szczęśliwa, szczęśliwsza i pokazywała, jak to się przekłada i na formę i na tematy poruszane w ostatnich filmach, tak, że widziało się w tym logikę, autentyczność wyborów, głębszy sens, to jest to, o czym pisałaś eliska w innym wątku, to, że wolimy asymetryczne sukienki od symetrycznych, co sprawia, że ktoś wywołuje nasze zainteresowanie i przyciąga, albo że jedna przestrzeń jest ciekawsza od innej - magiczne słowo: deformacja (swego rodzaju słabość, która staje się atutem), myślę, że jeżeli w ogóle się da, jeżeli chcemy porównywać, to The Time We Killed jest filmem bardziej "zdeformowanym" niż When It Was Blue