Irytujące jest to, że seanse rzadko zaczynają się punktualnie, a najczęściej 15-20 minut po czasie. Załatwia się jeszcze z miejscami, biega, zamiast po prostu puścic film o planowanej porze.
Fakt, w tym roku mieli z tym ogromny problem. Wydaje mi się, że to wina wolontariuszy, którzy powinni wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak zajmowanie miejsc.