Największy gniot jaki widziałem na tym festiwalu i chyba w ogóle od dłuższego czasu. To było gorsze nawet od komedii romantycznych czy filmów typu Transformers 2, bo tamte są przynajmniej konsekwentne w tym co robią. Tymczasem ten film, w założeniu poważny, jest karykaturalny. Nic się w nim nie broni, a najgorsze są dialogi. Gdyby to było dzieło 12-latka, to jakoś bym się z tym pogodził, ale Wim Wenders??!! Wciąż nie mogę uwierzyć w to co widziałem. Strzała Amora celniejsza niż strzała Śmierci! Wzruszające...
Bardzo stanowczo odradzam, chyba że chcecie zobaczyć kicz w najczystszej postaci.