9. FF Pięć Smaków 2015

Festiwale, przeglądy, retrospektywy. Zapowiedzi. Wasze wrażenia.
Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 25 wrz 15, 22:34

Nie ma jeszcze programu, ale na stronie już sporo o nim informacji, np. ta informacja z przedwczoraj:
http://www.piecsmakow.pl/aktualnosc.do?id=193
Oj, każdy z tych filmów bym obejrzał (a zwłaszcza chyba te z Wietnamu i Filipin), ale do Wrocławia pewnie żaden nie dotrze (i niech mnie teraz kubak zgani za mój defetyzm). No i ciekawe, czy King Hu do nas zawita.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 19 paź 15, 0:27

Ja się - oczywiście - napalam najbardziej na Siona Sono, ale faktycznie to, co do tej pory ujawniono (a publikacja pełnego programu już tuż, tuż, bo 21 października), wygląda nader zacnie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 27 paź 15, 9:22

W programie na 19 listopada zaplanowano 2 filmy: Yakuza Weapon, oraz Cold Fish. Ironicznie można by zawołać "Hurra, doczekaliśmy się Sono!"... szkoda tylko, że jest to Sono sprzed 5 lat, którego już pewnie każdy widział.

Ale ja nie do końca o tym. Bardziej o tym, że cena za oba te filmy to 25 zł. Czy to oznacza, że wykupienie biletów na oba jest obowiązkowe? Czy jeśli chcę zobaczyć tylko Yakuza Weapon, to mimo to muszę kupować bilet na Cold Fish?
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 27 paź 15, 9:31

Łatwo to sprawdzić na stronie kina. Można już kupować bilety na 5 Smaków i do wyboru są zarówno bilety na pojedyncze seanse Yakuza Weapon/Cold Fish (po 16PLN), jak i na pakiet (25PLN).

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 27 paź 15, 9:44

Super. Dzięki za informację.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 23 lis 15, 23:15

To może krótkie podsumowanie.

Konkurs bardzo słaby - nawet dwa lata temu, gdy stwierdziłem, że filmy konkursowe nie trzymały poziomu (i były wśród nich takie "perełki" jak "Homostratus"), można było obejrzeć "Ilo, Ilo", "36" i "Biednych ludzi", czyli trzy bardzo dobre produkcje. W tym roku bardzo dobra nie była ani jedna. Trafiło się kilka dobrych, ale to zdecydowanie za mało. Tyle dobrze, że People's Jury nagrodziło dwa z tych lepszych filmów, aczkolwiek osobiście nagrodę główną przyznałbym "Siti", najciekawszemu z konkursowych tytułów. Pochwalić można również - poza "Siti" i zwycięzcą "0.5 mm" - "Otwórz mi drzwi" i "Ciepło, cieplej, gorąco". Na drugim biegunie znalazły się żałosne "Krokodyl" i "Cień za księżycem", niewiele lepszy był absurdalnie nieskładny "Ojciec, syn i inne historie".

Na szczęście poza konkursem znalazło się mnóstwo szczerego złota. Od jednego z filmów otwarcia, czyli doskonałego indyjskiego blockbustera "Bahubali: Początek", przez autorskie kino akcji Johna Woo (nawet jeśli się to już zna, to przyjemność oglądania tego na dużym ekranie jest nie do przecenienia), po kino wuxia (znów - takie np. "Dotyk zen" czy "Przyczajony tygrys, ukryty smok" już znałem, ale seans tego pierwszego z odrestaurowanej kopii to cud, miód, ultramaryna), w ramach którego zaskoczył mnie zupełnie nieznany "Wojownik nad wojownikami". Fantastyczne kino, inne niż filozoficzny "Dotyk zen", nastawione niemal wyłącznie na akcję i proste, przesadne, operowe emocje - w swojej kategorii nie do pokonania.

Osobną kwestią jest atmosfera, jak zawsze na Pięciu Smakach (przede wszystkim dzięki gronu starych znajomych) bezpretensjonalna i powodująca, że koniec festiwalu powitałem ze smutkiem. Obejrzałbym jeszcze kilka starych wuxia :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 24 lis 15, 15:04

To parę (może trochę więcej) słów też ode mnie. To był pierwszy mój festiwal, w czasie którego obskoczyłem obie edycje (warszawską i wrocławską). Niestety nie widziałem Siti (jedyny pokaz był we wtorek), a miałem ochotę. Poziom, zgadzam się, bardzo przeciętny (choć akurat z wrocławskiej edycji byłem bardziej zadowolony niż z zeszłorocznej). Kilka rzeczy mi się jednak podobało i o nich na początek:

Po pierwsze: Naoko Ogigami, czyli Kot do wynajęcia i Okulary. Bardzo fajne kino, które pod pewnymi względami przypomina to, co robią niezależni Amerykanie (bo to trochę dla szerokiej publiczności, a trochę dla koneserów), ale w Ameryce raczej nie miałoby prawa powstać, bo minimalistyczne, czasem surrealistyczne. W dodatku w bardzo własnym, indywidualnym stylu autorki, a własny styl to ostatnie, na co niezależni Amerykanie się porywają. Bardzo ciepło i niegłupio mówiące o samotności i potrzebie poszukiwania własnej drogi w życiu. Szkoda tylko, że Okulary szły z takiego czegoś, co jakością przypominało wyłącznie dvd.

Po drugie: Dotyk zen. Filmu Kinga Hu nie widziałem wcześniej - i dobrze. Bo to przede wszystkim radość dla oczu, którą kiepska kopia kompletnie by popsuła. Najwspanialsza pod tym względem jest końcówka ze wspaniałą grą światłem w scenie w lesie, a potem wariująca kompletnie w zdjęciach negatywowych, prześwietlonych itp. No i to jedyny w swoim rodzaju kawałek buddyjskiej filozofii wyłożonej w postaci filmu sztuk walki. Innych filmów wuxia nie miałem okazji obejrzeć ani w Wawie, ani we Wrocławiu.

Po trzecie: 0.5 mm. Nie jest to film wybitny, ale dobry na pewno (i najlepszy z obejrzanych przeze mnie filmów konkursowych). Nie zgadzam się przy tym z uzasadnieniem nagrody dokonanym przez jury. Z filmem mam problem trochę podobny jak z Pożegnaniami Takity - również bardzo cenionymi w samej Japonii (i nie tylko), i również prezentującymi (obok wątków poważnych) poczucie humoru, którego w żadnym razie nie nazwałbym wyrafinowanym. Wręcz przeciwnie - to był humor często dosyć toporny, cokolwiek sitcomowy, a ci wszyscy przerysowani staruszkowie działali mi zwyczajnie na nerwy. W jakiejś recenzji, którą czytałem przed festiwalem, ktoś napisał, że bez zakończenia (na które autorka najwyraźniej nie ma pomysłu) byłby to interesujący film rozrywkowy. Otóż kompletnie się nie zgadzam. Byłby to bardzo przeciętny film rozrywkowy, który trzymałby się jako tako wyłącznie dzięki świetnej roli Sakury Ando. Dla mnie dopiero ostatnia 1/3 (poważna i cokolwiek dziwna) filmu zrobiła z niego film naprawdę interesujący, i przez skontrastowanie wcześniejszych wątków podstarzałych dzieci z wątkiem kobiety, która w obronie przed im podobnymi musi się wyrzec swojej seksualności (nie mogąc jednocześnie spełnić oczekiwań, jakie są wobec niej jako mężczyzny), i przez zrównoważenie wcześniejszych kpin pewną dozą patosu. Poza tym podobały mi się bardzo zdjęcia, korzystające bardzo mocno z wzorców wziętych z klasycznego kina japońskiego (tego spod znaku Ozu i Mizoguchiego).

W miarę podobały mi się jeszcze Kopalnie jadeitu Midiego Z, bardzo ładnie zrealizowane w długich ujęciach, prezentujące problemy swoich bohaterów w dużej mierze przez formę pełną powtórzeń. Trochę brakowało głębi w przedstawieniu problemu, ale zdecydowanie nie było źle. No i Ojciec, syn i inne historie, mimo że ten film mnie rozczarował (bo poprzednie dzieło reżysera było zdecydowanie lepsze), był jak dla mnie całkiem w porządku. Miał bardzo ładne zdjęcia i przekazywał sporo z tego, co przekazać chciał. Prawda jednak, że to przypadek filmu, który, chcąc pokazać zagubienie głównego bohatera, często gubi też widza w pomieszaniu różnych wątków i różnych, niekoniecznie pasujących do siebie, nastrojów.

Na koniec o rozczarowaniach, którymi po trosze były wszystkie pozostałe filmy. Nie zgadzam się, że akurat Krokodyl był taki zły. Bardzo cierpiał z powodu braku zdecydowania twórców, co chcą nakręcić: czy film wpisujący wydarzenia gdzieś z nagłówków gazet w mitologię, wierzenia miejscowych (tego było najbliżej), czy dokumentalną rejestrację życia biednej ludności z jakiegoś dalekiego zakątka Filipin, czy może film interwencyjny (tylko w jakiej sprawie?), który sugerowały wstawki z rzeczywistymi bohaterami historii. Mimo wszystko dla mnie to raczej przeciętniak, a nie niewypał. Podobnie Cień za księżycem, który ma fajne zdjęcia i kilka ciekawych przewrotek, tylko forma przypominająca teatr telewizji męczy, a przewrotek jest o kilka za dużo, przez co z czasem robią się zupełnie mechaniczne, jest trochę poniżej przeciętnej, ale na pewno nie beznadziejny. Filmem, który mnie natomiast rozczarował najbardziej, było dzieło Mipo O Tylko tam pada światło. Jeśli to miałby być japoński film roku, to z japońską kinematografią musi być naprawdę źle (skądinąd wiem, że to nieprawda). Niby jest to zrealizowane profesjonalnie (w odróżnieniu od takiego np. Ostatniego aktu), ale ile można oglądać użalania się nad naszymi biednymi bohaterami? Gdyby chociaż ten film bronił się rozwiązaniami stylistycznymi albo głębią w opisie problemów bohaterów. Nic z tych rzeczy, taka bezpłciowa, sentymentalna czarnucha.
Ostatnio edytowano 24 lis 15, 22:52 przez Grzes, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 24 lis 15, 15:54

A o Ostatnim akcie nic więcej nie napiszesz, czyli o jedynym filmie konkursowym, który dotarł do Wrocławia? ":) To był film, który przyjechał do Wrocławia niemal specjalnie dla nas, w każdym razie takie można odnieść wrażenie po wypowiedzi dziewczyny zapowiadającej pierwszego dnia festiwal, która powiedziała, że starali się zaprezentować filmy dla widzów różnego typu: fanów kina gatunkowego, ludzi lubiących normalne filmy, oraz kinowych wariatów, którzy domagają się na forum kina ambitnego i wymagającego (cytat niedokładny ;))

W sumie nie wiem, co o tym Ostatnim akcie sądzić; podobał mi się ogólny pomysł i artystyczne ambicje, natomiast wykonanie i scenariusz były miejscami groteskowe. Trochę mnie jednak pocieszyło, że cały konkurs nie był specjalnie dobry (schadenfreude).

Łącznie widziałem w czasie wrocławskiej edycji 4 filmy. Najbardziej podobałby mi się Sono... gdyby dotarł jakiś nowy tytuł, ale że dotarł film sprzed lat, który świetnie znałem, to stawiam na Yakuza Weapon!
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 24 lis 15, 17:49

Ale co mam napisać? Myślę mniej więcej to, co ty. Pomysł był dobry, scenariusz miał mielizny, zwłaszcza jeśli idzie o ewolucję postaci, ale nie był zły. Były pojedyncze mocne sceny, które zapadną w moją pamięć. Tylko wykonanie, zwłaszcza aktorstwo, były fatalne. Ale o tym filmie nic nie pisałem (nie tylko zresztą o nim), bo ani na plus ani na minus mnie jakoś specjalnie nie zaskoczył.

Co do składu tegorocznej edycji wrocławskiej to, jak już napisałem, nie byłem specjalnie rozczarowany. Nawet jeśli Tylko tam pada światło (które też było filmem konkursowym, więc we Wrocławiu były takowe dwa) okazało się ostatecznie niewypałem, to na ten film i tak bym (był) chciał pójść. Mam nadzieję, że w kolejnych latach z formuły "coś dla każdego" nie zrezygnują, zwłaszcza że pod względem frekwencyjnym to na sto procent była najbardziej udana edycja wrocławska.

Na koniec pytanie do Mrozika: A jak tam nowy Sono, bo nic o nim nie wspominasz?
Ostatnio edytowano 25 lis 15, 20:43 przez Grzes, łącznie edytowano 2 razy

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 24 lis 15, 21:53

Grzes napisał(a):Na koniec pytanie do Mrozika: A jak tam nowy Sono, bo nic o nim nie wspominasz?


W sumie faktycznie dziwne, że Mrozik nie wspomina o Sono ;) No ale właśnie - nie wspomina, bo też film go bynajmniej na kolana nie powalił. Jasne, to nadal dobre kino (tylko o jednym filmie Sono z dziesięciu, które widziałem, nie powiedziałbym, że jest przynajmniej dobry), które ma dużo cech charakterystycznych dla reżysera. Baśń tysiąca i jednej konwencji, wszystko wymieszane w odpowiednio nieodpowiednich proporcjach. Ale też dłużyło mi się to trochę, zdecydowanie nie ma "Love & Peace" energii filmów takich jak "Love Exposure" czy "Zabawmy się w piekle". Sceny z gadającymi zabawkami nadają się w dużej mierze do wycięcia, a reszcie wypadałoby podkręcić montaż. Rozumiem, że to miał to być - przy całej rozpoznawalności stylu - nieco inny film Sono, bezkrwawy, nie aż tak frenetyczny, bardziej bajkowy. I taki jest, i pewnie gdyby nakręciłby go jakiś debiutant, natychmiast zwróciłby na siebie uwagę. Jednak w filmografii tego konkretnego twórcy niknie wśród jeszcze lepszych dzieł.

Co do frekwencji - dobrze, że we Wrocławiu ludzie dopisali, tak się właśnie zastanawiałem nad tym, bo w Warszawie też zacnie. A "Ostatni akt", przy wszystkich rozbieżnych opiniach na jego temat, muszę szybko obejrzeć, bo na festiwalu się nie udało (nie żebym chciał po strasznym zwiastunie, dopiero pogaduchy z innymi festiwalowiczami mnie zachęciły).
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
inheracil
 
Posty: 48
Na forum od:
2 sty 14, 13:56

Post 27 lis 15, 21:29

Zgadzam się, że poziom konkursu był niesatysfakcjonujący, a zwycięzcy tylko to potwierdzają. 0,5 mm - tetryczne tempo i nie mój typ humoru, więc trochę się męczyłem, a czas trwania raczej nie pomaga. Siti - widziałem tysiąc razy, typowy film festiwalowy. Może i z wyższej półki, ale zrobiony krok po kroku zgodnie z przepisem, bez krzty indywidualności. Już wolałem "Ostatni akt", w którym widać serce włożone w walkę o słuszną sprawę.

Moim faworytem, chociaż byłem pewien, że jury nie podzieli mojego entuzjazmu, był tak zjeżdżany przez Mrozika "Cień za księżycem". O ile większość filmów konkursowych pozycji oglądałem w trybie "dobrze, że fotele takie niewygodne, bo bym spał snem sprawiedliwego", to podczas tego obrazu się ożywiłem. Bardzo mi się podobał pomysł wzięcia klasycznego modelu europejskiej tragedii i przeszczepienia jej na filipiński grunt (zresztą konflikt, wokół którego kręci się film też jest przeszczepem, powstał przez przyjęcie zachodniej ideologii). Okazało się, że ta narracyjna maszyna całkiem nieźle radzi sobie w innym klimacie. Teatr telewizji? Nawet jeżeli, to jeden z lepszych współczesnych dramatów zrobionych "po bożemu" (czyli prawie zgodnie z Arystotelesem).

Najlepszym filmem okazało się "Dragon Inn" i to chyba jedyny film wuxia, który był dla mnie oglądalny. Żałuję, że nie zostałem na "Dotyku zen".


Powrót do O innych festiwalach i przeglądach filmowych