The time we killed -Jennifer Reeves

Kocioł nowohoryzontowych filmów.
Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 7 sie 09, 11:11

The time we killed


Film przejmujący ,ze względu na temat ,bohaterkę i kontekst społeczno-polityczny .
Poza tym świetny graficznie ,konstrukcyjnie,spójny . Po filmie czułam się jak przemaglowana . Czułam alienację ,ból bohaterki . Jej odczuwanie tego co na zewnątrz .
Porzebowałam czasu ,żeby odreagować .

wklejam tu tekst Aszeffel z innego wątku

eliska,

mnie podczas rozmów m.in. o tym filmie (nie wiem, czy akurat trafiłaś na projekcję z rozmową) bardzo podobało się to, do czego dochodziliśmy niemal "na planie", to Jenn zastanawianie się na głos przy nas, trochę ją do tego prowokowaliśmy,

odpowiadając na pytanie o to, czy cierpienie jest wpisane w proces twórczy (i odbiorczy), czy jak się tego cierpienia pozbędziemy, wyleczymy się z niego na przykład na jakiejś terapii, to czy nadal będziemy tworzyć, czy mocno, dogłębnie będziemy odczuwać, reagować na cudzą twórczość, ona właściwie wtedy dużo mówiła o sobie, o swoim życiu, w którym jest teraz szczęśliwa, szczęśliwsza i pokazywała, jak to się przekłada i na formę i na tematy poruszane w ostatnich filmach, tak, że widziało się w tym logikę, autentyczność wyborów, głębszy sens, to jest to, o czym pisałaś eliska w innym wątku, to, że wolimy asymetryczne sukienki od symetrycznych, co sprawia, że ktoś wywołuje nasze zainteresowanie i przyciąga, albo że jedna przestrzeń jest ciekawsza od innej - magiczne słowo: deformacja (swego rodzaju słabość, która staje się atutem), myślę, że jeżeli w ogóle się da, jeżeli chcemy porównywać, to The Time We Killed jest filmem bardziej "zdeformowanym" niż When It Was Blue


Byłam na tej projekcji ,kiedy Jennifer dolatywała jeszcze ,więc musiałam sobue sama przepracować ten film .,co ma dobre i złe strony .Np.zastanawiałam się ile jest w tym filmie samej Jenn ? Ale film jest przecież o innej artystce ,może jednak są jakieś równoległości ?


Twoje pytanie cyt
-czy cierpienie jest wpisane w proces twórczy (i odbiorczy), czy jak się tego cierpienia pozbędziemy, wyleczymy się z niego na przykład na jakiejś terapii, to czy nadal będziemy tworzyć, czy mocno, dogłębnie będziemy odczuwać, reagować na cudzą twórczość

Nie jestem może artystką ,choć jakiś papier mam ,może raczej duszą artystyczną i stwierdzam ,ze u mnie nie cierpienie a radość tworzenia jest głównym motywem – samo poszukiwanie inspiracji ,a potem drążenie tematu przyprawia mnie o euforię ,specjalnie tak wyszukuję źródła do projektu by dalej było trudniej ,ciekawiej ,ale nie ma to kontekstu cierpienia …jak cierpię to cierpię ,to nie tworzę ,no ale ja może jak mówiłam nie jestem artystką ,tylko poszukiwaczką i ze tak potocznie nazwę przekładaczką –co za słowo ;)

Deformacja, asymetryczność jest ważna ,bo jest dynamiczna . To dziwne ,bo harmonia jest również ważna ,wiec w tej deformacji ,asymetryczności musi być mimo wszystko harmonia ,co daje w rezultacie końcowym równowagę
U bohaterki The time we killed była deformacja ,a brakowało równowagi .Moze to nowy wymiar twórczego działania ,ale czy to dobry kierunek? bo do czego prowadzi ?

Avatar użytkownika
cze67
 
Posty: 836
Na forum od:
14 cze 06, 10:34

Post 7 sie 09, 11:13

W tym roku nie widziałem. W 2004 był w pierwszej piątce moich ulubionych filmów ówczesnego festiwalu.


Powrót do 9. - Filmy 9. MFF ENH - wypowiedz się!