20 lut 11, 18:47
Grześ: dalej się nie rozumiemy. Bela Tarr otrzymał nagrodę z tej samej parafii, co Farhadi, nagrody cząstkowe nie mają nic tu do rzeczy. Trudno też wysuwać przypuszczenie, że te filmy dzieli "przepaść", bo jeden z nich otrzymał też nagrody za aktorstwo. Aktorzy w filmach Tarra po prostu "są" i na szczęście nie grają (!), a takie podejście reżysera do funkcji aktora powoduje od razu zmniejszenie szans na otrzymanie wyróżnienia (dla aktora/aktorki) niemal do zera. Więc nie mówmy o żadnej przepaści. To znów podejście oscarowe, złotoglobowe, baftowe. On był blisko głównego trofeum, patrząc przez pryzmat hierarchii nagród całościowych (nie cząstkowych).
Tangerine: A ja bym chciał, żeby był jakiś prawny zapis gwarantujący, że trzy najważniejsze filmy najważniejszych festiwali (jakich? Cannes, Berlina, Wenecji, Rotterdamu, Locarno, Toronto, Pusan?) miały gwarancję dystrybucji w Polsce. Żeby te filmy trafiały na listę filmów koniecznych. Żeby państwowe instytucje odpowiedzialne za kulturę w tym kraju dysponowały środkami na ich rozpowszechnienie (nawet jeśli tylko w jednej kopii!). I te środki otrzymywaliby dystrybutorzy decydujący się na wprowadzenie danego tytułu do kin. To nie jest mój pomysł - podpisuję się pod słowami Jana Płażewskiego (pierwszy raz chyba), który podczas panelu dyskusyjnego na Off Camerze (bodajże dwa lata temu), mówiąc o problemach repertuarowych polskich kin, zaproponował utworzenie takiej właśnie listy pod kątem festiwali (on wymienił tylko: Cannes, Wenecję, Berlin i, co zaskoczyło wszystkich, Karlowe Wary).