Wycieńczeni

Kocioł nowohoryzontowych filmów.
Fulu
 
Posty: 9
Na forum od:
27 lip 09, 23:30

Post 30 lip 09, 17:10

Tutaj sypały się chyba najostrzejsze słowa, a teraz nikt o tym nie dyskutuje... Ja spróbowałem się z tym rozprawić w tekście:

enh.mblog.pl napisał(a):Oburzający, obrzydliwy... potrzebny?!
Adrian Fulneczek

„Wycieńczeni”, byli w moim odbiorze, ukazaniem końca świata – zbiorem obrazów, których na pewno nie chcielibyście zobaczyć. Okazuje się, że jest jeszcze gorzej: to alegoria teraźniejszości.

Film koreańskiego reżysera Kima Goka, na Festiwalu startuje w Konkursie Nowe Horyzonty. Rzeczywiście przemawia do widza nowym językiem. Do jego nakręcenia użyto 8mm kamery z zabrudzoną błoną. Ten spadek jakości i niewyraźne zdjęcia sprawiają, że klimat filmu jest jeszcze bardziej przygnębiający.

Przed jednym z seansów „Wycieńczonych” we Wrocławiu, Kim Gok mówił: „dziś za oknami jest deszczowo, a to dobrze opisuje atmosferę tego filmu”. Kłamał. Najgorsza burza nie byłaby w stanie jej odpowiednio oddać.

Sprawy podstawowe: dwójka anonimowych bohaterów to ok.25-letnia kobieta i jej „opiekun”. Jego rola ogranicza się do odbierania od przychodzących do ich motelowego pokoju klientów, pieniędzy za sex z jego towarzyszką.

Ważnym bohaterem jest też miejsce, w którym ten film powstawał: wielkie, post-industrialne tereny. Straszne, szare, brudne. „To miejsce mnie zainspirowało, gdy tam trafiłem wiedziałem, że chcę zrobić ten film” – mówił Gok. Bohaterowie żyją wśród tych długich, pustych ulic, jałowych pól, wysypisk śmieci, wielkich fabryk.

Sam reżyser ostrzegał, że „film może się wydać nudny przez pierwszą godzinę, ale później akcja się rozkręca”. Dodał też, że nie jest on łatwy i prosi, by nie wychodzić podczas seansu, bo (tu na szczęście żartował) zamknie drzwi na klucz. Okazuje się, że miał powody by tak mówić. Naprawdę trudno wytrzymać w sali do napisów końcowych.

Sceny są zazwyczaj długie i naprawdę wycieńczające. Nie chodzi tylko o ich długość, ale raczej o to, co w nich oglądamy. Świat bohaterów jest przerażająco dziwny: mężczyzna kłóci się z kobietą, obraża ją, nie traktuje jej jak człowieka. Zresztą kategoria „człowieczeństwa” właściwie tu nie istnieje. Niekończące się gonitwy jego za nią i sztuczne walki, w których mężczyzna ostatecznie (fizycznie) nie krzywdzi kobiety.

Zagadkowa, irracjonalna, nic nie mówiąca, miotająca się szaleńczo bohaterka, sceny płatnego sexu i oglądanej prawie nieustannie przez bohatera pornografii – to dopiero czubek góry lodowej. Niewiele osób znosi dobrze (nie, wcale nie chcę demonizować) kilka – tak boleśnie długich - scen zwracania pokarmu, rzecz jasna nagrywanych na zbliżeniu.

Jeszcze gorzej, robi się, w bodaj kulminacyjnej scenie, gdy jesteśmy zmuszeni patrzeć jak po sekwencji uderzeń we własną głowę, oszalała „osoba trzecia” nożyczkami wyżyna sobie na brzuchu znak X, by później użyć ich do okaleczenie... jeszcze innego miejsca w ciele.

Tak, to obrzydliwe i oburzające. Ilość osób na sali zmniejsza się stosunkowo szybko.

Z dziennikarskiego obowiązku starałem się jednak zrozumieć zamysł reżysera. Zastanawiałem się nad podobieństwem bohaterów filmu, do tych z „Czekając na Godota” Samuela Becketta. Na nic nie czekają, ich potyczki nie mają sensu i żadnego celu. Tak jak całe ich życia. Trop wydawał się trafny, gdy ta dwójka wybrała się na dworzec autobusowy. Mężczyzna pyta o cenę biletu, a gdy kasjer odpowiada, że to zależy od celu podróży, pytający odchodzi bez słowa, scena się kończy.

Czyli brak celu. Co poza tym? Upodlenie, brak jakichkolwiek wartości. Śmierć nadziei, bo nawet pierwotnie szlachetne postacie okazują się później równie (lub bardziej) okrutne. Czyli, o tym ten film? I czy zamysł usprawiedliwia środki wykorzystane przez reżysera?

Widzowie, którzy wytrzymali do końca seansu nie kryli niezadowolenia. Pierwszy raz podczas 9. ENH pojawiły się gwizdy i nienawistne okrzyki. Film wprowadził zresztą gęstą, prawie agresywną atmosferę. Po chwili w sali pojawił się reżyser. Wszyscy, którzy pozostali na miejscach, oczekiwali wyjaśnień. Gdy jeden z organizatorów spytał Goka o scenariusz, ktoś na widownie zakpił nieprzyjemnie: „scenariusz? Jaki scenariusz? Jaki scenariusz?!”.

Reżyser nie dawał jednak za wygraną. Właściwie sprawiał wrażenie kogoś kto spodziewał się takich reakcji. Swoje wyjaśnienia zaczął od... porównania malarstwa europejskiego i azjatyckiego. Twierdził, że to kluczowe dla zrozumienia filmu. Różnica jest prosta: w Azji ważniejsza od człowieka jest natura i przyroda. W związku z tym:

„Bohaterami tego filmu nie są kobieta i mężczyzna. Tematem tego filmu jest przyroda, atmosfera, której oni podlegają.” – tłumaczył Koreańczyk.

Najważniejsza wydawała się jednak odpowiedź na pytanie, o to, co ten film miał widzom pokazać, powiedzieć. Jak, przez tłumaczkę, wyjaśniał Gok:

„Opowiadam w tym filmie o dominacji jednego człowieka, nad drugim i próbie obrony przed tym. Chcę pokazać pustkę, która jest w nas. W naszych życiach chcemy uwolnić się od tej prawdziwej wizji świata. Dążymy do tego, żeby cieszyć się życiem. Ten film szokuje, bo budzi nas ze snu i pokazuje, że świat wcale nie jest taki cudowny. Wiem, że pod tym względem to dla was szokujący obraz.”

O tym, że nie było to tylko bezmyślne wykorzystanie okrutnych obrazów reżyser przekonał mnie w odpowiedzi na pytanie, o to, czy główna bohaterka była niema, czy może to tylko taki zabieg. Jego słowa znacznie pomagają odnaleźć sposób na interpretację tego filmu:

„Ona może mówi, może nie – nieważne. Ona czuje.”

Spotkanie niestety skrócono w związku z kolejnym seansem i więcej odpowiedzi nie padło. „Wycieńczeni” pozostają więc zagadką i prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnym filmem 9. Festiwalu Era Nowe Horyzonty.

Po wyjaśnieniach reżysera, który zdawał się naprawdę zawrzeć w filmie głębszą myśl, zacząłem uważać, że może warto ten film obejrzeć. Trudno go komuś polecić, bo na słowa „długi, nudny i ohydny” zareagują co najwyżej masochiści.

Trzeba jednak przyznać, że reżyser swój cel osiąga. Miał pomysł: wyrwać ludzi ze snu, uświadomić im, że świat, to nie wyłącznie różowe barwy – Gok pokazuje nam jego najbrzydsze odcienie. Robi to wyjątkowo brutalnie, długo i obrzydliwie, ale skutecznie.

Może każdy powinien przynajmniej raz w życiu, dla dobra swojej świadomości, coś podobnego zobaczyć? To dobry „straszak”: jeśli świat już teraz tak wygląda, to zdecydowanie nie chcielibyśmy zobaczyć (a więc i doprowadzić do) jego końca...


to z: http://mlodzi.wroclaw.pl/index.php?opti ... Itemid=105

bardzo-m ciekaw opinii innych.[/quote]

muzka
 
Posty: 8
Na forum od:
29 lip 09, 21:47

Post 30 lip 09, 22:17

I ja przybyłam, zobaczyłam, zwyciężyłam, bo przesiedziałam do końca. ;-) Dla mnie.... katorga. Nikomu nie polecam, mimo wyjaśnień reżysera. Zacytuję podsłuchaną wypowiedź : "Wycieńczeni? Chyba chodzi o widzów"...

gość
 

Post 31 lip 09, 1:41

po projekcji wyszło się w lekkim szoku, może dlatego nie słyszało się gwizdów i jakiś negatywnych okrzyków; po tym filmie trzeba mieć czas na dojście do siebie, ale niekoniecznie wyzwala agresywne emocje, chyba bywa z tym różnie, wrażenie i doświadczenie mocne

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 7 sie 09, 10:19

Należę do bardzo wąskiego grona publiczności festiwalowej, której ten film przypadł do gustu i pod nieostrymi i ziarnistymi ujęciami dostrzegli coś więcej niż brak scenariusza. Trudno się nie zgodzić z tym, że w filmie niemal wszystko jest skrajnością. Na pewno nie jest to "przyjemny" film. Widzimy co może stać się z ludźmi doprowadzonymi do skrajności, wycieńczonymi życiem. Chyba najbardziej kontrowersyjny film 9 edycji ENH, większa część publiczności po seansie czuła się tak jak wskazuje na to tytuł. Mimo wszystko warto spróbować.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Gendo
 
Posty: 115
Na forum od:
26 lip 09, 20:57

Post 7 sie 09, 13:41

Mimo wszystko jednak próbować nie warto. Własnie ze względu na 2 połowę filmu. Bo szczerze powiedziawszy to jeśli mam pooglądać jak wymiotująinni ludzie , jak odcinajasobie sutki czy okaleczająinne częsci ciala , to bym sięgnął po inne bardziej niszowe produkcje dostępne na niektórych stronach xxx.... Film bił po oczach slabizną i tyle. Przemoc na końcu nie ma zwyczajnie żadnego uzasadnienia i to własnie jest w nim fatalne. Ot taki tani chwyt by zszokować publiczność. Marność.

@@
 

Post 7 sie 09, 13:43

albo ty takiego uzasadnienia nie odczytałeś, gendo

Gendo
 
Posty: 115
Na forum od:
26 lip 09, 20:57

Post 7 sie 09, 13:51

Cóż, przykro mi , ale na tak wysoki poziom abstrakcji to ja się nie potrafię wspiąć. Ale jak już uderzasz w ten ton , to mi powiedz jakie było uzasadnienie tych scen w takiej postaci i o takim natężeniu?

@@
 

Post 7 sie 09, 14:39

Nie uderzam w jakiś ton, zaznaczam tylko opcję innego ujęcia; poza tym, co do uzasadnienia, tak jednoznacznie, hm? Począwszy od ryzykownego balansowania na granicy i gry z przyzwyczajeniami estetycznymi, pułapem przyswajalności scen w takiej postaci i o takim natężeniu, jak to określiłeś, po co tak przeliczać? Nie mieści się to w ramach odczuwanego przez ciebie wstrętu, przykładowo? Może to efekt świadomej kalkulacji reżysera?

Gendo
 
Posty: 115
Na forum od:
26 lip 09, 20:57

Post 7 sie 09, 14:45

Słuchaj , ze to jest efekt świadomej kalkulacji reżysera to ja wiem. Przecież nie zrobił tego przez przypadek. Jednakże fabularnie to co się dzieje na końcu nie ma uzasadnienia i tyle. Bo przecież nie powiesz mi chyba , ze scena z płodem miała jakiś sens i była uzasadniona czymś innym niż chciejstwem rezysera/scenarzysty ? Pewnie , jako swoisty performance sięto jakoś broni , ale też niezbyt mocno. Ot kolejny słaby film z aspiracjami do bycia czymś więcej.

Gość
 

Post 7 sie 09, 15:08

Po jednej projekcji bardzo trudno ocenić ten film, zinterepretowanie i próba usensownienia, wytłumaczenia pewnych kontrowersyjnych rzeczy też nie jest najłatwiejszym zadaniem, bardzo problematycznym i można się o to spierać w nieskończoność. Klasyfkowanie tego jako kolejnego słabego filmu z aspiracjami jest nadmiernym uproszczeniem, imho. Ale to twoja ocena i ok.


Powrót do 9. - Filmy 9. MFF ENH - wypowiedz się!