świtał napisał(a):najgorszym wyborem podczas tegorocznego festiwalu był dla mnie zdecydowanie film "Człowiek z Londynu" Bela Tarr'a. Spodziewałem się naprawdę niezłego kina i ciekawie opowiedzianej historii. Zobaczyłem niestety przerażliwie długi, ciągnący się w nieskończoność gnot na którym naprawdę cieżko było wysiedzieć. I nawet bardzo ciekawe czarno - białe zdjęcia nie były w stanie zatrzymać mnie na sali na dłużej niż 1,5 godziny....
Domyślam się z twojej wypowiedzi, że wyszedłeś z kina w trakcie seansu (film, o zgrozo, trwał chyba 138 minut jak dobrze pamiętam) - przygotuj się więc na to, że zaraz Cie tu wszyscy zaczną niszczyć

Ja zostałem do końca i w sumie, po paru dniach od projekcji musze przyznać jednak, że film nie był zły. To chyba jeden z tych obrazów, gdzie po paru dniach, po przefiltrowaniu wszystkich ewidentnych dłużyzn (no nikt mnie nie przekona, że 3 minuty filmowania jedzącego zupę dziadka to jakieś wow), dochodzisz do wniosku że jednak bez tej wolnej narracji i długich, budujących nastrój ujęć ten film wtedy dopiero byłby najgorszy
