Ale nie o tym chciałem. Taka refleksja mnie naszła po pierwszym z pokazanych filmów, czyli Zakochanym Goethem: to już trzeci film o pisarzu, który na polskim rynku jest dystrybuowany z tytułem utworzonym według schematu: "Zakochany + nazwisko". Jedynie Shakespeare się broni, bo w oryginale film się przecież nazywał Shakespeare in Love. Moliera ani Goethego nic takiego nie usprawiedliwia - tam w tytułach oryginalnych nie ma żadnych zakochanych czy miłości, to tylko inwencja polskich firm dystrybucyjnych. W związku z tym zastanawiam się, kto i kiedy nakręci w Polsce Zakochanego Mickiewicza, a w Rosji Zakochanego Puszkina
