Już to gdzieś wcześniej pisałam, ale powtarzam: rok temu przed seansami o 10:00 autobusy wyjeżdżały spod kempingu i jechały pod Akademickie i Era, o ile dobrze pamiętam. Innymi słowy mieszkańcy centrum mogli się rano szybko i sprawnie dostać gdzie chcieli. A mieszkańcy miasteczka akademickiego? Musieli zadbać o kondycję... Żądam autobusów!
PS. A skoro o autobusach mowa...
3 FF ENH. Ostatni dzień i autobusy kursują trochę inaczej. Przystanek przy Domu Narodowym. Wsiadam do autobusu, który się trochę spóźnił, i dołączam do nieco zestresowanych (jak i ja) festiwalowiczów. W drodze do Akademickiego odliczamy sekundy do seansu, może jeszcze się uda... W końcu dojeżdżamy do miasteczka i... pan kierowca JEDZIE PROSTO! Ku naszej zgrozie skręca gdzieś dalej (w tym momencie pojawiają się sugestie ze strony pasażerów, że nie wszystko gra). Kierowca: - To to kino jest koło basenu? Zapada cisza, serca przestają bić, festiwalowiczom robi się słabo, gdyż po 1 - nikt nie ma pojęcia o jaki basem chodzi, po 2 - wszyscy sobie uświadamiają, że pan kierowca nie ma pojęcia gdzie jechać. A tu już 13:05. Pan kierowca zostaje poinformowany gdzie ma jechać, i nawraca ( a nawracanie autobusem jest baaardzo dłuuugie...) i w końcu dociera pod kino (jest tak 13:10).
Zapewniam, że nie mam żalu do pana kierowcy ani do organizatorów, a powyższą historyjkę przytaczam tu w celach czysto rozrywkowych

PPS. Dla zainteresowanych: taak, zdążyliśmy

PPPS. Pozdrowienia dla współpasażerów!
