Fellini jest moim zdecydowanie ulubionym autorem kina. Retrospektywa jego tworczosci byla wiec dla mnie najwazniejszym wydarzeniem Festiwalu. Bardzo sie ciesze, ze moglem na duzym ekranie odswiezyc sobie tak swietne dziela jak "Bialy szejk", "Walkonie", "Noce Cabirii", "Slodkie zycie", "Osiem i pol", "Rzym" czy "Amarcord". Jeszcze wazniejsze bylo dla mnie to,ze dzieki ENH moglem nadrobic braki w tworczosci Felliniego i obejrzec dosc trudno dostepne- "Satyricon", "Klownow","Swiatla variete","Glos ksiezyca". Oczywiscie wszystkie te dziela zrobily na mnie wielkie wrazenie, a najbardziej intensywnie oddzialali na mnie "Klowni"- film przewrotny, melancholijny, ale jednoczesnie pelen humoru.
Wszystkie dziela Felliniego ogladalo mi sie tak dobrze takze z pewnego specyficznego powodu-zapewnialy taka dawke energii,ze dzialaly na mnie lepiej niz kawa i Red Bull razem wziete;).
Zaluje tylko,ze nie udalo sie zaprosic jakiegos artysty blisko wspolpracujacego z Fellinim(chocby nawet ktoregos z operatorow lub scenarzystow), tak jak mialo to miejsce w zeszlym roku gdy w ramach retrospektywy Bergmana do Wroclawia zawitala Bibi Andersson. Zaluje tez,ze nie udalo sie sprowadzic wielkiego zbioru zwiazanych z Fellinim eksponatow,ale slyszalem gdzies,ze jest na to szansa w przyszlym roku,wiec mam nadzieje,ze zostanie wykorzystana;).
Bardzo milo wspominam za to dyskusje z prawdziwym felliniologiem;) pania Maria Kornatowska, ktora opowiadala o tworczosci mistrza po projekcji "Glosu ksiezyca" w ostatni dzien Festiwalu.