Piękne, piękne zdjęcia - jak świetliste obrazy, z fantastyczną, ambientową muzyką zespołu O Grivo w tle. Jakość dźwięku i zdjęcia - perfekcyjne, na szerokim ekranie... Miałam okazję zapytać po filmie reżysera o muzykę i zespół, który ją wykonywał - dowidziłam się, że z tym samym zespołem O Grivo Cao Guimaraes współpracuje już od 10 lat przy 5 filmach.
Ten obraz na długo pozostanie mi w pamięci - nareszcie trafiłam na taki film, na jaki czekałam... Momentami przypominały mi się ubiegłoroczne wrażenia po filmie "Ciche Światło" (chodzi mi o obrazy, zdjęcia ...).
Treść filmu "Drifter" i opowieść o jego tworzeniu, o spotkaniu z wolnymi ludźmi na drodze gdzieś w Minas Gerais opowiedziana po seansie przez reżysera, scenarzystę i operatora w jednej osobie - Cao Guimaresa - zna każdy, kto był dziś na filmie. Nie było pełnej sali, i dobrze, bo prawie nikt nie wyszedł ... Ale Ci którzy zostali do końca jeszcze na rozmowie z reżyserem, chyba też w szczególny sposób zapamiętają ten film.
Chyba dla bohaterów filmu lepsze jest angielskie określenie "drifters" - bo oni nie są dosłownie włóczęgami, ale po prostu wolnymi ludźmi bez swojego stałego miejsca w świecie, jaki my musimy akceptować. Jeden z nich - Paolo - pcha przed sobą swój "dom" na kółkach. Film do przemyślenia i zapamiętania.