Hausner proponuje inny sposób dystrybucji ministerialnych pieniędzy, które dzisiaj w większości trafiają do niewydolnych i nieudolnych instytucji kultury
.
Problemem jest wydolność instytucji, trzeba to poprawić. Z racji pracy w administracji rządowej stykam się z urzędnikami np. ze Szwecji czy Holandii. Proszę mi wierzyć, oni dysponują takimi kompetencjami, że w polskim oddziale Microsoftu próźno szukać takich ludzi. Tam to jest prestiż być urzędnikiem państwowym. Mój brat jest szczęśliwy, pracuje w USA jako profesor - wykładowca, chwali sobie bardzo. Ale gdy go odwiedzałem zajrzałem na strony administracji publicznej z ofertami pracy. Płacą dwa razy więcej niż zarabiają profesorzy na uniwersytetach (np. stanowych).
Instytucje te przeznanczają dotacje na pensje, administrację, utrzymanie lokali.
I nic się nie zmieni, dalej bedą pensje, administracja i utrzymanie lokali. Jedyny plus to, że osoby zatrudnione będą bardziej zaangażowane w projekt. Ale to można osiągnać w istniejących instytucjach, przyjmująć odpowiednich ludzi, z pasją i odpowiednio przygotowanych do zawodu.
Jestem przekonany, że instytucja kultury nie jest w stanie zorganizować takiego festiwalu.
W Polsce nie. Na świecie pewnie by się znalazło kilka pozytywnych przykładów. Ale ENH jest dowodem na to, że można nawet w dzisiejszych czasach. Czy jest miejsce na dziesięć tego typu festiwali ?
Na budżet festiwalu składają się pieniadze pochodzące z samorządu (miasto Wrocław i marszałek), od sposnora (ERA), z ministerstwa kultury, Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Unii Europejskiej.
Samorząd ma pieniądze od ludzi (podatki). ERA ma pieniądze zarobione na ludziach. Unia Europejska to jest inna sprawa, bo polityka polega na wyrównywaniu poziomów między regionami. Jak się wyrównają, to pieniążki wpłacane będą większe niż wypłacane. Ale ogólnie schemat mi się podoba. Tylko trochę się uzależniamy od dobrego humoru decydentów (prezesów itp.). I to mnie niepokoi.