W Londynie rozpoczął się wczoraj East End Festival. Pierwotnie prezentował on głównie kinematografię rosyjską, ale w tym roku poszerzono program o filmy z regionu (w tym z Polski) oraz o najciekawsze światowe debiuty.
Wczoraj obejrzałem w ramach festiwalu kanadyjski film Zabiłem moją matkę. To takie "Tarnation", tylko zrobione jak należy. Miałem też skojarzenia z "Santa sangre" Jodorowskiego. 20-letni (!!!) Xavier Dolan pokazał, że czuje sztukę filmową i że mimo fatalnego sprzętu (amatorszczyznę widać szczególnie na obrazie -- kasza przy niektórych ujęciach mocno przeszkadza w oglądaniu) potrafi zrobić piękny, wzruszający, niesamowicie zabawny i przy tym niegłupi film o dojrzewającym nastolatku. Wielkie brawa za dobór muzyki do scen -- iście tarantinowskie.
Film wygrał kilka nagród na zeszłorocznym festiwalu w Cannes. W tym roku w kategorii Un Certain Regard ma się pojawić drugi film Dolana.
Z polskich filmów pokazywane będą m.in. "Świnki" Glińskiego (chyba nie było ich jeszcze w naszych kinach?), "Galerianki" Rosłaniec, "Jestem twój" Mariusza Grzegorzka, "Teraz i zawsze" Artura Pilarczyka.
Ja sobie właśnie ostrze zęby na przegląd Bałanabanowa (Gruz 200, Morfia), "Rossiya 88" opowiadające o rosyjskim nacjonalizmie, Julenka (rosyjski horror!) i pakistańskie "Taqwacore: The Birth of Punk Islam".
Jeśli macie jakieś sugestie co warto obejrzeć -- koniecznie dajcie znać!