Chciałem zapytać organizatorów, dlaczego nie można zwracać biletów np na wydarzenia muzyczne?
Ja rozumiem pieczywo, mięso, bielizna...
Ale do jasnej anielki dlaczego takim wielkim problemem jest zwrot biletu przed rozpoczęciem festiwalu? Polegałby on na wejściu na konto delikwenta, anulowaniu biletu i przelaniu pieniążków z powrotem. Dlaczego nawet Polskie Koleje Państwowe już weszły w tej kwestii w XXI wiek (no powiedzmy w XX bo jeszcze potrącają 10% ) i nie widzą w tym problemu, a Stowarzyszenie Nowe Horyzonty problem widzi?
"Tak jak jest napisane w regulaminie, który Pan zaakceptował" to jest obsługa klienta? Czy ja w ogóle jestem klientem? Chyba nie. W końcu jeśli popyt jest większy od podaży, klientowi można dać do podpisu regulamin z przepisami rodem z PRLu. Jak się nie podoba to jedź se pan do Kazimierza...
Nie, to nie jest post sfrustrowanego widza po stracie paru złotych. Wydam tam jeszcze znacznie więcej, bo naprawdę warto. Ale ta polska mentalność - regulaminy, przepisy zakazy, nakazy. A klient jest ważny do momentu zapłaty, jak już zapłaci to na drzewo.
Pozdrawiam.