Temat eksplorowany przez Greenawaya, a będący ukrytym tematem słynnego obrazu flamandzkiego mistrza to banalna historia z gatunku "kto kogo zabił i dlaczego". Tego typu historie eksploatowane współcześnie pozwalają przemysłowi medialnemu osiągać obroty wartości miliardów dolarów. Tak więc malarza można zaliczyć do ojców prekursorów tego zjawiska. Wątpliwa gloria. Ale nie dla Greenawaya. Ponieważ podobnie jak Rembrand, Greenaway oblewa ten banał swoją erudycją i rzemieślniczymi talentami i ludzie są pod wielkim wrażeniem.
No cóż,... jak mówił Gombrowicz: im mądrzej tym głupiej...
Takie mamy czasy, takie czasy...