Wczoraj rozpoczęła się 12. edycja festiwalu filmów dokumentalnych poświęconych tematyce praw człowieka. W tamtym roku nie nastawiałem się szczególnie na filmy (nie pobrałem nawet wejściówek przed festiwalem) ale w efekcie okazało się że większość filmów na których byłem zapadła mi w pamięć. Bo też były to filmy mocne, letnie tematy nie wchodzą w rachubę. Konkurs stał na wysokim poziomie, a przegląd chińskiego dokumentalisty idealnie pasujący do idei festiwalu. Jest to chyba jedyny festiwal na którym szorstka forma nie przekreśla wartości artystycznej, a czasem wręcz przeciwnie.
Wczoraj zobaczyłem cztery filmy, z których najciekawszym był Biały skarb - opowiadający o ludziach którzy żyją spokojnie gdzieś w boliwijskich Andach, jednak ich świat oglądamy z perspektywy nadchodzących zmian. Życie wśród tych monumentalnych krajobrazów wydaje się być sielanką i ten film miałby niezwykłą moc terapeutyczną gdyby nie został zrobiony w kontekście odkrycia złóż litu. Pojawia się pierwszy maszt telefonii komórkowej i inne działania marketingowe korporacji wydobywającej minerały które zapowiadają zagrożenie dla stylu życia oraz środowiska naturalnego tego obszaru.
Drugim filmem było Lustro Panahiego, przy czym nie jest to film stricte dokumentalny. Film został nagrodzony w Locarno w czasach kiedy kino irańskie święciło największe triumfy. Celem tego filmu było chyba zarejestrowanie i utrwalenie atmosfery ulicy miasta w godzinach szczytu, zaś pomysł dramaturgiczny kamuflował chyba jedynie prawdziwe dokumentalne intencje reżysera. Ciekawe kino chociaż pewien niedosyt pozostaje.