8. Planete Doc Film Festival

Festiwale, przeglądy, retrospektywy. Zapowiedzi. Wasze wrażenia.
Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 25 kwi 11, 18:06

Nie jestem ekspertem od dokumentu, ale w programie znalazłem kilka znajomych nazwisk, m.in. Naomi Kawase ("Genpin" o kobietach w ciąży), Zhang Ke Jia ("I Wish I Knew"), Jorgen Leth ("Męski erotyk") i Patricio Guzman ("Tęsknota za światłem").


"Tęsknotę za światłem" można było zobaczyć w zeszłym roku we Wrocławiu. To dokument o pustyni Atakama w Chile, łączący dwa wątki - pracowników nowoczesnego obserwatorium astronomicznego, które wykorzystuje niezwykle korzystne warunki atmosferyczne panujące na pustyni, oraz kobiet od dziesięcioleci poszukujących na tym samym terenie ciał najbliższych osób, głównie mężów i synów, którzy stali się anonimowymi ofiarami reżimu Augusto Pinocheta. Guzman umiejętnie połączył obie perspektywy - kosmiczną i jednostkową. Polecam!

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 25 kwi 11, 20:25

okon napisał(a):Jorgen Leth ("Męski erotyk")

Ten film również na dvd w boksie Świat według Jorgena Letha >>> , który ukaże się z okazji wizyty reżysera na 8. PDFF.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 26 kwi 11, 21:42

Na razie szukam bezskutecznie obiecanego planu projekcji i aplikacji mój kalendarz. Miały "ruszyć" 26 kwietnia na stronie festiwalu.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 6 maja 11, 23:02

Podejrzewam, że nie powtórzy się już tak dobry festiwal jak rok temu, z różnych względów. Świat się zmienił przez ten rok bardzo, ja też nie mogę się pozbierać i inaczej patrzę na filmy. Ale obiektywnie oceniając trzeba stwierdzić, że odbiłem się dzisiaj od "dokumentu" niczym od ściany. Zobaczyłem dwa filmy, które pokazały słabość paradygmatu dokumentalnego. Zhang Ke Jia sam jeden tylko wie o czym zrobił film, chcociaż jak teraz to napisałem to zaczynam i w to wątpić. Cytowane przez niego fragmenty chińskich filmów propagandowych lśnią jak diamenty w potoku ględzenia i zupełnie nieatrakcyjnych obrazów nakręconych przez niego samego. Aź prosiło się stworzyć z opowiadanych przed kamerą anegdot fabularny fresk. Nie chcę za bardzo narzekać więc o drugim filmie się nie wypowiem. Kino powinno zatrzymywać czas w miejscu, zaklinać emocje w zwolnionym tempie, wtedy objawia przed nami to co niedostrzegalne na co dzień. Mam nadzieję, że jest to jeszcze możliwe. Rok temu było, czy świat zmienia się tak szybko ?!

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 6 maja 11, 23:57

Co do Zhanga to zgadzam się całkowicie - bardzo słaby film, opowiadający dawno przebrzmiałe historie bez pasji potrzebnej do ich ożywienia, wizualnie nudny, a i jakość projekcji nie pomagała.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 7 maja 11, 23:41

"Minął dzień" - absolutnie polecam! Piękne krajobrazy, w skupieniu ukazany upływ czasu i codzienny bieg życia, a w to wszystko z gracją wplecione bardzo osobiste fakty z życia reżysera. Im bliżej końca, tym niestety mniej krajobrazów, ale i tak jest bardzo dobrze.

Tym bardziej się cieszę, bo miałem iść na coś innego, i w ostatniej chwili zmieniłem zdanie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Strator
NH-Kreator, Admin
 
Posty: 364
Na forum od:
29 gru 04, 18:36

Post 8 maja 11, 0:56

Czy ich strona, szczególnie prezentacja programu, "Mój kalendarz" i system oceniania czegoś Wam nie przypomina?
Tak...
Ech...

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 8 maja 11, 6:47

off camera miała tak samo w zakładce program, nie można jej już teraz zobaczyć, bo zlikwidowali po festiwalu

wyznaczacie trendy :)

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 8 maja 11, 13:21

Strator napisał(a):Czy ich strona, szczególnie prezentacja programu, "Mój kalendarz" i system oceniania czegoś Wam nie przypomina?
Tak...
Ech...


Inna sprawa, w wersji papierowej ich kalendarz projekcji nadaje się do kosza. Jest kompletnie nieużyteczny. Nic nie można nim zaplanować, ale jak się tak układa program jak w tym roku to się nie dziwię, że chcą to wszystko zatuszować choasem.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 9 maja 11, 12:44

Wczoraj udało mi się zobaczyć pięć filmów, jak to w niedzielę. Strasznie mnie irytuje, że w tygodniu filmy starują dopiero od 15-tej. W końcu to festiwal jest i duże miasto - wypadałoby dać szansę tym, którzy pracują popołudniami i nocmi jak w filmie Po zachodzie Geyrhaltera. Ale cóż, nie rozumiem za bardzo pomysłów organizacyjnych festiwalu. Szkoda, bo są dni kiedy filmów jest sporo, a potem są dni mniej ciekawe jak podejrzewam dziś. Wczoraj natomiast wiele bardzo dobrych filmów, trochę teraz żąłuję że nie zobaczyłem filmu pt. Zauroczenie w Muranowie i już nie będzie grany, ale w tym czasie żadnych słabych fimów nie widziałem więc nie powinienem narzekać.

Udało mi się ułożyć bardzo dobry zestaw. Każdy z pięciu filmów wart był zobaczenia i mogę polecić z czystym sumieniem, a ich dodatkowa siła tkwiła rówież w zestawieniu ze sobą, w tym jak się wzajemnie uzupełniają, nie tylko pod względem treści ale także formy. Każdy z tych filmów jest dokumentem na inny sposób.
Szczególnie zaskoczył mnie w tym względzie reżyser Nad morzem (świadomością ?, intuicją ?) i jedna krótka scena w której mały chłopiec rysuje na kartce papieru wspomnienia z pobytu u ojca na meksykańskiej rafie koralowej: ryby, krokodyl, ptaki, dom... po chwili dodaje... kamera. To bardzo ważna scena - ważna dla wszystkich tych filmów, które oglądamy na Planete Film Festival.
Sam film pewnie będzie w kinach bo miał polskie napisy i jest filmem przepięknym, jeśli komuś się nie spodoba to nie wiem czy dla kina nie jest stracony. We mnie ten film przywołał klimat kina lat 60. czystością formy i uniwersalnością treści. Tak bracia Lumiere byliby zachwyceni, ale nie tylko oni. A przy opkazji w jakiś niezwykly sposób, najbardziej subtelny jak to tylko możliwe, ten film upomina się o planetę Ziemia. I nie ma go w konkursie Green Award, a pewnie zrobi więcej niż inne dla podnoszenia świadomości ekologicznej.
Witamy w Zambio-Chinach już takich estetycznych i filozoficznych wrażeń nie przynosi. Jest filmem o polityce i ekonomii spod znaku globalizacji. Ale co ciekawe, pomimo obecności tego tematu w mediach, film zaskakuje, nie tylko podsumowuje obecną sytuację gospodarczą na świecie, ale co ważniejsze udało mu się pokazać świat u progu zmiany, a to jest w sztuce istotne. Bałem się, że ten film będzie spod znaku gadających głów, ale okazało się przeciwnie, w tym moim sytnetyzujacym spojrzeniu na współczesne kino dokumentalne jest on świetnym przykładem na to, że kino ożywiają interakcje pomiędzy bohaterami, a nie wykłady wygłaszane ex-catedra. W tle zderzenie kultur chińskiej i afrykańskiej, hipokryzja kapitalizmu i nowa forma kolonilizmu Chin podsycana przez polityków afrykańskich. Jest to też film o polityce, o jej mechanizmach, pustych sloganach i rytuałach. Lżejszy od pozostałych ale wywołujący sporo refleksji.
Nastepny filmem było Miejsce wśród gwiazd i znowu pozytywne zaskoczenie. O ile bowiem Spojrzenie odebrałem z rezerwą, gdyż obraz tam pokazany był bardzo pesymistyczny i dominującym wrażeniem było poczucie choasu (oprócz kilku fantastycznych scen), to Miejsce wśród gwiazd jest w całości interesujące. Duże osiągnięcie w gatunku, który ja nazywam etnograficznym, polegającym na obserwacji życia rodzinnego. Co ważne w zestawieniu z wcześniejszymi częściami trylogii daje obraz rozwoju, zmian jakie zachodzą w ciagu życia każdego człowieka. Od razu przypomina mi się trylogia o Apu, film fabularny ale przecież penetrujący te same emocje i uniwersalne zasady egzystencji. Nie inaczej było w filmie o Peru (Familia) czy chińskich filmach z poprzednich edycji. Ten sam świat jeden do jednego, z zastrzeżeniem scenografii choć i tutaj coraz więcej wspólnych elementów. Najbardziej irytujące sceny filmu to te kręcone w galerii handlowej - takiej samej jakie mamy w Warszawie, świat kapitalizmu agresywny, nieprzyjazny, obcy, ale paradoksalnie... fascynujący młodych ludzi. W tym kontekście jedna z końcowych scen nabiera dodatkowego znaczenia: główna bohaterka trylogii zastawia dom by wnuczka mogła pójść na studia. Oto globalny system polityczno-gospodarczy zastawia pułapkę na biedaków by zabrać im ostatnią rzecz jaką posiadają - ziemię na wsi, ziemię, która tak na prawde powinna być wartością największą bo produkuje żywność, oferując szansę awansu społecznego. Dwie stare kobiety w finale podziwiają gwiazdy.
Miejsce wśród gwiazd ma również znakomite zdjęcia i nie chodzi mi wyłącznie o plastykę i kolorystykę, ale kąty widzenia i travellingi które są na prawdę godne podziwu. Przy okzaji nalezy wspomnieć, że zaczyna w filmach dokumentalnych zaczyna przebijać się estetyka HD, która się wyraźnie odróżnia od technik poprzednich, ma swoją specyfikę i mogę powiedzieć, że rezyser Miejsc wyznacza w tym względzie na prawdę wysokie standardy.
A gdzie w tym wszystkich są społeczeństwa zachodu ? Stoją po przeciwnej strony kamery, szukają odprysków Historii tam gdzie jeszcze się nie skończyła, gdzie jeszcze się tli walka o byt kszałtujący świadomość. W świecie gruntownie opisanym, poddawanym głębokiej analizie na żywo i on-line poszczególne gesty i sceny urastają do rangi symboli. I z takich przebłysków rzeczywistości swoje genialne, humanistyczne, hipnotyzujące kino buduje Nikolaus Geyrhalter (Po zachodzie). Emocjonalny, ale subtelny obraz naszej cywilizacji z punktu widzenia człowieka i jego pracy, zostawiający widza sam na sam z oceną "Stanu rzeczy" i własnego w nim udziału. Jeśli kiedykolwiek film dokumentalny przypomniał mi Krzysztofa Kieślowskiego to właśnie ten. Jest realizacją idealną wytycznej: nie ważne gdzie stawiasz kamerę tylko po co. Geyrhalter nie potrzebuje sfilmować całego życia bohatera żeby nadać filmowi sens. Absolutnie niezwykłe osiągnięcie sytnetyzującego dokumentu.
W Laborem exercens, encyklice papieża o pracy ludzkiej (z 14 września 1981 r.) zostało przypomniane: to praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy i to jest podstawowa myśl której brakuje w dzisiejszych czasach. Odnajdujemy szczęścliwych rybaków w filmie Nad morzem, niezgodę robotników zambijskich na pracę w ryzach nieznanego im kapitalizmu spod znaku Chin, migrujace do miast rodziny rolnicze w Miejsce wśród gwiazd, czy ostatecznie różne wymiary pracy współczesnej w Po zmierzchu - od budowy bombowca do opieki nad niedołężnymi starymi kobietami.
A wszystko to w cieniu jednego arcydzieła, które otwiera i zamyka wszystkie wątki, bo nie jest filmem tylko dziełem sztuki. Tak jak niedoścignionym dziełem sztuki są Andy.
Ostatnio edytowano 9 maja 11, 23:24 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 9 maja 11, 13:28

Prawdziwy esej, tangerine, aż chciałoby się te wszystkie filmy zobaczyć po takiej rekomendacji :) Ale cóż, brak czasu, brak funduszy itd., itp.... Ech...

Ja dużo skromniej: polecam serdecznie "Alicję w krainie gór", wyciszoną opowieść o dziewczynie wędrującej przez boliwijskie wyżyny, by dostać się do Chile w poszukiwaniu lepszego życia. Przez większość czasu obserwujemy tylko ją, maszerującą na tle wspaniałych krajobrazów, co po pierwsze pozwala podziwiać piękno przyrody (a to naprawdę uwielbiam w filmach), a po drugie zastanowić się na trudną sytuacją w tym regionie.

Z kolei "Passione" chyba jednak delikatnie rozczarowało. Sam nie wiem dlaczego, może na odbiorze zaważyło moje zamiłowanie do najbardziej agresywnej muzyki, ale trochę bym ten film zdynamizował. Choć i tak jest dobrze, a utwory takie jak "Maruzzella" czy kabaretowy "Caravan Petrol" o poszukiwaniu ropy pod Neapolem i o tym, jak to pięknie dziewczyna wygląda na wielbłądzie, na długo zostają w pamięci :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 9 maja 11, 22:52

Mrozikos667 napisał(a):Z kolei "Passione" chyba jednak delikatnie rozczarowało. Sam nie wiem dlaczego, może na odbiorze zaważyło moje zamiłowanie do najbardziej agresywnej muzyki, ale trochę bym ten film zdynamizował.


Nawet kupiłem bilet na tem film w niedzielę, ale po zwiastunie widzę, że nie jest to film dla mnie i pewnie zmienię na inny. W ogóle festiwal Planete Doc jest bardzo potrzebny i fantastyczny ma repertuar, ale program jest ułożony dosyć chaotycznie. W tamtym roku nawet najlepszy film roku złapałem na seansach na życzenie.
W tym roku stworzyłem specjalną tabelkę w excellu żeby ogarnąć mój harmonogram. Dużo mam ścieżek alternatywnych. Dzisiaj na przykład wybrałem się na Arbor ponieważ w czwartek wypadła mi delegacja poza Warszawę i zrezygnowałem z filmu o przesłuchaniach w Guntanamo - nie miałem nastroju po rewelacyjnym masterclassie Leonarda Retel Helmricha. Ogólnie rozczarowują reklamy i czasami "niedzielna" publiczność, chociaż w Muranowie jest pod tym względem lepiej (odpukuję w niemalowane).

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 9 maja 11, 23:01

tangerine napisał(a):widzę, że nie jest to film dla mnie i pewnie zmienię na inny.


Ja z kolei jestem uzależniony od muzyki chyba tak samo, jak od filmów, więc z chęcią wykorzystuję okazje do połączenia jednego z drugim :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 9 maja 11, 23:32

Ja też kocham muzykę i dlatego wybrałem ten film, ale po zobaczeniu zwiastunu się waham. Dla mnie genialna muzyka była w Alicji...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 10 maja 11, 11:50

Wczoraj byłem na filmie Arbor, który ma dobrą prasę, wychwalał go sam Tadeusz Sobolewski. Chętnie przeczytam jego recenzję tego filmu, bo muszę przyznac, że nie skojarzyłbym tego krytyka z takim wyborem. Rok temu było bardziej przewidywalne - Para do życia.
Jeśli zaś chodzi o mnie to uważam, że jest to bardzo ciekawy film, aczkolwiek wciąż mam wrażenie, że doświadczyłem jakiegoś zupełnie nieznanej formy komunikacji artystycznej. Mój umysł pozostawał w trakcie filmu i po jego obejrzeniu w stanie lekkiej konfuzji. Nie do końca wiem jakie wrażenia zostały w opowiadanej historii wzmocnione poprzez zastosowany zabieg artystyczny. Chętnie przeczytałbym jakieś badania naukowe na temat percepcji obrazu.
Sama opowieść pomimo tego, że opiera się na wypowiedziach do kamery wciąga i jest nośna dramaturgicznie - zwroty akcji znajdują odzwierciedlenie w wypowiedziach niejako z opóźnieniem, bez wcześniejszego wprowadzenia przez co narracja jest dynamiczna i zaskakująca. Świetnie też splecione zostały wypowiedzi (narracja główna) z materiałami archiwalnymi i inscenizacjami sztuki Andrei Dunbar. Wszystko to razem buduje obraz życia w dzielnicy Arbor, ale jednocześnie wchodzi ze sobą w jakiś rodzaj poznawczego konfliktu. Aktorzy w sztuce grają intensywniej (naturalniej?) od tych którzy grają osoby wypowiadające się. Jedna z córek Andrei Dunbar (grana przez aktorkę) w jednej z końcowych scen mówi o siostrze: broniłam jej, gdyż ludzie różnie przeżywają (grają ?) żałobę. I znowu jesteśmy w temacie rzeczywistości oraz aktorstwa.
Opowieść w wersji newsa wywołałaby pewnie skrajne emocje, w filmie mamy obraz tych wydarzeń zdystansowany, opanowany, może własnie dlatego potrafimy zrozumieć więcej. i jest to duża zasługa rezysera, ale czy osiągnięta poprzez zastosowaną technikę gry aktorskiej czy dzięki montażowi i doborze wypowiedzi ? Na pewno film nie rozczarowuje, warto go zobaczyć zarówno w celach poznawczych, jak i artystycznych.
Ostatnio edytowano 17 maja 11, 22:09 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 10 maja 11, 22:43

Nie piszę tutaj oczywiście o filmach słabych, które niestety zdarzają się głównie w tygodniu i co tu począć. Dzisiaj na przykład było ogólnie kiepsko. Po pierwsze niedzielna publiczność dawała się we znaki, a po drugie zdarzyły się totalne nieporozumienia.
Najlepiej wspominam film Moje Waranasi, chociaż jest to kino raczej zamierzchłe i tak reżyserzy europejscy filmowali w latach 60. i 70. obserwujac kraje egzotyczne jakby z zewnatrz, powierzchownie, bez próby zrozumienia tego co się kryje pod spodem choregrafii dnia codziennego, nie mówiąc już o próbie pokazania pesrpektywy tamtych ludzi. I taki dwugodzinny spektakl "widoków z okna pociągu", niewidzialna szyba, której nie możemy jako widzowie przekroczyć by dotknąć rzeczywistości mocno irytuje. Co z tego, że sceny znakomicie kadrowane niczym w malarstwie, bo jest to film dla malarzy szukających natchniienia. Niestety trochę reżyser był mało kreatywny. Aczkolwiek, gdy się już zastanawiałem czy wyjść z kina zaczęła się sekwecja końcowa, która plastycznie wynagradza irytację. Dla jednej sceny z łodzią wartało żobaczyć ten film ! Wyobrażałem sobie ten film z komentarzem Herzoga i właśnie tego tutaj zabrakło - autorskiego spojrzenia.
Następnie mnie zainteresował film muzyczny o procesie twórczym Dźwięki dookoła nas. Mam jednak wątpliwości czy ten film nie lepiej byłoby oglądać w domu na małym ekranie, żadnego poważnego powodu, żeby zobaczyć go w kinie nie przypominam sobie. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę bezradność kompetencyjną dużej części widowni, która nie jest obyta z kulturą wyższą, myślę, że lepszym medium byłaby w tym przypadku telewizja. Sam film jak dla mnie bardzo interesujący. Nie wiem też dlaczego został połączony wspólnym seansem z filmem Jak kupiłem kawałek dżungli i chociaż sam jestem "zielony" i doceniam wagę tematu, nawet się dowiedziałem sporo niepokojących rzeczy na temat skandalu z wycinaniem lasów deszczowych, to jednak pod względem artystycznym nie mogę ten film uznać za udany. Informacje i edukacja to jedno, a forma arystyczna to drugie.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 10 maja 11, 23:00

Największym nieporozumieniem jest dla mnie film koreański Sen o żelazie. Wiem, wiem, wielokrotnie obiecywałem wam że już na koreański film nie pójdę, ale myślałem, że dokument to jednak coś innego, ponadto widziałem jednak sensowny film koreńaski na OFF Camera (który wygrał) tym niemniej nie rozumiem co ten film robi w konkursie, co robił w Berlinie (no tam może takie ekwilibrystyki są w modzie odkąd Berlin stał się mekką artystów trudnych). Pech chciał, że druga sekwencja jest nawet ciekawa i jeśli ktoś nie wyjdzie to wpada w pułapkę i ogląda ten film dalej. a jest to film skrajnie nihilistyczny, odhumanizowany i agresywny, taki jak całe kino kreańskie. Reżyser powiedział coś bardzo znamiennego: warto mieć koszmary, bo one mają powiązanie z rzeczywistością i są ostrzeżeniem od podświadomości. No i zrobił koszmar, który ostrzega przed kinem koreańskim.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 11 maja 11, 0:06

No, w kwestii kina koreańskiego się w takim razie nigdy nie dogadamy ;) Ale żeby zaraz odhumanizowane? A filmy Lee Chang-Donga czy "Bez tchu" z ENH sprzed dwóch lat (ten co prawda rzeczywiście był agresywny, ale na pewno nie odhumanizowany)? Czy kino Kim Ki-Duka jest odhumanizowane?
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 11 maja 11, 0:46

Mrozikos667 napisał(a):No, w kwestii kina koreańskiego się w takim razie nigdy nie dogadamy ;) Ale żeby zaraz odhumanizowane? A filmy Lee Chang-Donga czy "Bez tchu" z ENH sprzed dwóch lat (ten co prawda rzeczywiście był agresywny, ale na pewno nie odhumanizowany)? Czy kino Kim Ki-Duka jest odhumanizowane?


Cóż, tak już bywa, że sie różnimy. Niestety przykłady przez Ciebie wymienione nie widzialem gdyż się bałem po moich pierwszych nieudanych podejściach. Ostatnio podobał mi się Musan z Off-Camera, Poezja róznież była bezpieczna. Kim Ki Duka cenię za Samarytanki. Nie chcę generalizować, ale bardzo często filmy koreańskie sa jakieś zbyt dosłowne w pokazywaniu mrocznych stron życia, odważne w celebrowaniu wszelkich "brudów" tego świata. Stąd określenie agresywny mające oznaczać nie pokzywanie brutalności, ale stawianie widza wobec bardzo dosłownych obrazów, bez taryfy ulgowej dla jego wrażliwości, dobrego smaku itp. Jest wiele kinematografii na świecie, koreańska jest rczej nie dla mnie, rodzaj "wrażliwości", pojawiające się charakterystyczne motywy i bezkompromisowość nie sa zgodne z moją wizją kina. Odhumanizowanie miało z kolei oznaczać, że widza nie traktuje ulgowo, nie bierze się pod uwagę możliwości sugerowania pewnych rzeczy tak jakby filmowcy nie wierzyli w zdolności widza do wyobrażenia sobie, emapatii z bohatermi i należy mu pokazać temat wprost, jeden do jednego, niczym w terapii szokowej.
Ostatnio edytowano 11 maja 11, 9:34 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 11 maja 11, 8:44

Hmm, przy takim rozumieniu rzeczywiście bardziej mogę się zgodzić, często w tych filmach pokazuje się wszystko do końca. Co prawda powyżej wymienione przykłady (poza "Bez tchu") nadal niezbyt pasują, ale bardzo rozwinięta w Korei produkcja thrillerów i mocnych dramatów już cała podpada pod takie rozumienie. Przy tym wydaje mi się, że cechy, które wymieniłeś, z powodzeniem można przypisać i japońskiej kinematografii.

A "Poezja" jest właśnie Lee Chang-Donga :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 11 maja 11, 9:47

Mrozikos667 napisał(a): Przy tym wydaje mi się, że cechy, które wymieniłeś, z powodzeniem można przypisać i japońskiej kinematografii.


No nie bardzo, ja przynajmniej takiego festiwalu obrzydliwości w kinie japońskim nie przypominam sobie. Chodzi mi o kino głównego nurtu artystycznego, mało tego nie przypominam sobie innej kinematografii, która by z takim uparciem wyszukiwała fetyszy obrzydliwości, wydaje mi się, że kryje się za tym jakaś podświadoma chęć desakralizowania sztuki, równoważenia sacrum przez profanum.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 11 maja 11, 17:04

Cóż, możliwe, że rzeczywiście Koreańczycy w tym przodują, ale jak sobie pomyślę o niedawnym "Kokuhaku" czy filmach Takashiego Miike - które może niekoniecznie wpisują się w nurt najbardziej artystyczny, ale tez chyba nie można powiedzieć, że są totalną komerchą - to wydaje mi się, że jednak jest kilku Japończyków robiących swoim kontynentalnym kolegom ostrą konkurencję ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 11 maja 11, 22:40

Dzisiaj mnie jeden film kompletnie położył: Mój przyjaciel rykszarz. Potrzebowałem takiego otrzeźwienia, bo zapomniałem, że powstają na świecie tego typu filmy, zupełnie niewiarygodne, robiące wrażenie nieudanej propagandy. Przekroczona została granica dokumentu i wyszedł film blisko parodii. Scena zamykająca, w której reżyser biegnie, przeprasza i obejmuje bohatera swojego filmu jest tutaj gwożdziem do trumny, Proponuję dograć płacz kamerzysty i dżwiękowca. Szok. W międzyczasie odkryłem inną ciekawą rzecz: otóż, zwróciłem uwagę jurorom, żeby nie omawiali filmu w jego trakcie, ale jeden z nich stwierdził, że oni tak muszą i mają pozwolenie od organizatorów. Wyszedłem w tej sprawie zasięgnąć języka i jakaś Pani zawołana z centrum potwierdziła te rewelacje, twierdząc, że nic nie może zrobić. Gdy wróciłem na salę jurorzy już nie rozmawiali, ale muszę przyznać, że ten festiwal zaczyna mnie zaskakiwać. W rezultacie seans mogę określić jako dziwny. Nawet jeśli dokumnetlaista wpływa na rozwój wypadków to musi to być zręcznie zakamuflowane, sytuacja powinna być albo prawdopodobna albo przynajmniej wiarygodnie zainscenizowana. Nic z tego. Koreańczykowi nie starczyło kompetencji.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 14 maja 11, 23:46

Nagrody ogłoszone, więc czas się odnieść szczególnie do wyboru publiczności, który w tym roku jest rozczarowujący, Oglądnąłem owe trzy filmy duńskie, które mają dowodzić zywotności tmtejszej kinematografii, ale jeśli nawet optymizm organizatorów Planet Doc FF jest uzasadniony wygrał film, który mnie się najmniej podobał.
W mojej ocenie najlepszym filmem duńskim było Dobre życie.. Takie kino chciałbym częściej oglądać, trochę edukacyjne, ale w tym szlachetnym tego słowa znaczeniu, i zarazem terapeutyczne, wywołujące sporo przemyśleń. Jednocześnie melancholijne, ale zarazem podnoszące na duchu, z tytułem który wcale nie musi byc odnoszony tylko do przeszłości, ale równie dobrze do czasów pokazanych na ekranie. To trochę film o tym, że te "dobre czasy" są na wysciągnięcie ręki, szczególnie w kontekście tego co przedstawiają inne filmy.
Krew w twoim telefonie jest waznym głosem w ważnej sprawie, odpowiedzialności konsumenckiej, obywatelskiej itd. i jest dużym osiągnięciem w gatunku reportażu. Są w tym filmie sceny bardzo mocne (sekwencja z generałem, rozmowa z dyrektorem departmentu odpowiedzilności społecznej Nokii) jednak za mało zdecydowanie pokazany został demon rutyny - w scenach z kongresmenem, w pokazywanej dezywonturze pracowników organizacji pozarządowej. Wszyscy walczą ale już trochę do tej walki przywykli. Zwycięstwo miało by pewien subtelny posmak straty. W tej sytuacji reżyser powinien się zdecydować na skrajny cynizm, albo postawić na brawurę dokumentalną, ale gdzieś to jest niedoprecyzowane. Tak czy owak trzeba ten film zobaczyć, chociaż dla mnie w większym stopniu jest to film o ekonomii globalistycznej, korporacjonizmie niż konkretnie problem telefonów komórkowych i Konga. Wartością największą jest to, że on daje świetny przykład jak wszystko jest ze wszystkim w naszym świecie powiązane. Globalizacja stała się faktem. Nasza Planeta to jeden wielki system. Dyrektor ds. odpowiedzialnośći społecznej w Noki mówi do reżysera - nie doceniacie swojej pracy, wasz film ma szansę zrobić wiele dobrego.
Najmniej podobał mi się paradoksalnie Armadrillo. Uważam, że, temat powinien być pokazany z głebszej perspektywy. Na uwagę zasługują sceny kontaktów żołnierzy z mieszkańcami, to jest wątek który powinien być rozwinięty. W opisie żołnierzy ten film jest mocno irytujący, obraz naszej cywilizacji reprezentowany przez nich jest przerażająco pusty i dekadencki. Przychodzą do głowy nawet takie myśli, że zakończenie tej wojny nie będzie rozwiązaniem problemów, gdyż one tkwią w głowach tych młodych ochotników. Kto ponosi za to odpowiedzialność już nie zostało pokazane. Kubrick w Full Metal Jacket powidział więcej o bezsensie wojny. Coraz mniej wierzę w te wszystkie nagrody publicznośći...
Ostatnio edytowano 17 maja 11, 21:57 przez tangerine, łącznie edytowano 4 razy

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 15 maja 11, 1:31

Nagroda Główna Millenium 2011: "Po zachodzie" Nikolasa Geyrhaltera

Absolutnie jestem zachwycony tym werdyktem, wygrał najbardziej spełniony artystycznie film konkursu głównego. Powoli budowana jest bardzo wysoka marka tej nagrody.

Pełna lista na FILM WEBIE --> http://www.filmweb.pl/news/PLANETE+DOC+ ... 4%85-73604

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 15 maja 11, 10:35

Proszę, proszę, wyróżnienie dla "Minął dzień" - bardzo mnie cieszy ta decyzja, bo film był rzeczywiście bardzo dobry - impresyjny, kontemplacyjny charakter, brak jakiegokolwiek komentarza i świetne zdjęcia złożyły się na obraz, powiedziałbym, bardzo nowohoryzontowy, a i całkiem bogaty w treść.

"Kinszaskiej symfonii" nie widziałem, ale z wyróżnieniem dla "Passione" nie mogę się zgodzić o tyle, że duuużo większe wrażenie zrobiła na mnie "Moc rymu i bitu" - hip-hop to stylistyka całkowicie mi obca (no bo jak to tak bez gitar?) i przez długi czas, próbując znaleźć odpowiadających mi wykonawców, odszukałem ich nie więcej, niż palców u rąk. A tu proszę - jeden film, i doskonałej muzyki wręcz na pęczki! Co ciekawe, reżysera w ogóle nie obchodzi USA - pokazuje nam scenę francuską i niemiecką, palestyńską i izraelską, senegalską, wielkie bogactwo. Sama realizacja też pyszna - dynamiczna jak utwory wykonawców prezentowanych na ekranie. Jedyne, czego mi zabrakło, to wyprawa do Azji czy też Ameryki Południowej, wtedy dopiero obraz byłby pełny. Ale i tak nie narzekam, bo to jeden z najlepszych filmów o muzyce, jakie widziałem. Polecam szczególnie tym, którzy - jak ja - nie są miłośnikami hip-hopu, ale chcieliby się przekonać, co w nim takiego jest, że przyciąga ludzi na całym świecie. Ważne jest to, że zaprezentowano nam wykonawców społecznie i politycznie świadomych, poruszających "poważne" tematy, a nie nawijających o imprezach itd.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 15 maja 11, 15:27

Szkoda, że wcześniej nie napisałeś recenzji może bym jeszcze złapał ten hip-hopowy film muzyczny !!!

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 15 maja 11, 17:02

Wcześniej niestety nie mogłem - oglądałem go wczoraj i wróciłem bardzo późno do mieszkania.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 15 maja 11, 22:08

awaria... skasowałem post przez przypadek, który był o tym, że z zadowoleniem przyjąłem tegoroczny werdykt jury - nagrodzone zostały filmy o dużych walorach artystycznych, nie skoncentrowane wyłącznia na treści, ale rownież poszukujące ciekawej formy... Zarówno film Po zachodzie jak i Minął dzień są znakomite, o ile jednak styl Geyrhaltera znałem z wcześniejszych filmów pokazywanych w ramach retrospektywy o tyle ciekawi mnie bardzo postać Thomasa Imbacha, którego film fabularny Happiness is a Warm Gun był nominowany do Złotego Lamparta na festiwalu Locarno 2001), zaś kolejne Lenz (2006) oraz d I was a Swiss Banker (2007) miały premierę na fetsiwalach w Berlinie. Chętnie obejrzę te dzieła.
Ostatnio edytowano 6 sty 12, 14:23 przez tangerine, łącznie edytowano 5 razy

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 17 maja 11, 23:34

Podsumowując - na festiwalu obejrzałem aź 30 filmów, dodatkowo 17 mam na liście do uzupełnienia. Czołówka wygląda następująco:

Alicja w krainie gór 6
Po zachodzie 5,5
Minął dzień 5,5
Kształt księżyca 5,5
Dobre życie 5
Nad morzem 5
Miejsce wśród gwiazd 5
W domu ojca mego jest komnat wiele 4,5
Arbor 4,5
Moje Waranasi 4,25
Ostatnio edytowano 21 maja 11, 10:13 przez tangerine, łącznie edytowano 2 razy

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 18 maja 11, 0:06

A to ja też się pochwalę, a co, w końcu widziałem AŻ 7 filmów! Skala dziesięciostopniowa.

Moc rymu i bitu 9
Minął dzień 8,5
Alicja w krainie gór 8,5
Dzieci komuny 8
Passione 7
Nieznana wojna w Azji 4
Szkoda, że nie znałem 3
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 18 maja 11, 21:00

Mrozikos667 napisał(a):Dzieci komuny 8


Dla mnie najciekawsze w tym filmie było to, że reżyser pozornie rezygnuje z ostrej krytyki komuny Friedrichstadt i odkrywa w ten sposób najbardziej prymalne wady systemu. Widziałem mocniejsze dokumenty na temat tej komuny, ale tutaj zamiast udawadniać, że to była sodoma i sekciarstwo okazuje się, że system społeczny miał te same wady co na zewnątrz - hierarchiczność i relacje mi.ędzyludzkie oparte na władzy. Dodatkowym wątkiem jest pokazanie w pozytywnym świetle efektów swoistego treningu kreatywności, kształtującego kompetencje twórcze od najmłodzszych lat, ale nalezy to chyba traktować jako "side effect" eksperymentu Friedrichstadt.

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 11 cze 11, 11:48

Erotic Man Jorgena Letha będzie w kinach (od 8 lipca).


Powrót do O innych festiwalach i przeglądach filmowych