9 maja 11, 12:44
Wczoraj udało mi się zobaczyć pięć filmów, jak to w niedzielę. Strasznie mnie irytuje, że w tygodniu filmy starują dopiero od 15-tej. W końcu to festiwal jest i duże miasto - wypadałoby dać szansę tym, którzy pracują popołudniami i nocmi jak w filmie Po zachodzie Geyrhaltera. Ale cóż, nie rozumiem za bardzo pomysłów organizacyjnych festiwalu. Szkoda, bo są dni kiedy filmów jest sporo, a potem są dni mniej ciekawe jak podejrzewam dziś. Wczoraj natomiast wiele bardzo dobrych filmów, trochę teraz żąłuję że nie zobaczyłem filmu pt. Zauroczenie w Muranowie i już nie będzie grany, ale w tym czasie żadnych słabych fimów nie widziałem więc nie powinienem narzekać.
Udało mi się ułożyć bardzo dobry zestaw. Każdy z pięciu filmów wart był zobaczenia i mogę polecić z czystym sumieniem, a ich dodatkowa siła tkwiła rówież w zestawieniu ze sobą, w tym jak się wzajemnie uzupełniają, nie tylko pod względem treści ale także formy. Każdy z tych filmów jest dokumentem na inny sposób.
Szczególnie zaskoczył mnie w tym względzie reżyser Nad morzem (świadomością ?, intuicją ?) i jedna krótka scena w której mały chłopiec rysuje na kartce papieru wspomnienia z pobytu u ojca na meksykańskiej rafie koralowej: ryby, krokodyl, ptaki, dom... po chwili dodaje... kamera. To bardzo ważna scena - ważna dla wszystkich tych filmów, które oglądamy na Planete Film Festival.
Sam film pewnie będzie w kinach bo miał polskie napisy i jest filmem przepięknym, jeśli komuś się nie spodoba to nie wiem czy dla kina nie jest stracony. We mnie ten film przywołał klimat kina lat 60. czystością formy i uniwersalnością treści. Tak bracia Lumiere byliby zachwyceni, ale nie tylko oni. A przy opkazji w jakiś niezwykly sposób, najbardziej subtelny jak to tylko możliwe, ten film upomina się o planetę Ziemia. I nie ma go w konkursie Green Award, a pewnie zrobi więcej niż inne dla podnoszenia świadomości ekologicznej.
Witamy w Zambio-Chinach już takich estetycznych i filozoficznych wrażeń nie przynosi. Jest filmem o polityce i ekonomii spod znaku globalizacji. Ale co ciekawe, pomimo obecności tego tematu w mediach, film zaskakuje, nie tylko podsumowuje obecną sytuację gospodarczą na świecie, ale co ważniejsze udało mu się pokazać świat u progu zmiany, a to jest w sztuce istotne. Bałem się, że ten film będzie spod znaku gadających głów, ale okazało się przeciwnie, w tym moim sytnetyzujacym spojrzeniu na współczesne kino dokumentalne jest on świetnym przykładem na to, że kino ożywiają interakcje pomiędzy bohaterami, a nie wykłady wygłaszane ex-catedra. W tle zderzenie kultur chińskiej i afrykańskiej, hipokryzja kapitalizmu i nowa forma kolonilizmu Chin podsycana przez polityków afrykańskich. Jest to też film o polityce, o jej mechanizmach, pustych sloganach i rytuałach. Lżejszy od pozostałych ale wywołujący sporo refleksji.
Nastepny filmem było Miejsce wśród gwiazd i znowu pozytywne zaskoczenie. O ile bowiem Spojrzenie odebrałem z rezerwą, gdyż obraz tam pokazany był bardzo pesymistyczny i dominującym wrażeniem było poczucie choasu (oprócz kilku fantastycznych scen), to Miejsce wśród gwiazd jest w całości interesujące. Duże osiągnięcie w gatunku, który ja nazywam etnograficznym, polegającym na obserwacji życia rodzinnego. Co ważne w zestawieniu z wcześniejszymi częściami trylogii daje obraz rozwoju, zmian jakie zachodzą w ciagu życia każdego człowieka. Od razu przypomina mi się trylogia o Apu, film fabularny ale przecież penetrujący te same emocje i uniwersalne zasady egzystencji. Nie inaczej było w filmie o Peru (Familia) czy chińskich filmach z poprzednich edycji. Ten sam świat jeden do jednego, z zastrzeżeniem scenografii choć i tutaj coraz więcej wspólnych elementów. Najbardziej irytujące sceny filmu to te kręcone w galerii handlowej - takiej samej jakie mamy w Warszawie, świat kapitalizmu agresywny, nieprzyjazny, obcy, ale paradoksalnie... fascynujący młodych ludzi. W tym kontekście jedna z końcowych scen nabiera dodatkowego znaczenia: główna bohaterka trylogii zastawia dom by wnuczka mogła pójść na studia. Oto globalny system polityczno-gospodarczy zastawia pułapkę na biedaków by zabrać im ostatnią rzecz jaką posiadają - ziemię na wsi, ziemię, która tak na prawde powinna być wartością największą bo produkuje żywność, oferując szansę awansu społecznego. Dwie stare kobiety w finale podziwiają gwiazdy.
Miejsce wśród gwiazd ma również znakomite zdjęcia i nie chodzi mi wyłącznie o plastykę i kolorystykę, ale kąty widzenia i travellingi które są na prawdę godne podziwu. Przy okzaji nalezy wspomnieć, że zaczyna w filmach dokumentalnych zaczyna przebijać się estetyka HD, która się wyraźnie odróżnia od technik poprzednich, ma swoją specyfikę i mogę powiedzieć, że rezyser Miejsc wyznacza w tym względzie na prawdę wysokie standardy.
A gdzie w tym wszystkich są społeczeństwa zachodu ? Stoją po przeciwnej strony kamery, szukają odprysków Historii tam gdzie jeszcze się nie skończyła, gdzie jeszcze się tli walka o byt kszałtujący świadomość. W świecie gruntownie opisanym, poddawanym głębokiej analizie na żywo i on-line poszczególne gesty i sceny urastają do rangi symboli. I z takich przebłysków rzeczywistości swoje genialne, humanistyczne, hipnotyzujące kino buduje Nikolaus Geyrhalter (Po zachodzie). Emocjonalny, ale subtelny obraz naszej cywilizacji z punktu widzenia człowieka i jego pracy, zostawiający widza sam na sam z oceną "Stanu rzeczy" i własnego w nim udziału. Jeśli kiedykolwiek film dokumentalny przypomniał mi Krzysztofa Kieślowskiego to właśnie ten. Jest realizacją idealną wytycznej: nie ważne gdzie stawiasz kamerę tylko po co. Geyrhalter nie potrzebuje sfilmować całego życia bohatera żeby nadać filmowi sens. Absolutnie niezwykłe osiągnięcie sytnetyzującego dokumentu.
W Laborem exercens, encyklice papieża o pracy ludzkiej (z 14 września 1981 r.) zostało przypomniane: to praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy i to jest podstawowa myśl której brakuje w dzisiejszych czasach. Odnajdujemy szczęścliwych rybaków w filmie Nad morzem, niezgodę robotników zambijskich na pracę w ryzach nieznanego im kapitalizmu spod znaku Chin, migrujace do miast rodziny rolnicze w Miejsce wśród gwiazd, czy ostatecznie różne wymiary pracy współczesnej w Po zmierzchu - od budowy bombowca do opieki nad niedołężnymi starymi kobietami.
A wszystko to w cieniu jednego arcydzieła, które otwiera i zamyka wszystkie wątki, bo nie jest filmem tylko dziełem sztuki. Tak jak niedoścignionym dziełem sztuki są Andy.
Ostatnio edytowano 9 maja 11, 23:24 przez
tangerine, łącznie edytowano 1 raz