Film nie nowy, ale że wcześniej nie widziałem, to skorzystałem z okazji zobaczenia na dużym ekranie. Na pewno warty polecenia, sporo ciekawych informacji, czasami szokujących. Styl dokumentu przypomina nieco filmy Moore'a (który zresztą w filmie się często wypowiada), ale ta stronniczość jakoś specjalnie nie razi.
Ale mam następujące pytanie do Organizatorów: jaki był sens rozpoczynania projekcji tego 2,5-godzinnego filmu o godzinie 10.15 (seans 2.08 ), przez co widzowie mieli do wyboru, albo wyjść przed końcem, albo przegapić następny seans. Czy istnieje jakikolwiek sensowny powód, dla którego projekcja nie zaczynała się np. o 9.45?