Pomysł zablokowania wejść na salę po rozpoczęciu seansu, wprowadzony jeszcze w zeszłym roku jest zły.
Po pierwsze:
uniemożliwia wślizgniecie się na inny seans w sytuacji kiedy oryginalny wybór w trakcie oglądania okazuje się porażką. Dwa lata temu udało mi się w taki sposób zobaczyć parę znakomitych filmów nawet jeżeli oglądałem je od połowy czy jedynie samą końcówkę. Rok temu było to już nie możliwe.
Po drugie:
usztywniło to zasady festiwalu, co źle wpłynęło na niepowtarzalną atmosferę jaka była przed wprowadzeniem zakazu. Festiwal staje się może bardziej profesjonalny, ale traci na swojej żywości i atmosferze swobody co przecież jest i powinno być nadal wartością tej imprezy.