enh.mblog.pl napisał(a):Oburzający, obrzydliwy... potrzebny?!
Adrian Fulneczek
„Wycieńczeni”, byli w moim odbiorze, ukazaniem końca świata – zbiorem obrazów, których na pewno nie chcielibyście zobaczyć. Okazuje się, że jest jeszcze gorzej: to alegoria teraźniejszości.
Film koreańskiego reżysera Kima Goka, na Festiwalu startuje w Konkursie Nowe Horyzonty. Rzeczywiście przemawia do widza nowym językiem. Do jego nakręcenia użyto 8mm kamery z zabrudzoną błoną. Ten spadek jakości i niewyraźne zdjęcia sprawiają, że klimat filmu jest jeszcze bardziej przygnębiający.
Przed jednym z seansów „Wycieńczonych” we Wrocławiu, Kim Gok mówił: „dziś za oknami jest deszczowo, a to dobrze opisuje atmosferę tego filmu”. Kłamał. Najgorsza burza nie byłaby w stanie jej odpowiednio oddać.
Sprawy podstawowe: dwójka anonimowych bohaterów to ok.25-letnia kobieta i jej „opiekun”. Jego rola ogranicza się do odbierania od przychodzących do ich motelowego pokoju klientów, pieniędzy za sex z jego towarzyszką.
Ważnym bohaterem jest też miejsce, w którym ten film powstawał: wielkie, post-industrialne tereny. Straszne, szare, brudne. „To miejsce mnie zainspirowało, gdy tam trafiłem wiedziałem, że chcę zrobić ten film” – mówił Gok. Bohaterowie żyją wśród tych długich, pustych ulic, jałowych pól, wysypisk śmieci, wielkich fabryk.
Sam reżyser ostrzegał, że „film może się wydać nudny przez pierwszą godzinę, ale później akcja się rozkręca”. Dodał też, że nie jest on łatwy i prosi, by nie wychodzić podczas seansu, bo (tu na szczęście żartował) zamknie drzwi na klucz. Okazuje się, że miał powody by tak mówić. Naprawdę trudno wytrzymać w sali do napisów końcowych.
Sceny są zazwyczaj długie i naprawdę wycieńczające. Nie chodzi tylko o ich długość, ale raczej o to, co w nich oglądamy. Świat bohaterów jest przerażająco dziwny: mężczyzna kłóci się z kobietą, obraża ją, nie traktuje jej jak człowieka. Zresztą kategoria „człowieczeństwa” właściwie tu nie istnieje. Niekończące się gonitwy jego za nią i sztuczne walki, w których mężczyzna ostatecznie (fizycznie) nie krzywdzi kobiety.
Zagadkowa, irracjonalna, nic nie mówiąca, miotająca się szaleńczo bohaterka, sceny płatnego sexu i oglądanej prawie nieustannie przez bohatera pornografii – to dopiero czubek góry lodowej. Niewiele osób znosi dobrze (nie, wcale nie chcę demonizować) kilka – tak boleśnie długich - scen zwracania pokarmu, rzecz jasna nagrywanych na zbliżeniu.
Jeszcze gorzej, robi się, w bodaj kulminacyjnej scenie, gdy jesteśmy zmuszeni patrzeć jak po sekwencji uderzeń we własną głowę, oszalała „osoba trzecia” nożyczkami wyżyna sobie na brzuchu znak X, by później użyć ich do okaleczenie... jeszcze innego miejsca w ciele.
Tak, to obrzydliwe i oburzające. Ilość osób na sali zmniejsza się stosunkowo szybko.
Z dziennikarskiego obowiązku starałem się jednak zrozumieć zamysł reżysera. Zastanawiałem się nad podobieństwem bohaterów filmu, do tych z „Czekając na Godota” Samuela Becketta. Na nic nie czekają, ich potyczki nie mają sensu i żadnego celu. Tak jak całe ich życia. Trop wydawał się trafny, gdy ta dwójka wybrała się na dworzec autobusowy. Mężczyzna pyta o cenę biletu, a gdy kasjer odpowiada, że to zależy od celu podróży, pytający odchodzi bez słowa, scena się kończy.
Czyli brak celu. Co poza tym? Upodlenie, brak jakichkolwiek wartości. Śmierć nadziei, bo nawet pierwotnie szlachetne postacie okazują się później równie (lub bardziej) okrutne. Czyli, o tym ten film? I czy zamysł usprawiedliwia środki wykorzystane przez reżysera?
Widzowie, którzy wytrzymali do końca seansu nie kryli niezadowolenia. Pierwszy raz podczas 9. ENH pojawiły się gwizdy i nienawistne okrzyki. Film wprowadził zresztą gęstą, prawie agresywną atmosferę. Po chwili w sali pojawił się reżyser. Wszyscy, którzy pozostali na miejscach, oczekiwali wyjaśnień. Gdy jeden z organizatorów spytał Goka o scenariusz, ktoś na widownie zakpił nieprzyjemnie: „scenariusz? Jaki scenariusz? Jaki scenariusz?!”.
Reżyser nie dawał jednak za wygraną. Właściwie sprawiał wrażenie kogoś kto spodziewał się takich reakcji. Swoje wyjaśnienia zaczął od... porównania malarstwa europejskiego i azjatyckiego. Twierdził, że to kluczowe dla zrozumienia filmu. Różnica jest prosta: w Azji ważniejsza od człowieka jest natura i przyroda. W związku z tym:
„Bohaterami tego filmu nie są kobieta i mężczyzna. Tematem tego filmu jest przyroda, atmosfera, której oni podlegają.” – tłumaczył Koreańczyk.
Najważniejsza wydawała się jednak odpowiedź na pytanie, o to, co ten film miał widzom pokazać, powiedzieć. Jak, przez tłumaczkę, wyjaśniał Gok:
„Opowiadam w tym filmie o dominacji jednego człowieka, nad drugim i próbie obrony przed tym. Chcę pokazać pustkę, która jest w nas. W naszych życiach chcemy uwolnić się od tej prawdziwej wizji świata. Dążymy do tego, żeby cieszyć się życiem. Ten film szokuje, bo budzi nas ze snu i pokazuje, że świat wcale nie jest taki cudowny. Wiem, że pod tym względem to dla was szokujący obraz.”
O tym, że nie było to tylko bezmyślne wykorzystanie okrutnych obrazów reżyser przekonał mnie w odpowiedzi na pytanie, o to, czy główna bohaterka była niema, czy może to tylko taki zabieg. Jego słowa znacznie pomagają odnaleźć sposób na interpretację tego filmu:
„Ona może mówi, może nie – nieważne. Ona czuje.”
Spotkanie niestety skrócono w związku z kolejnym seansem i więcej odpowiedzi nie padło. „Wycieńczeni” pozostają więc zagadką i prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnym filmem 9. Festiwalu Era Nowe Horyzonty.
Po wyjaśnieniach reżysera, który zdawał się naprawdę zawrzeć w filmie głębszą myśl, zacząłem uważać, że może warto ten film obejrzeć. Trudno go komuś polecić, bo na słowa „długi, nudny i ohydny” zareagują co najwyżej masochiści.
Trzeba jednak przyznać, że reżyser swój cel osiąga. Miał pomysł: wyrwać ludzi ze snu, uświadomić im, że świat, to nie wyłącznie różowe barwy – Gok pokazuje nam jego najbrzydsze odcienie. Robi to wyjątkowo brutalnie, długo i obrzydliwie, ale skutecznie.
Może każdy powinien przynajmniej raz w życiu, dla dobra swojej świadomości, coś podobnego zobaczyć? To dobry „straszak”: jeśli świat już teraz tak wygląda, to zdecydowanie nie chcielibyśmy zobaczyć (a więc i doprowadzić do) jego końca...
to z: http://mlodzi.wroclaw.pl/index.php?opti ... Itemid=105
bardzo-m ciekaw opinii innych.[/quote]