25. rocznica śmierci Rainera Wernera Fassbindera - refleksje

Wieści filmowe. Ważne wydarzenia, ciekawostki, informacje.
Avatar użytkownika
nadrazil
 
Posty: 75
Na forum od:
6 sie 05, 10:55

Post 10 cze 07, 17:26

I tak oto minęło zaledwie 10 dni od jego 62. urodzin, a już kolejna rocznica, dość znacząca, bo dwudziesta piąta. Miałby 62 lat i kto wie, czy niezrobiłby 62 filmu na swoje 62 urodziny. Tymczasem licznik zatrzymał się na 39, choć tej liczby nie jestem pewien. Jego niewyczerpana miłość do kina ćwierć wieku temu powstrzymała nagła śmierć z przepracowania i prowadzenia dość niezdrowego trybu życia. Trochę może patetycznie to wszystko brzmi, ale tak było, jest i już zostanie. "Filmorób" nie wstanie z podłogi berlińskiego hotelu i nie nakręci nic więcej. Pozostało się cieszyć tym, co pozostawił. A jest tego wiele, w porównaniu np. z Bressonem, czy Tarkowskim. Jednakże nie porównuję go w ten sposób z nimi. Po prostu Mistrz źle się czuł, gdy nie miał kilku projektów w głowie i kolejnych kilku na papierze. I to nie tylko filmowych. ale tez teatralnych.
Czym zasłużył sobie na miano Mistrza? W moim odbiorze jego filmów następujące zabiegi uważam za znamiona jego niepowtarzalnego stylu. M.in. są to: praca kamery (panoramy, jazdy wokół postaci); kadrowanie przez obiekty, przedmioty, zniekształacające szyby (oczywiście wyraża to stan ducha, umysłu bohaterów); specyficzna kolorystyka zdjęć podkreślająca to co powyżej napisałem. Wszystko zawsze dopracowane i zapiete na ostatni guzik.
Obejrzałem większość jego filmów i nie byłem w stanie uznać choć jednego za kiepski. W każdym można odnaleźć coś ważnego, co odnosi się do obyczajowości, polityki, psychologii i innych sfer życia społecznego. Wrazliwy był na los "poduprzywilejowanych", chciał dać im coś od siebie. Choć nie wiem, czy tego potrzebowali, aż tak bardzo jak On.
Mógłbym pisać jeszcze baaaaaaaardzo długo, ale nie wiem czy ktoś chciałby to czytać. Przepraszam za chaos :)
Podsumowując. Dla mnie Fassbinder będzie zawsze wśród najważniejszych reżyserów, których twórczość dane mi było poznać, a która poszerzyła moje horyzonty. Pierwszy raz miałem z nią styczność w Cieszynie i za to BARDZO DZIĘKUJĘ Nowym Horyzontom i temu kto wpadł na pomysł jego retrospektywy, ponadto dziekuję Panu Małeckiemu za tak przemiłe zaskoczenie, jakim były jego wprowadzenia do każdego z filmów.
Ciekaw jestem, czy jeszcze zastanawiacie się nad nim i jego twórczością? Czy przypadek retrospektywy traktujecie marginalnie? W moim przypadku jest tak, iż gdybym mógł to cofnął bym czas, aby przeżyć to wszystko jeszcze raz. W Czeskim Cieszynie, z Panem Małeckim i Fassbinderem na Wielkim Ekranie.
A już jutro pierwszy odcinek "Berlin Alexanderplatz"! Szczęście! :)
Pozdrawiam wszystkich
"W istocie, robię kino nie tylko wtedy, kiedy robię zdjęcia. Robię filmy, gdy śpię, gdy jem śniadanie, gdy czytam, kiedy z wami rozmawiam." Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
boy_in_the_hood
 
Posty: 166
Na forum od:
18 sty 06, 21:08

Post 10 cze 07, 19:01

Oj ja też zapoznałem się z Fassbinderem 2 lata temu, kiedy to po raz ostatni NH były w Cieszynie. Był to doskonały "Cienie Aniołów", który był co prawda nie reżyserowany przez niego samego, lecz przez Daniela Schmida, ale była to filmowa adaptacja ostatniej i przez wielu uznanych za najbardziej kontrowersyjną sztuki Mistrza (bodaj "Śmieci, miasto i śmierć" ale głowy nie dam). Wtedy właśnie zaraziłem się jego twórczością. Enigmatyczną, porażającą i często boleśnie realistyczną.
A czas podobnie jak nadrazil cofnąłbym z wielką chęcią, albo chociaż jeszcze raz obejrzał kilka jego dzieł...
Pozdrawiam serdecznie.
cry baby cry
put your finger in your eye

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 11 cze 07, 0:11

nadrazil: piękne jest to, co napisałeś. Miło czytać słowa przepełnione prawdziwie wielką fascynacją twórczością reżysera, którego sam zaliczam do wielkich.

Bardzo cenię dorobek R.W. Fassbindera. Widziałem zdecydowaną większość jego filmowych dokonań. Część z nich uważam za spełnione arcydzieła. Przede wszystkim niedocenianego 25 lat temu "Querelle'a" na podstawie wybitnej powieści Jeana Geneta "Querelle z Brestu". Film ten widziałem bodajże 15 razy! (jedynie w przypadku "Idiotów" von Triera liczba ta jest większa: ponad 20). Ponadto "Gorzkie łzy Petry von Kant", "Tęsknota Veroniki Voss", czy wczesna "Miłość jest zimniejsza niż śmierć". Jednak są też dzieła, które nie zaliczam do zbyt udanych (np. "Lola"), ale są to wyjątki.
Wielu współczesnych reżyserów (m.in. F. Ozon) przyznaje się do fascynacji fassbinderowym stylem, formą i tym wszystkim, co wymienił nadrazil, a co zostało doprowadzone do perfekcji w ostatnim filmowym dziele niemieckiego Mistrza. Szkoda, że querelleoszczyzna, jej plastyczny wyraz w jakiś szczególny sposób nie została odzwierciedlona w ich późniejszych dziełach (u Ozona stylistyczny transfer querelleoszczyzny zapowiadały niektóre krótkometrażówki, ciut też pełnometrażowe "Krople wody..." na podstawie scenariusza R.W.F, ale późniesze tytuły są już zupełnie z nią rozłączne, choć cenie je i lubię).

Też z wielką chęcią cofnąłbym czas do pamiętnego lata. Ówczesny lipiec z kinem Fassbindera był wielkim przeżyciem (z koleżanką MK zajmowaliśmy te same miejsca na balkonie czeskiego Divadla ;) Zgodnie stwierdziliśmy, że finałowa scena "Amerykańskiego żołnierza" to majstersztyk najwyższej klasy, zaś "Querelle" to dzieło jego życia).

Parę tygodni temu w Katowicach w ramach 10. Festiwalu Filmów Kultowych pokazano "Małżeństwo Marii Braun". Mimo że film nie należy do moich ulubionych z filmografii twórcy "Marthy", to magia tamtejszych lipcowych dni wróciła, przynajmniej na moment.

Pozdrawiam serdecznie.

Yellowe
 
Posty: 129
Na forum od:
18 mar 05, 17:24

Post 11 cze 07, 18:16

Od dzisiaj w każdy poniedziałek o 20 w AleKino! doskonały "Aleksanderplatz".
Jeszcze nie znam, ale już się cieszę :).

Uśmiecham się do wszystkich:
Czy ktokolwiek będzie nagrywał?
Ja nie mam jak...

Pozdrawiam

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 12 cze 07, 7:44

Querelle napisał(a):z koleżanką MK zajmowaliśmy te same miejsca na balkonie czeskiego Divadla ;) Zgodnie stwierdziliśmy, że finałowa scena "Amerykańskiego żołnierza" to majstersztyk najwyższej klasy, zaś "Querelle" to dzieło jego życia).

tylko tam nam sie nogi miescily :-)


Obrazek
Robert Longo

Obrazek
MK

Avatar użytkownika
nadrazil
 
Posty: 75
Na forum od:
6 sie 05, 10:55

Post 14 cze 07, 23:12

"Chciałbym tylko abyście mnie kochali" - czy to jest komukolwiek obce? Czy twórca, który oświetla nawet trzecioplanowe postacie, tzn. roztacza nad nimi jakąś dziwną, fascynującą aurę, może być dziś tak oddalony naszej pasji filmowej? A jednak. Na pewnym forum przeczytałem wypowiedż negującą dofinansowywanie projektów niekomercyjnych, gdyż wg x-a kino to rozrywka. Nawet gdyby uznać za słuszną taką opinię, jest ona jednostronna i nie bierze pod uwagę tego co ktoś inny uważa za rozrywkę. Bo dla mnie kino Fassbindera do takowej należy. Wyżej wymieniony tytuł to film telewizyjny, o dziwo! na tyle dobry, że wraz z kolegą uznaliśmy go za ciekawszy od np. "Placu Zbawiciela". Nie mdli swoją beznadziejnością, ale analizuje sytuację osoby uciekającej przed matem. Ponadto robi to w sposób wybiegający daleko poza schemat kina dla telewizji. Zdjęcia nie należą do tych z rodzaju "soap opery", a mocno wpływają na odbiór psychologicznych poczynań bohaterów, ponadto charakteryzuje je styl narzucony przez reżysera, jak i to co sam operator zamierza dodać od siebie. Mamy więc zaplanowaną, znaczącą kompozycję kadru, m.in. w sposób filmowy oddającą samotność i zapętlenie się w domowych problemach bohatera, zdjęcia przesłonięte, a także travellingi, które jak rzekł kiedyś Godard "są sprawą moralności, w tym filmie mieszczą się w tym powiedzeniu. Fassbinder urzeka dialogami, dublując podobne wypowiedzi wzmaga atmosferę osaczenia. Informuje o psychosomatycznych problemach "Sznaucera". Co jest znamienne dla jego twórczości. Odnajduje się, bodajże nie pierwszy raz w telewizyjnym medium, i daje widzowi zza szklanego ekranu nie lada orzech do zgryzienia. Chciał nie chciał męski odbiorca identyfikuje się z w pełni ukazanym bohaterem, jego wnętrze i zewnętrze akceptuje, gdyż jest i oryginalne i sympatyczne, jednocześnie nie przekraczające żadnych granic. Przedstawiona postać jest wiarygodna i osadzona w realiach Niemiec lat 70-tych, dziś już identycznych z polskimi. Kraj się rozbudowuje, obywatele żyją na raty, zadłużają się w bankach, by mieć już dziś to na co musieliby zbierać latami. Fassbinder wręcz woła! do widza, "Zobacz, jaka alternatywna rzeczywistość może Ci się przytrafić, jeśli pójdziesz śladem "Sznaucera"!"
Eh.. Ja chcę Fassbindera za miesiąc, na dużym ekranie, w sali nr 8 w Heliosie, może być o 6 rano albo o 3 w nocy, biorę wszystko :)
Dziękuję za odpowiedzi. Może i Wy napiszecie coś od serca o jednym z jego filmów?
"W istocie, robię kino nie tylko wtedy, kiedy robię zdjęcia. Robię filmy, gdy śpię, gdy jem śniadanie, gdy czytam, kiedy z wami rozmawiam." Jean-Luc Godard


Powrót do O wydarzeniach ze świata filmu