Człowiek z Londynu

Co obejrzałeś? Co sądzisz?
Ubik27
 

Post 27 lip 07, 14:36

świtał napisał(a):najgorszym wyborem podczas tegorocznego festiwalu był dla mnie zdecydowanie film "Człowiek z Londynu" Bela Tarr'a. Spodziewałem się naprawdę niezłego kina i ciekawie opowiedzianej historii. Zobaczyłem niestety przerażliwie długi, ciągnący się w nieskończoność gnot na którym naprawdę cieżko było wysiedzieć. I nawet bardzo ciekawe czarno - białe zdjęcia nie były w stanie zatrzymać mnie na sali na dłużej niż 1,5 godziny....

Domyślam się z twojej wypowiedzi, że wyszedłeś z kina w trakcie seansu (film, o zgrozo, trwał chyba 138 minut jak dobrze pamiętam) - przygotuj się więc na to, że zaraz Cie tu wszyscy zaczną niszczyć :)
Ja zostałem do końca i w sumie, po paru dniach od projekcji musze przyznać jednak, że film nie był zły. To chyba jeden z tych obrazów, gdzie po paru dniach, po przefiltrowaniu wszystkich ewidentnych dłużyzn (no nikt mnie nie przekona, że 3 minuty filmowania jedzącego zupę dziadka to jakieś wow), dochodzisz do wniosku że jednak bez tej wolnej narracji i długich, budujących nastrój ujęć ten film wtedy dopiero byłby najgorszy :)

świtał
 

Post 27 lip 07, 15:55

Ubik27 napisał(a):Domyślam się z twojej wypowiedzi, że wyszedłeś z kina w trakcie seansu (film, o zgrozo, trwał chyba 138 minut jak dobrze pamiętam) - przygotuj się więc na to, że zaraz Cie tu wszyscy zaczną niszczyć :)


hehehehe, jestem na to gotowy :):) faktycznie, udało mi się wysiedzieć na tym filmie około 90 minut i i tak jestem z siebie dumny że aż tyle :):)

scena jedzenia zupy to faktycznie mistrzostwo świata :)

nie jestem zwolennikiem wychodzenia z kina w trakcie seansu, nie zdarzyło mi się to nigdy wcześniej. Tu jednak po prostu nie dałem rady :):)

Muszę przyznać że zdjęcia w tym filmie były naprawdę rewelacyjne, był tu i nastrój i klimat. jednak tempo akcji i okropnie denna fabuła spowodowały że opuściałem salę przed zakończeniem seansu.

Widziałem rzeczywiście wiele osób, które zdecydowały się zostać. Wielkie brawa dla nich. Około 30 % z Nich wyglądało na zaspanych, przeciągle ziewało lub spało.

pozdrawiam

karo
 

Post 28 lip 07, 8:52

przynajmniej wyszedłeś, a nie zanosiłeś się śmiechem, jak kilka głupiutkich panienek, które nie wiadomo po co, znalazły się na tym seansie.
Mnie akurat film bardzo się podobał, faktem jest jednak,że byłam przygotowana na tego typu tok prowadzenia narracji.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 28 lip 07, 17:58

ja nie widziałam tego nfilmu,ale kolega mnie jeden rozbawił ,bo powiedział ,ze był i ,ze bardzo chciał wyjść,ale zaczął tzrymać kciuki za to ,żeby wytrzymać do końca :))...za to w piątkowej gazecie NH ..cytat..z wywiadu z Hartleyem [Ma Pan czas,żeby oglądać filmy ? HH -trochę .Widziałem ten rumuński film,który otwierał festiwal,Człowieka z Londynu Tarra i polską Eroicę. NH -i Jak? (..) Tarr też mi się podobał NH :Niektórzy narzekają ,ze nudny . HH A skąd ! W porównaniu do poprzednich dzieł tego reżysera to prawie film akcji . ! Opowiada o upływie czasu . Jest wolny,ale nie nudny . ]

Avatar użytkownika
Stuntman Pete
 
Posty: 57
Na forum od:
18 lip 07, 9:42

Post 12 sie 07, 22:18

Tragedia! Film opowiada o morderstwie. Nastepne dzielo Tarra mogloby mowic o widzu jego filmu,ktory umarl z nudow. Ja rozumiem fascynacje dlugimi ujeciami i powolnym rytmem historii,ale po co komu dzielo, w ktorym dokladnie nic sie nie dzieje? Dla mnie to nie zaden wielki eksperyment formalny,ale po prostu zly film.
"Ta kurtka z wezowej skory to symbol mojej indywidualnosci i wiary w wolnosc jednostki"

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 12 sie 07, 23:55

To wciąż bardzo dobre kino w wykonaniu Tarra, choć nie tak wspaniałe, jak "Harmonie Werckmeistera", czy genialne "Szatańskie tango". Wciagnął mnie od samego początku, ujęcia w knajpie/restauracji (?) to prawdziwe mistrzostwo świata. Szkoda, że nie znalazł się w konkursie, bo to zdecydowanie nowohoryzontowa pozycja.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 13 sie 07, 9:38

Mam wrażenie, że kategoria “dziania się” staje się podczas NH kategorią najbardziej kontrowersyjną, porównywalną może z takimi fundamentami jak kategoria piękna. No bo działo się, czy nie działo? oto jest pytanie. Czy działo się w fabule, czy gdzie indziej i jaka intensywność dziania się na różnych poziomach odbioru filmu jest odpowiednia i dla kogo? Akurat Tarr jest tu przypadkiem specyficznym, polega tylko na sobie, nie idzie na kompromisy, wydaje się, że neofitom nie daje żadnych szans na olśnienie. A jednak po obejrzeniu “Potępienia”, czy “Harmonii...” ja się już odnajdę w każdym filmie Tarra, już każdą chwilę, wypełnioną ruchem czy bezruchem, uznam za swoją, znajdę klucz. Naiwnością byłoby sądzić, że w tym przypadku podczas oglądania do głosu dojdzie jakiś obiektywny zmysł, który poza mną i moim afektem oceni, czy film Tarra jest dobry, czy zły, czy dziania się w nim dosyć, czy za mało. Tak to już jest z Tarrem...

Avatar użytkownika
Stuntman Pete
 
Posty: 57
Na forum od:
18 lip 07, 9:42

Post 13 sie 07, 11:20

Cos w tym jest,bo przeciez na ENH od dawna dominuje kino minimalistyczne, w ktorym nie dzieje sie nic lub prawie nic. Nawet jak tego typu filmow sie nie lubi, nie sposob zaprzeczyc,ze kilka z nich robi naprawde swietne wrazenie. Przyklad? Chocby rewelacyjna "Swieta rodzina". Wydaje mi sie jednak,ze niektore filmy bywaja uznawane za interesujace tylko ze wzgledu na nietypowa,minimalistyczna forme niezaleznie od tego czy idzie za tym wartosciowa tresc. I to juz mi sie nie podoba.
"Ta kurtka z wezowej skory to symbol mojej indywidualnosci i wiary w wolnosc jednostki"

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 13 sie 07, 11:41

nie zaliczyłabym "świętej rodziny" do kina minimalistycznego :)

Avatar użytkownika
Stuntman Pete
 
Posty: 57
Na forum od:
18 lip 07, 9:42

Post 13 sie 07, 12:02

To juz zalezy co przez nie rozumiec. Tak to jest z terminami,ktore maja tyle definicji ile jest ludzi ;)
"Ta kurtka z wezowej skory to symbol mojej indywidualnosci i wiary w wolnosc jednostki"

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 14 sie 07, 11:40

Czytajcie w dzisiejszej GW tekst Krzyśka Vargi o “Melancholii sprzeciwu”, książce przyjaciela Tarra – László Krasznahorkaia, na podstawie której powstały “Harmonie Werckmeistera”, KV pisze m.in.:

""Melancholia sprzeciwu" jest drugą wydaną po polsku książką tego pisarza. Pierwszą było "Szatańskie tango", którego ekranizacja jest jednym z najniezwyklejszych dzieł kinematografii światowej. Żeby się nim zachwycić, trzeba dać się zahipnotyzować czarno-białym kadrom, długim, monotonnym, naturalistycznym ujęciom, klimatowi bezdennej rozpaczy, taniej podróbki końca świata, lokalnej wersji potopu i prowincjonalnej apokalipsy. I wytrzymać siedem godzin, bo tyle trwa ekranowa wersja powieści.

Piszę o tym dlatego, bo myślę, że aby dogłębnie wgryźć się w książki Krasznahorkaia, zrozumieć je w pełni, warto najpierw obejrzeć ich ekranizacje w reżyserii Béli Tarra, twórcy, do którego przereklamowane słowo "kultowy" pasuje jednak doskonale i nie jest użyte na wyrost. Prócz "Szatańskiego tanga" Tarr wyreżyserował także m.in. "Harmonie Werckmeistera", właśnie na podstawie "Melancholii sprzeciwu". Tarr i Krasznahorkai stworzyli niezwykły duet pisarsko-reżyserski (są także autorami filmu "Kárhozat", czyli "Potępienie"), a jeśli dodać do tego autora muzyki do tych filmów, lidera zespołu Balaton, Mihálya Viga, to będzie to trio, które tworzy najprawodpodobniej najbardziej depresyjne filmy świata. Vig zresztą zagrał w "Szatańskim tangu" postać Irimiasa, fałszywego proroka. Fałszywi prorocy i nieszczęścia, których są sprawcami, to wątki łączące obie powieści".

Więcej: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75475,4387055.html


Powrót do 7. - Filmy - wypowiedz się!