5. Festiwal Filmy Świata ale kino! 2009

Festiwale, przeglądy, retrospektywy. Zapowiedzi. Wasze wrażenia.
Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 15 lis 09, 18:09

Jak co roku późną jesienią kanał ale kino! i Mañana zapraszają widzów zainteresowanych odległymi kulturami i filmami spoza głównego nurtu, a przy okazji zdobywcami największych festiwalowych nagród na Festiwal Filmy Świata ale kino! (to już 5 edycja i będzie się działo)

18 – 29.11.2009

Warszawa, Gdańsk, Poznań, Kraków

w programie Azja, Bliski Wschód, Afryka, Ameryka Łacińska

film otwarcia: peruwiańskie GORZKIE MLEKO (La teta asustada), drugi po „Madeinusie” film Claudii Llosy, Złoty Niedźwiedź i FIPRESCI w Berlinie

film zamknięcia: chińsko-brytyjska CHINKA (She, A Chinese) reż. Xiaolu Guo, Złoty Lampart w Locarno

pokaz specjalny: izraelski LIBAN (Lebanon) reż. Samuel Maoz, który będzie gościem festiwalu, Złoty Lew w Wenecji

poza tym m.in.:

irański kandydat do Oscara CO WIESZ O ELLY? (About Elly) reż. Asghar Farhadi,

irański NIKT NIE ROZUMIE PERSKICH KOTÓW (No One Knows About Persian Cats) reż. Bahman Ghobadi, nagroda specjalna jury w Cannes, film o scenie muzycznej Teheranu, undergroundowym środowisku rockowych i heavy metalowych zespołów, które są w Iranie zakazane, po zrealizowaniu filmu reżyser trafił do irańskiego więzienia,

urugwajska HIROSZIMA (Hiroshima), pierwszy film Pablo Stolla po śmierci Pablo Rebelli, z którym nakręcił „25 watów” i „Whisky”,

turecka INNA MODLITWA debiutanta Mahmuta Fazila Coşkuna, okrzykniętego jednym z największych nowych talentów tureckiego kina, historia miłości niemożliwej między duchownym islamskim, a jego sąsiadką chrześcijanką we współczesnym Stambule,

NARODZENIE (Navidad) reż. Sebastian Lelio, czyli dawny Campos, reżyser „Świętej rodziny”, który dokonał odkrycia i przyjął nazwisko dawnych przodków, ciąg dalszy świąt chilijskich

kino filipińskie: MELANCHOLIA reż. Lav Diaz, Brillante Mendozy KINATAY oraz BABCIA (Lola)

i inne

więcej informacji:
http://www.filmyswiata.pl/

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 16 lis 09, 9:26

aneks dla Warszawy

filipińska "Melancholia" (2008) w reżyserii Lava Diaza - jak piszą organizatorzy: wyjątkowego twórcy, człowieka renesansu, eksperymentatora, powszechnie uznawanego za „ojca chrzestnego” Nowego Kina Filipińskiego, trwająca 7 i pół godziny, składająca się z 3 części medytacja na temat miłości, życia i cierpienia...

zostanie pokazana niezwyczajnie, bo już właściwie po skończeniu warszawskiej edycji - 28.11 o godz. 14 w miejscu na razie owianym tajemnicą

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 16 lis 09, 20:19

Strasznie chciałbym zobaczyć "Melancholię", ale niestety nie będzie mi dane, przynajmniej na razie...
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 17 lis 09, 17:49

a dlaczego?
ze względu na długość? :)
na Filipiny?
na reżysera?
na śmiałe sceny erotyczne??

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 17 lis 09, 18:02

Rozumiem, że pytasz dlaczego chciałbym ten film zobaczyć :).

Po trosze dla wszystkiego tego o czym piszesz :). Ja uwielbiam długie filmy. Ich długość przed projekcją stanowi wyzwanie, na które zawsze chętnie przystają. A potem? A potem otrzymuję nagrodę, jakiej wiele filmów "normalnej długości" nie jest w stanie mi zapewnić (generalizując). Taki spokój i zatopienie się w opowiadanej historii. Dobrym przykładem mogą być filmy Angelopoulosa, z "Podróżą komediantów" na czele. Na Filipiny owszem, bo egzotyczne kinematografie mają w sobie niesamowity urok. Na reżysera tym bardziej, ponieważ nie miałem okazji widzieć jeszcze niczego z jego dorobku. No i na tematykę: miłość, życie, cierpienie. Oczywiście po opisie to może być wszystko, jednak budzi ciekawość, wielką :). A o śmiałych scena erotycznych nic nie wiedziałem, zatem dlaczego nie ;). Skonfrontuję je chociażby z tymi w "Pomóż, Erosie" :).
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 17 lis 09, 20:22

ja mam do długich filmów ambiwalentny stosunek, najpierw myślę: o nie! a potem raczej się poddaję, ale też doświadczenie małe, że wymienię festiwalowe: Jonasa Mekasa „As I Was Moving Ahead Occasionally I Saw Brief Glimpses of Beauty” - 288min., Beli Tarra „Sátántangó” - 450min. i „Potosi: Czas podróży” Rona Havilio - 246min.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 17 lis 09, 20:24

info ze strony:

Informacje o miejscu projekcji "Melancholii" dla pełnoletnich osób zainteresowanych pokazem dostępne będą drogą mejlową. Szczegóły od 20 listopada na stronie festiwalu.

:)

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 18 lis 09, 21:26

Już nie mogę się doczekać "Melancholii" oraz nowego filmu Pabla Stolla (jego "Whisky" to kawał świetnego kina).

Tajemnica dotycząca miejsca projekcji i sposobu otrzymania informacji znacznie poprawiła mi wczoraj humor :):)

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 22 lis 09, 12:41

czekam na Wasze wrażenia

Avatar użytkownika
Galimatias
 
Posty: 63
Na forum od:
15 lip 06, 13:56

Post 23 lis 09, 8:32

bardzo mi się podobała Hiroshima
im dłużej po seansie tym bardziej
nie wiem jak mam znaleźć ścieżke dźwiękową
a zachorowałem na nią:) pomocy
kojarzy mi się z takim południowoamerykańskim Joy Division

rozczarował mnie za to nowy film Ghobadiego
troszke nie wiem czemu....sztuczna gra aktorów, którzy chyba byli prawdziwymi muzykami zainteresowanymi wyjazdem, ciągłe powtarzanie tych samych haseł, nie wiem, coś nie tak poszło

Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 24 lis 09, 13:36

Ja tylko dodam, że na Filmasterze pod tagiem alekino5: http://filmaster.pl/tag/alekino5/ można przeczytać najnowsze recenzje festiwalowe, a nawet samemu coś napisać lub skomentować. Jak ocenionych zostanie dostatecznie wiele filmów, powstanie też ranking, jak to miało miejsce na Nowych Horyzontach.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 25 lis 09, 9:15

Załączniki
lav_diaz.jpg

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 26 lis 09, 0:32

Galimatias napisał(a):rozczarował mnie za to nowy film Ghobadiego


Mnie rozczarował inny irański film Gdzie jest Elly. A bardzo lubię ten współczesny nurt w kinie irańskim (być może już to trwa za długo i się powoli kończy). Gdzie jest Elly jest bardzo sprawną wprawką warsztatową, trochę teatralną ze względu na jedność miejsca. Nie zawiera jednak w sobie materiału do przemyśleń, nie zmusza do zastanowienia się na czymś ważnym. Tak więc rozczarowanie. Nie mogłem być na Babci bo wydaje mi się, że to byłoby kino dla mnie.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 26 lis 09, 8:58

ja wczoraj widziałam Gorzkie mleko i Babcię, zestawienie tej dwójki działa na korzyść Mendozy, przy jego dokumentalnej w stylu Babci niektóre sceny, chwyty Llosy wydają się naiwne, banalne, wystudiowane, choć bardzo mi się podoba u niej kontynuowany motyw rytualności, jej język, figury, które tworzą atmosferę surrealistyczną po prostu, ona doskonale wyczuwa moc rytuału, który z zewnątrz wydaje się teatrem, dla mnie to bardzo ciekawe, no ale Mendoza - Anita Linda ma twarz tancerki butoh, no i ten wiatr, deszcz, zalana wodą dzielnica, u Mendozy fantastycznie zagrała sama rzeczywistość, boję się iść na Kinatay

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 27 lis 09, 13:00

po pierwsze chciałabym tu bronić Irańczyka, mnie się podobał, ale... po drugie muszę podzielić się z Wami moimi przygodami z oglądaniem filmów w gdańskim kinie Żak (gdzie wyświetlane są repliki festiwalowe), bo to też ma związek z "Co wiesz o Elly", a samo kino jest fajne, współczesny nie multipleksowy wystój, studyjny program, wszystko niby ok, ale teraz to wpadka za wpadką

pierwszego dnia projekcji festiwalowych - zaczynamy oglądać Gorzkie mleko, matka Fausty i Fausta śpiewają swoją przejmującą pieśń o wydarzeniach z przeszłości, za chwilę matka umrze, pstryk! światło się zapala, film znika z ekranu, obsługa kina informuje widzów, że przy kasie stoi jeszcze kolejka, więc poczekamy aż kolejka wejdzie na salę i puścimy film od nowa... druga projekcja tego dnia "Babcia" - przez pierwsze minuty filmu obraz jest wydłużony i spłaszczony, szkoda, bo to scena pod mostem, kiedy jedna z babć z wnukiem zapalają świeczkę ku pamięci zamordowanego

drugi dzień projekcji - oglądamy "co wiesz o Elly", projekcja zaczyna się z 15 minutowym opóźnieniem - szukanie lektorki, kopia nie ma napisów po angielsku, lektorka wreszcie dotarła i czyta listę dialogową, kiedy w ostatniej scenie jeden z mężczyzn mówi coś do narzeczonego Elly, a potem narzeczony ogląda ciało w kostnicy, choć nie bardzo widać czyje to ciało, cisza... widzowie niecierpliwie rozglądają się po sali, lektorka przeprasza, ale skończyła jej się lista dialogowa... (!) to może państwo chwilę poczekają, a my poszukamy w kantorku tej zagubionej najwyraźniej ostatniej kartki... no śmiech i zgrzytanie zębów........ z niecierpliwością czekam na dzisiejsze wydarzenia

co do tej końcówki, to nie wiem, czy to ciało w worku, to było ciało Elly?
jeżeli tak, odrobinę by mnie to rozczarowało, ale jednocześnie rozumiem, że w irańskim filmie kobieta nie mogłaby zniknąć w ten sposób, jak w Przygodzie Antonioniego, bez wyjaśnienia, po prostu odejść, tak nieodpowiedzialnie i niezależnie, z drugiej strony może to też kwestia realizmu, bohaterowie chcieliby wierzyć w tę bajkę, że odeszła, że to możliwe, tymczasem rzeczywistość jest paskudna, Elly nie żyje

mnie ten film ani nie znudził, ani nie wydał mi się pusty, czy teatralny, bardzo podobali mi się ludzie i to, że w każdym kadrze było ich pełno, to jak się poruszali, bo te ich ruchy nie tylko w tańcu wydały mi się taneczne, twarze piękne i bogate, dłonie ciągle zajęte gestami, jeżeli to był teatr to raczej teatr kulturowy, ich reakcje, lęki, radzenie sobie z problemem jest inne, możemy się jedynie domyślać przyczyny, sięgać do swojego wyobrażenia o tym kraju i panujących tam zwyczajach, te ich kłamstwa, kluczenie z zewnątrz wydają się pozbawione sensu, ja w każdym razie o tym filmie myślę

ale nie koniec moich przygód, nie nie - następna projekcja to był film japoński "Świat wokół nas" Ryosuke Hashiguchiego, tak beznadziejnego nudziarstwa nie widziałam już dawno, z kina wyszłam w połowie filmu i tak za późno

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 27 lis 09, 20:45

Uważaj z tą krytyką kina, w którym oglądasz filmy. Ktoś może ją przeczytać i w następnym roku organizatorzy mogą się rozmyślić i zabrać festiwal z Gdańska, bo "nie ma" w Trójmieście "kina, z którym można przygotować tak wymagającą od strony organizacyjnej imprezę".
(Te cudzysłowy nie są przypadkowe - tak właśnie na stronie festiwalu (Filmów Świata) uzasadnione jest to, że festiwal omija Wrocław).

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 27 lis 09, 22:33

mam milczeć?
ale sporo ludzi przychodzi mimo wszystko, więc zainteresowanie festiwalem jest, bilety drogie, a ja wciąż nie wiem nic o Elly

(we Wrocławiu nie ma takiego kina? to raczej kit)

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 27 lis 09, 23:26

A najlepiej niech zamkną wszystkie kina i wyłączą telewizję. Ludzie się zajmą uprawą marchewek i hodowlą krów. Kończy mi się cierpliwość do tej cywilizacji. Niech się dzieje co chce. Idę spać.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 27 lis 09, 23:29

aszeffel napisał(a):(we Wrocławiu nie ma takiego kina? to raczej kit)


W pewnym sensie może i nie ma. Dworcowe za małe, a w kinach Odry Film nikomu się nic nie chce.

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 28 lis 09, 7:29

Grzes napisał(a):
aszeffel napisał(a):(we Wrocławiu nie ma takiego kina? to raczej kit)


W pewnym sensie może i nie ma. Dworcowe za małe, a w kinach Odry Film nikomu się nic nie chce.


We Wrocławiu nie ma takiego kina. Za miesiąc zamyka się Dworcowe - chyba ostatnie na świecie kino na dworcu. Są plany budowy kina studyjnego między wrocławskim dworcem PKP a placem Dominikańskim - docelowo na 4 sale.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 28 lis 09, 8:54

filmowa odsłona trójmiejskiego festiwalu all about freedom była pokazywana w multikinach w Gdyni, Gdańsku i Sopocie, pewnie to kwestia kosztów

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 28 lis 09, 9:00

tang, ja właśnie połknęłam nową powieść Tokarczuk, naprawdę fajne czytadło, z werwą napisane i tam ludzie żyją bez kin i niemal bez telewizorów, niemal bo telewizor pełni w życiu głównej bohaterki nieco inną funkcję niż w życiu większości, bardzo mnie ten klimat ujął :)

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 28 lis 09, 9:53

tangerine napisał(a):A najlepiej niech zamkną wszystkie kina i wyłączą telewizję. Ludzie się zajmą uprawą marchewek i hodowlą krów.

Mniam, marchewki.... :-D
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 28 lis 09, 14:46

Zdrowo.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 28 lis 09, 16:17

aszeffel napisał(a):tang, ja właśnie połknęłam nową powieść Tokarczuk, naprawdę fajne czytadło, z werwą napisane i tam ludzie żyją bez kin i niemal bez telewizorów, niemal bo telewizor pełni w życiu głównej bohaterki nieco inną funkcję niż w życiu większości, bardzo mnie ten klimat ujął :)


A widziałaś świetny film o oglądaniu telewizji albo o Internecie ? Nie ma mowy...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lis 09, 14:02

aszeffel napisał(a):po pierwsze chciałabym tu bronić Irańczyka, mnie się podobał ....

mnie ten film ani nie znudził, ani nie wydał mi się pusty, czy teatralny, bardzo podobali mi się ludzie i to, że w każdym kadrze było ich pełno, to jak się poruszali, bo te ich ruchy nie tylko w tańcu wydały mi się taneczne, twarze piękne i bogate, dłonie ciągle zajęte gestami, jeżeli to był teatr to raczej teatr kulturowy, ich reakcje, lęki, radzenie sobie z problemem jest inne, możemy się jedynie domyślać przyczyny, sięgać do swojego wyobrażenia o tym kraju i panujących tam zwyczajach, te ich kłamstwa, kluczenie z zewnątrz wydają się pozbawione sensu, ja w każdym razie o tym filmie myślę


Ten film się świetnie oglada do momentu pojawienia się narzeczonego Elly. Najlepsze dialogi są z udziałem dzieciaków. Tylko problem polega, że właśnie dialogi, a nie sceny... Za blisko temu filmowi do teatru telewizji, za mało paradygmatu wizualnego. Nie wiem jak czytała to lektorka u Was na seansie, ja ledwo nadążałem za napisami... wydaje mi się, że ten scenariusz niewiele by stracił gdyby był teatrem radiowym... Wszystko tutaj musi zostać zawarte w dialogu... Dlatego mimo, że oglądało mi się dobrze - nie wciagnęła mnie ta opowieść, zresztą bardzo statyczna dramaturgicznie... Ponadto jak napisałem wcześniej , jak dla mnie film przestaje być wiarygodny w momencie przyjazdu narzeczonego... O wiele ciekawsze byłoby gdyby ostatecznie znaleźli Elly i doprowadzili do spotkania z narzeczonym, to byłoby interesujące. A weźmy pod uwagę, że oni nawet nie podejmują wielu działań zmierzających do odszukania jej. Nurkowie przeszukują morze, ale w tym czasie inni mogliby rozglądnąć się na lądzie. Tylko, że reżyser uparcie trzyma ich wszystkich w jednym miejsu, tak jakby nie istnieli osobno... I dodatkowo postać narzeczonego - sztampowa, jednowymiarowa i wszystko co najgorsze... Zobaczcie jak rozbudowana jest w porównaniu do niego postać narzeczonego Kate Winslet z Titanica... Nie, ten scenariusz wymagałby gruntownego przemyślenia... No i, mloim zdaniem reżyser nie znalazł odpowiedniej tonacji dla swojej opowieści - ni to dramat ? ni to komedia ? Jeśli wzorem miały być filmy Woody Allena z okresu jego świetności (Mężowie i żony, Hannah i jej siostry, Tajemnica morderstwa na Manhattanie) to niestety daleko mu do mistrza. Pozostaję nieprzekonany... Także do poziomu artystycznego filmów Majidiego czy Kiarostamiego dzieli go przepaść...

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 29 lis 09, 17:14

Filipińska "Melancholia" ociera się o arcydzieło (a może i nawet nim jest, na takie stwierdzenie będę potrzebował nieco czasu...). Z sali projekcyjnej (seans odbył się w Instytucie Cervantesa) wyszedłem zachwycony. Lav Diaz zrobił piękny, ale bardzo trudny w odbiorze film, idealnie pasujący do konkursu enh, choć długość (7,5 h) pewnie by go zdyskwalifikowała. Punkt wyjścia podobny, jak w... "Idiotach" von Triera - ucieczka od racjonalności dnia codziennego przekładającej się na wszechobecne poczucie strachu. U Larsa wyrażona zostaje spastykowaniem, udawaniem idioty, bycie którym jest luksusem (jak głosi Stoffer - przywódca outsiderów), u Lava również odgrywaniem kogoś innego, co w efekcie ma zaowocować odarciem ze smutku (słowa nibyalfonsa). To odgrywanie innej osoby u Diaza przejawia się wcielaniem (to słowo powtarzane jest kilkanaście razy) np. w alfonsa, prostytutkę, zakonnicę zbierającą datki dla biednych... Dodam, że alfons jest wydawcą książek, prostytutka dyrektorką szkoły państwowej itd. Jednak bohaterowie von Triera długo żywią jakąś nadzieję, wierzą w Stofferowskie górnolotne hasła o przyszłości Idiotów, natomiast u Diaza już po 15 min. nibyalfons wydaje z siebie krzyk rozpaczy w rozmowie z nibyzakonnicą niepotrafiącą odpowiedzieć na elementarne, egzystencjalne pytania. Jest przekonany, że smutek rządzi światem i nic nie jest w stanie tego zmienić. Bardzo złożony film, w którym pozornie nic się nie dzieje. Niektóre ujęcia trwają ponad kwadrans... (np. ujęcie kobiety zjadającej kolejne kartki książki z przerwami na poprawę makijażu, której przygląda się zrezygnowany wydawca). Pesymizm leje się z ekranu strumieniami... Przeczytałem w opisie filmu, że w "Melancholii" są też pewne odcienie humorystyczne. Hm, takowych nie dostrzegłem...
Zasmująca była ilość osób obecnych na seansie - około 15 (!!!), z czego do końca wytrwało chyba z 8...

"Co wiesz o Elly?" również i mnie nie zachwycił... Zbyt przegadany film, jak na irańskie kino :) Nie wciągnęła mnie ta opowieść nic a nic. Cóż, bywa...

Dodam, że do dystrybucji (oprócz "Gorzkiego mleka" Llosy - premiera już 1 stycznia) trafią: nagrodzony Złotym Lwem w Wenecji "Liban" Maoza, "Chinka" Guo (Złoty Lampart w Rotterdamie), a także "Co wiesz o Elly?" Farhadiego. Pan Piotr wspomniał w rozmowie, że będzie starał się również o "Hiroszimę" Stolla. Jest jakiś problem natury technicznej (o ile dobrze sobie przypominam, chodzi o dostęp do kopii 35mm). Trzymam kciuki. Kto widział "Whisky", będzie zaskoczony - "Hiroszima" przypomina miejscami "Last Days" Van Santa. Dość nowohoryzontowa pozycja, choć mam kilka zastrzeżeń.
Mam nadzieję, że "Inna modlitwa" - interesujący debiut Coskuna - znajdzie się w programie 10. ENH w ramach przeglądu współczesnego kina tureckiego, bo warto znać. Nie jest to kolejny turecki Ceylan czy Kaplanoglu, to film bardziej klasyczny, ale ma w sobie coś niezwykłego, co przykuwa oko.

Ach, chciałbym, żeby na ekrany wszedł bardzo przejmujący, afgański "Kabuli Kid" (podobno były takie plany), a przede wszystkim Mendoza!!! Jego "Babcia" to cudowne kino! Żałuję, że nie mogłem obejrzeć jego "Kinatay"... Miałem nawet plan pojawić się dziś w Poznaniu, bo właśnie dziś ten film można zobaczyć w Muzie.... :)

Brawa dla AP Manana za tegoroczny program!!!

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 29 lis 09, 20:55

tangerine napisał(a):
Ten film się świetnie oglada do momentu pojawienia się narzeczonego Elly. Najlepsze dialogi są z udziałem dzieciaków. Tylko problem polega, że właśnie dialogi, a nie sceny... Za blisko temu filmowi do teatru telewizji, za mało paradygmatu wizualnego. Nie wiem jak czytała to lektorka u Was na seansie, ja ledwo nadążałem za napisami... wydaje mi się, że ten scenariusz niewiele by stracił gdyby był teatrem radiowym... Wszystko tutaj musi zostać zawarte w dialogu... Dlatego mimo, że oglądało mi się dobrze - nie wciagnęła mnie ta opowieść, zresztą bardzo statyczna dramaturgicznie... Ponadto jak napisałem wcześniej , jak dla mnie film przestaje być wiarygodny w momencie przyjazdu narzeczonego... O wiele ciekawsze byłoby gdyby ostatecznie znaleźli Elly i doprowadzili do spotkania z narzeczonym, to byłoby interesujące. A weźmy pod uwagę, że oni nawet nie podejmują wielu działań zmierzających do odszukania jej. Nurkowie przeszukują morze, ale w tym czasie inni mogliby rozglądnąć się na lądzie. Tylko, że reżyser uparcie trzyma ich wszystkich w jednym miejsu, tak jakby nie istnieli osobno... I dodatkowo postać narzeczonego - sztampowa, jednowymiarowa i wszystko co najgorsze... Zobaczcie jak rozbudowana jest w porównaniu do niego postać narzeczonego Kate Winslet z Titanica... Nie, ten scenariusz wymagałby gruntownego przemyślenia... No i, mloim zdaniem reżyser nie znalazł odpowiedniej tonacji dla swojej opowieści - ni to dramat ? ni to komedia ? Jeśli wzorem miały być filmy Woody Allena z okresu jego świetności (Mężowie i żony, Hannah i jej siostry, Tajemnica morderstwa na Manhattanie) to niestety daleko mu do mistrza. Pozostaję nieprzekonany... Także do poziomu artystycznego filmów Majidiego czy Kiarostamiego dzieli go przepaść...



Nooo, mnie się wydaje, że by jednak sporo stracił, gdyby był słuchowiskiem, dokładnie to wszystko, co mi się w nim podobało, a co już wymieniłam i nie było to związane z dialogiem, dialog jest tu trochę jak szum, jak szum morza, ale ale – ponieważ ja nie lubię kina irańskiego, więc może to nie był w gruncie rzeczy „film irański”

myślę, że ważną rzeczą dla mnie w przypadku tego filmu jest zaangażowany odbiór, oglądając go nie byłam krytykiem, nie oceniałam dzieła, po prostu weszłam w tę historię, ona mnie dotknęła, ona mówi bardzo dużo o kobiecości nie tylko irańskiej i ja to od razu wychwytuję, i to od razu uruchamia we mnie te wszystkie mechanizmy zaangażowania, i mogę wtedy widzieć mniej, mogę widzieć też więcej

na pewno nie widzę w tym scenariuszu komedii, ani łzawego melodramatu, reżyser twardo stąpa po ziemi, to nie jest zabawa, widzę kobietę, która ciągle się na wszystko zgadza – nie może zerwać z narzeczonym, chociaż by tego chciała, nie może odmówić wyjazdu nad morze, flirtuje, bo tego się od niej oczekuje, wciąż podejmuje grę nie w swojej sprawie, dla czyjejś przyjemności, nie może wyjechać i musi rzucić się do wody, by ratować tonące dziecko, musi też utonąć... choć przez chwilę łudzimy się, że mogłaby uciec

tak po prostu musi być, to koszmarne przeznaczenie, patrząc na nią – ja nie mogę tego znieść, dla mnie to jest wielki dramat... to uwikłanie w kobiecość jest jakąś katastrofą, a potem odbywa się ten absurdalny sąd nad jej honorem i ofiarą tego sądu staje się druga kobieta

wydaje się, że jest bezpieczna, bo wtopiła się w rodzinną strukturę, nie jest sama, są ludzie, w których znajdzie oparcie, jest częścią grupy – zobaczcie, co dzieje się na ekranie, te kadry wypełnione ludźmi, ten ruch, dynamika, to, co mi się skojarzyło z tańcem, figury, jakby to były układy choreograficzne – a potem zostaje sama, coraz bardziej, coraz częściej, to nie jest „paradygmat wizualny”? aż w końcu zostanie sama w pokoju z narzeczonym Elly i będzie musiała ją zdradzić, to przeniesienie punktu ciężkości, winy z jednej kobiety na drugą jest doskonałym chwytem, pokazuje, że nie chodzi tu o jednostkową ofiarę, że to coś więcej

los muertos - ludzie, którzy nie mają w sobie wolności, są martwi - Twój ulubiony Alonso

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lis 09, 22:17

aszeffel napisał(a):
na pewno nie widzę w tym scenariuszu komedii, ani łzawego melodramatu, reżyser twardo stąpa po ziemi, to nie jest zabawa, widzę kobietę, która ciągle się na wszystko zgadza – nie może zerwać z narzeczonym, chociaż by tego chciała, nie może odmówić wyjazdu nad morze, flirtuje, bo tego się od niej oczekuje, wciąż podejmuje grę nie w swojej sprawie, dla czyjejś przyjemności, nie może wyjechać i musi rzucić się do wody, by ratować tonące dziecko, musi też utonąć... choć przez chwilę łudzimy się, że mogłaby uciec

tak po prostu musi być, to koszmarne przeznaczenie, patrząc na nią – ja nie mogę tego znieść, dla mnie to jest wielki dramat... to uwikłanie w kobiecość jest jakąś katastrofą, a potem odbywa się ten absurdalny sąd nad jej honorem i ofiarą tego sądu staje się druga kobieta

los muertos - ludzie, którzy nie mają w sobie wolności, są martwi - Twój ulubiony Alonso



Po kolei odniosę się do tych wątków twojej wypowiedzi... Na początku muszę zaznaczyć, że nie zamierzam nikogo przekonywać do "nie doceniania" tego filmu...

1. Odpowiedz szczerze, czy w czasie seansu publiczność nie wybuchała co pewien czas śmiechem ? Dla mnie ta tonacja jest oczywista.
2. Jeżeli bohaterka jest tak ważna dlaczego reżyser się na niej nie koncentruje ? Dlaczego sceny, ktora byłaby tak ważna dla Twojej interpretacji, kiedy ona próbuje ratować dziecko - nie została pokazana ? Po co tutaj tajemnica w takim filmie ?
3. No właśnie, kwestia tego honoru ma tutaj być siłą sprawczą i w to wydaje mi się, że najtrudniej uwierzyć, przynajmniej dla mnie... Od samego początku argument ten jest niewiarygodny, w związku z czym niewiarygodna jest postać narzeczonego i cała dramaturgia się chwieje... To miał być filar, na którym rezyser budować miał napięcie w drugiej części filmu ? Ani razu w trakcie filmu widz (JA) nie przyznaje racji narzeczonemu, cały czas racja jest po stronie Elly...
4. Los Muertos jest wybitnym filmem, ale Alonso na pewno nie jest moim ulubionym reżyserem. Po prostu oceniam filmy, nie nazwiska.

PS. świetny post...

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 30 lis 09, 18:37

nie przypominam sobie, żeby publiczność wybuchała śmiechem, co oczywiście nie znaczy, że nie wybuchała, tylko nie bardzo wiem w jakich momentach, trochę mnie to zaskakuje, że ktoś mógłby ten film traktować jak komedię, czy nieudaną komedię, nie wiem, nie rozumiem tego, choć przypominam sobie, że się uśmiechałam, na przykład patrząc na pięknego Ahmeda, palącego sziszę :)

po co tajemnica, hmm... bo tajemnica jest ciekawsza dramaturgicznie od nietajemnicy :)

myślę, że tu tajemnica pełni rolę kompensacyjną

kiedy zastanawiałam się, co w tym filmie mogło Cię sprowokować, żeby go zaklasyfikować jako gatunek komediowy, to przypomniałam sobie klasyczny, ikoniczny tekst Charlesa F. Altmana (nie Roberta) „W stronę teorii gatunku filmowego” (przeł. A. Helman, „Kino” 1987, nr 6, str. 18 – 22), w którym on, analizując klasyczne amerykańskie kino gatunków, wiele uwagi poświęca społecznej funkcjonalności kina, twierdzi, że przyjemność, jaką czerpiemy z oglądania kina gatunków opiera się na ujawnianiu i egzorcyzmowaniu utajonych pragnień, w sposób zastępczy przeżywamy stany, które nie są możliwe do zaakceptowania w realnym świecie, rozkoszujemy się akcją filmu gangsterskiego, bo sami chętnie zeszlibyśmy na złą drogę i skorzystali ze wszystkich zakazanych przywilejów, dlatego postaci czarnych charakterów są tak atrakcyjne i mimo że zechcą się nawrócić, muszą w finale ponieść klęskę, a najczęściej śmierć, czyli kodeks moralny triumfuje, a widz odnosi podwójne zwycięstwo: jego zakazane upodobanie zostało w filmie rozgrzeszone „moralnym” zakończeniem, choć to, co w istocie go bawiło, miało charakter kontrkulturowy, kino daje więc możliwość znalezienia się w strefie pomiędzy dobrem a złem (definicja dobra/zła zgodnie z panującym systemem moralnym)

to nie znaczy, że węszę u Irańczyka gatunkowe korzenie, ale to zainspirowało moją hipotezę odnośnie znaczenia tajemnicy, Elly pełni tu rolę gangstera, który musi zostać ukarany, od początku jest podejrzana, bo jest samotną kobietą, a poza tym - co później wyjdzie na jaw - splamiła swój honor już samą zgodą na wyjazd, absurdalne? hmm

ja cały czas pamiętam, że mam do czynienia z kinem irańskim, realizowanym w Iranie i poddanym cenzurze, więc podejrzewam, że on nie do końca może mówić wprost, w obrębie samej postaci i niejasności związanej z losem Elly reżyser tworzy strefę kontrkulturową, daje nam do zrozumienia, że dziewczyna mogłaby odejść, a nie zginąć, zachwiałaby tym samym istniejącym porządkiem – to jest „nie do pomyślenia” i to zachwianie porządku jest symboliczne

nie do pomyślenia jest na przykład, że można – mieszkając w tak pięknym kraju jak Iran, rządzonym sprawiedliwie, moralnie nienagannym – chcieć z niego uciec, albo jak młoda kobieta taka jak Elly mogłaby się nagle zbuntować, nie chcieć narzeczonego, który tak ją kocha, a w dodatku – jeżeli już, o niebiosa!, nie chce tego wspaniałego mężczyzny, który jest jej przeznaczony, to dlaczego ona nie chce też przejść od razu pod skrzydła pięknego Ahmeda?!, przecież kobieta nie marzy o niczym innym, tylko o tym, żeby być żoną, to jest „nie do pomyślenia”, żeby była sama, żeby o sobie decydowała, żeby odkryła włosy czy ciało

to po prostu nie może się zdarzyć w obrębie kultury, w obrębie kontrkultury tak i miejcie, drodzy widzowie, tę odrobinę przyjemności, ale za chwilę już mamy przywrócenie porządku, czyli rozwiązanie zagadki, Elly nie żyje i proszę sobie wybić z głowy ten cały bunt i wolność, nawet jeżeli wyobrażoną

:)

a trzeciego punktu nie rozumiem, dlaczego narzeczony ma być niewiarygodny?
dla mnie to jest jedynie figura, niosąca jakieś bliżej nie sprecyzowane zagrożenie, to co wyprawiają ci ludzie w drugiej części filmu, świadczy o tym, że jednak w tym kraju wszystko stoi na głowie, oni się boją, oni są w stanie jakiejś totalnej paniki, no bo co to jest za problem – mam narzeczonego, nie chcę z jakiegoś powodu, żeby był moim narzeczonym, to z nim zrywam, chcę jechać nad morze ze znajomymi, to jadę, chcę mieć randkę w ciemno, to mam, a mój były narzeczony nie ma tu nic do gadania, prawda? Albo – mam narzeczonego, chcę z nim zerwać, ale nie chcę go zranić, więc się waham, jadę nad morze i spotykam się z kimś innym, jak się dowie o tym narzeczony, będzie mu przykro, ale ani ja, ani moja rodzina, ani moi znajomi, ani ten randkowicz, żadne z nas nie pójdzie za to do więzienia...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 30 lis 09, 22:47

No ja nie odebrałem go jako komedię... Ja w ogóle rzadko się w kinie śmieję, a komedii nie oglądam... Chodziło mi o tonację, która wydaje się być niejednoznaczna...

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 1 gru 09, 14:56

ok, rozumiem

a'propos Iranu dla zainteresowanych:
Iranica na arabia.pl
http://www.arabia.pl/content/blogsection/2/102/
blog o sytuacji w Iranie
http://wolnyiran.blox.pl/html

i ciekawa książka
Ana Biongos: Iran. W jaskini Ali Baby
http://www.arabia.pl/content/view/291432/88/
w empiku
http://www.empik.com/iran-w-jaskini-ali ... od640003,p

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 2 gru 09, 9:30

o, są już wyniki:

Nagroda Publiczności - "Matka" (na II miejscu Melancholia :) )

Nagroda Krytyków - Gorzkie Mleko

http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wyd ... p?wi=61132

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 5 gru 09, 18:37

Querelle napisał(a):Dodam, że do dystrybucji (oprócz "Gorzkiego mleka" Llosy - premiera już 1 stycznia) trafią: nagrodzony Złotym Lwem w Wenecji "Liban" Maoza, "Chinka" Guo (Złoty Lampart w Rotterdamie), a także "Co wiesz o Elly?" Farhadiego.

:idea: Kolejna nagroda dla "Libanu" - Złota Żaba na Camerimage. W stopklatkowym podsumowaniu tego festiwalu pierwsze miejsce przypadło "Co wiesz o Elly?". :arrow: Źródło >>>

:idea: Są już znane daty premier w kinach:
"Gorzkie mleko" - 1 stycznia 2010
"Co wiesz o Elly?" - 22 stycznia 2010
"Liban" - 5 marca 2010
"Chinka" - 7 maja 2010

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 9 gru 09, 13:40

aszeffel napisał(a):aneks dla Warszawy
filipińska "Melancholia" (2008) w reżyserii Lava Diaza


Cóż, filmu nie widziałem (bo niby jak miałem go zobaczyć), ale złośliwy i niezwykle śmieszny opis tej projekcji, godzina po godzinie, znaleźć można w najnowszym numerze tygodnika "NIE" ;-)
Polecam i tym, którzy byli, i tym, którzy nie mieli jak.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 9 gru 09, 23:25

Pytanie do tych, którzy byli na seansie. Nie można było tego filmy skrócić chociażby do 3,5 godziny ?

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 13 gru 09, 14:09

Jarosz napisał(a):
aszeffel napisał(a):aneks dla Warszawy
filipińska "Melancholia" (2008) w reżyserii Lava Diaza

Cóż, filmu nie widziałem (bo niby jak miałem go zobaczyć), ale złośliwy i niezwykle śmieszny opis tej projekcji, godzina po godzinie, znaleźć można w najnowszym numerze tygodnika "NIE" ;-)
Polecam i tym, którzy byli, i tym, którzy nie mieli jak.

Ten mijający się z prawdą opis projekcji, której poświęcono 1/16 całej gazety, jest żenadą na całej linii, skrajnie nieudolną popisówką pana Er Jot. Hasła rodem z rynsztoka. A nazywanie reżysera kretynem uważam za skandal.

tangerine napisał(a):Pytanie do tych, którzy byli na seansie. Nie można było tego filmy skrócić chociażby do 3,5 godziny ?

Nie, zdecydowanie nie!!! Absolutnie! Podczas seansu nie było chwili, bym uznał, że coś można było wyciąć, coś sobie darować, coś skrócić. Wszystko zostało dopracowane do perfekcji. Trudno, żeby ją okaleczać. To samo dotyczy ośmiogodzinnego "Szatańskiego tanga" B. Tarra.

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 13 gru 09, 15:05

Po NIE nie można się spodziewać niczego dobrego. Swoją drogą nie myślałem, że ten rynsztokowy tytuł pojawi się na naszym forum w jakimkolwiek kontekście.
Querelle, ale Ci zazdroszczę tej "Melancholii"!


Powrót do O innych festiwalach i przeglądach filmowych