31 mar 10, 18:24
No tak, wszystko jest subiektywne i z uwagi na to zaliczam ten film do najwybitniejszych jakie dane mi było obejrzeć. Kiedyś Jarmusch straszliwie mnie nudził, teraz doceniam jego twórczość, w której notorycznie posługuje się statycznymi ujęciami, scenami, w których nic się nie dzieje, ewentualnie postacie chodzą, czasem coś mówią bez sensu, czasem filozofują i to jest piękne , pozwala odetchnąć ale też wbija w fotel i nie pozwala przestać osobie myśleć przez długi czas. Do The Limits of Control podeszłam jak do jakiejś świętości, okazało się że słusznie, bo mam wrażenie ze zetknęłam się z kawałkiem kina, które mnie przerasta, w którym wyjątkowo osobiście biorę udział, mimo że nie rozumiem. Nie będę wyliczać wspaniałości tego filmu i tak jest to już za słodkie, ale w pewnym momencie film sam się recenzuje przy pomocy postaci Tildy Swinton, która mówi że `najlepsze filmy to te, które przypominają sny, których nie jesteśmy pewni że się nam przyśniły`. Z The Limits of Control budzę się i zasypiam, bardzo doskonały.
chinaski, poświęcenie godne porządnego kinofila a co z drugim wyrzeczeniem ;P ??