trochę -przyznam- zaskoczył mnie sposób, w jaki głównego bohatera "Delty" zobaczył jeden z recenzentów Gazety Filmowej Michał Walkiewicz w swoim felietonie, poświęconym właściwie nie filmowi Mundruczo, ale Geyera: "Może być Chrystus, tylko nie Emo!", pisze:
„Ale lepszy taki Zbawiciel [Kinski] niż Emo-Dżizas z węgierskiego filmu "Delta" Kornela Mundruczo. Grzywka opadająca na oczy to małe piwo. Ów Jezus - tu totalne zaskoczenie - nienawidzi motłochu, a jak raz mu ulega, kończy na dnie jeziora i zostają po nim tylko chleb, ryby i wódka. Taki jest finał ciągłego podważania religijnych aksjomatów”.
Michał Walkiewicz otwiera mi oczy...
cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,91947,5569258,Feli ... tylko.html