Control

Co obejrzałeś? Co sądzisz?
aet
 

Post 29 lip 07, 19:37

Wspaniałe zakończenie festiwalu, jak dla mnie najlepszy film. Co powiecie?
Filmowe wcielenie Curtisa całkiem godne, bałem się jakiejś tragedii ale poradził sobie nieźle. Szkoda tylko, że aktor śpiewał, a nie Curtis - byłoby lepsze wrażenie. Jako fan JD daje wielkiego plusa.


[przy okazji:
chciałbym pozdrowić pewną dziewczyne, ktora byla na Control o 10:00, a dzien wczesniej na Beatlesach, przy okazji ktorych prawdopodobnie smiala sie ze mnie :> masz taki naszyjnik z jakimś... patykiem (?) i jesteś śliczna. szkoda ze nie mialem okazji powiedziec na zywo :d
]

tomek_w
 
Posty: 72
Na forum od:
14 sty 06, 9:53

Post 29 lip 07, 20:24

przeklejam z innego forum to co napisalem o "control":

slabiutki "control". owszem - dobre zdjecia i niezle sekwencje koncertowe, ale film byl nieznosnie wrecz jednowymiarowy, bez jakiejkolwiek glebi psychologicznej czy wskazania motywacji bohaterow. w sumie to z obrazu na dobra sprawe wynika, ze curtis sie powiesil, bo nie wiedzial, z ktora laska chce spedzic zycie. masakra.

na domiar zlego ogladajac "control" wciaz mialem w pamieci "24 hour party people", w ktorym znajdowalo sie wiele scen z nieco innej perspektywy przedstawionych w debiucie corbijna. i to porownanie totalnie pokazalo slabosc "control". no i tony wilson grany przez kogokolwiek innego niz coogan to profanacja przeciez.

pozdrawiam

skalpel
 
Posty: 57
Na forum od:
19 lip 07, 18:28

Post 29 lip 07, 21:22

Ja również jestem rozczarowany. Jestem fanem Joy Division, ale film mnie nie porwał. To 'tylko' solidne kino, bez rewelacji. W prawdzie od strony wizualnej jest rzeczywiście bardzo dobrze, to poczynania Curtisa, jego motywacje, psychika zostały (według mnie) strasznie spłycone.

Fani zespołu pewnie będą zachwyceni, ale ktoś kogo Joy Divison nie interesuje, może śmiało sobie ten film odpuścić, bo niczego wielkiego nie przegapi.

Avatar użytkownika
d4b0
 
Posty: 125
Na forum od:
30 lip 06, 23:12

Post 29 lip 07, 23:24

tomek_w - a jakie wedlug Ciebie byly motywacje Curtisa, ktorych nie pokazano w filmie?

mysle, ze pokazano to co dalo sie pokazac - Curtis byl zamkniety w sobie, nawet bliskim osobom ciezko sie bylo z nim porozumiec, wiec wiecej informacji niz to co w filmie po prostu nie ma. jego swiat wewnetrzny ciekzo bylo pokazac i chyba lepiej sie stalo, ze rezyser uciekl przed fantazjowaniem na temat, a skupil sie na faktach (czego szczegolnie dowodzi watek ze "stroszkiem", ktory do tej pory byl bardzo mitologizowany w tekstach o samobojstwie Curtisa). poza tym film jest oparty na wspomnieniach wdowy po Curtisie, wiec dlatego ten watek jest akurat uwypuklony. ciezko w dwoch godzinach zawrzec wszystko, czego by oczekiwali fani po takim filmie. byla pokazana i magia muzyki Joy Division, i historia zespolu, i problemy Curtisa (mysle, ze o wszystkich wspomniano), jego fascynacje muzyczne. to dobrze, ze film ucieka przed mitologizowaniem samobojstwa Curtisa - to film masowy, przynajmniej dzieciaki nie beda swirowaly. a fani i tak beda wzruszeni i zachwyceni, bo technicznie film (muzyka, dzwiek) jest doskonaly.

rei
 

Post 29 lip 07, 23:47

A mnie najbardziej zaintrygowało zasygnalizowane balansowanie na granicy pozornego i iluzorycznego banału, zwyczajnych i w sumie bardzo typowych problemów (stany lękowe, choroba, nieudany związek itd) ... i ten trudny do przewidzenia, określenia moment, gdy wyznaczona w ten sposób rama zostaje natychmiastowo, w sposób radykalny i zaskakujący przekroczona. Wstrzymuję się i nie oceniam jeszcze filmu, zbyt świeżo po projekcji i mało dystansu

bartoszes
 

Post 30 lip 07, 1:34

dla mnie byl to nudny film o nudnym czlowieku. nie jestem fanem JD i nie za duzo o nich wiem, ale na filmie ian curtis zostal pokazany jako ktos, kto nie ma nic do powiedzenia. owszem, jemu sie wydaje, ze tak, ale... chocby ten list do annik. nie mowie, ze curtis byl pusty, ale filmowy curtis takie na mnie zrobil wrazenie.

truskafka
 

Post 30 lip 07, 11:39

nie, filmowy curtis nie był nudny, pusty i nie mający nic do powiedzenia, o tym realnym curtisie nie wspominając, myślę, że to raczej kwestia odbioru widza i tego, co udało mu się wyłowić, zauważyć, a co niekoniecznie zostało wprost i jednoznacznie zakomunikowane, zresztą działaność twórcza i muzyka były tą sferą, gdzie miał możliwość wyrazić się najintensywniej, być może nawet w ten sposób wypowiedział o sobie, ważnych da niego rzeczach więcej niż chciał ujawnić, uzewnętrznić i uczynić przedmiotem publicznie dostępnego i czytelnego dla wielu ludzi komunikatu

aet
 

Post 30 lip 07, 12:37

a jakie wedlug Ciebie byly motywacje Curtisa, ktorych nie pokazano w filmie?

pozwole sobie odpowiedziec, choc to nie do mnie ;)
może nie były NIE przedstawione, ale raczej pokazane drugoplanowo.
przede wszystkim jego wielka wrazliwosc na krzywde innych i niespotykana empatia - pokazana tylko w scenach w pracy. w rzeczywistosci byla wieksza, bardziej ogólna - sprawiała, ze Curtis przezywal smutki calego swiata, nie radzil sobie z tym
drugie - strach przed śmiercią. to juz bylo lepiej widac (atak dziewczyny w pracy, pozniej smierc)

tak to widzę ;)
ogólnie spłycenie postaci bohatera nie spodobało mi się za bardzo, ale filmy mają to do siebie, że potrzebuja jakis szkielet fabularny, rezyser postwil na kobiety, no trudno.

Gość
 

Post 30 lip 07, 13:06

skalpel: zgadzam że to jest solidne kino, bardzo dobry film /bez rewelacji/ ale nie zgadzam się ze dla fanów, został akurat tak zrobiony że kazdy moze obejrzec jako film o niedostosowanym nastolatku/młodym człowieku [wcale nie spłyconym, po prostu tak bardzo zamknietym ze dla widzów z kina, z zycia została do obserwacji skorupka]
w pozytywny sposób ucieka od bycia filmem dla fanów i chwała mu za to bo sie szczerze mówiąc tego przed filmem bałam

panna apsarka
 

Post 30 lip 07, 13:07

skalpel: zgadzam że to jest solidne kino, bardzo dobry film /bez rewelacji/ ale nie zgadzam się ze dla fanów, został akurat tak zrobiony że kazdy moze obejrzec jako film o niedostosowanym nastolatku/młodym człowieku [wcale nie spłyconym, po prostu tak bardzo zamknietym ze dla widzów z kina, z zycia została do obserwacji skorupka]
w pozytywny sposób ucieka od bycia filmem dla fanów i chwała mu za to bo sie szczerze mówiąc tego przed filmem bałam

skalpel
 
Posty: 57
Na forum od:
19 lip 07, 18:28

Post 30 lip 07, 19:47

panna apsarka, nie twierdzę że to film tylko dla fanów ;-) Wręcz przeciwnie, wydaje mi się że osoby nie słyszące wcześniej o Curtisie mogą spokojnie iść na seans i być zadowolone, ale chyba nie powiedzą że jest to film genialny. Chodziło mi tylko o to, że każdy fan Joy Divison wyjdzie z seansu wniebowzięty, ale dla innych widzów będzie to historia jakich wiele (o kolejnym młodym człowieku, który miał problemy z przystosowaniem się) ;-)

Tak, reżyser uciekł od kręcenia filmu 'tylko dla fanów', z jednej strony to dobrze, ale z drugiej... Myślę, że temat można było poglębić, bardziej wejść w piosenki Joy Divison, teksty... i poprzez taki zabieg spróbować zajrzeć 'głębiej', ale wtedy film byłby (dla tych co nie znają JD) dosyć hermetyczny.

Avatar użytkownika
A*
 
Posty: 241
Na forum od:
29 sty 05, 15:55

Post 30 lip 07, 19:58

film mnie nie porwał, moze dlatego, że nie jestem fanką Joy division i właściwie przed filmem nie miałam jeszcze pojęcia kim byli (fanów proszę o wybaczenie). film nie porwał, ale zainteresował. mam wrażenie, że to precyzyjna konstrukcja, z pięknymi zdjęciami i depresyjnym klimatem unoszącym się w tle. poczulam sympatię do Iana, a to znaczy, że jakoś na film zareagowałam - to jest najwazniejsze. nie jest dla mnie odkryciem, ale dobrze się go oglądało.
"Sceny filmowe, które przeszły do historii mojej wrażliwości. Codzienność i niecodzienność odbita w kadrach filmowych. I nieustająca świadomość, że oglądanie i pisanie o filmach to szaleństwo,które należy popełnić,żeby zrozumieć do końca"/A.Filipiak

Avatar użytkownika
em
 
Posty: 156
Na forum od:
1 sie 06, 23:19

Post 30 lip 07, 21:58

a mi sie podobalo to ze Ian byl "zamkniety" dla widzow. ja wlasnie balam sie tego ze rezyser bedzie probowal rozbierac jego psychike na czynniki pierwsze, a tego uniknal. Jesli ktos nie slyszal o JD a film go zainteresowal niech siegnie do tekstow i mysle, ze obraz zespolu jak i samego Iana sie poglebi. Troche mi brakowalo tego, ze teksty piosenek nie byly przetlumaczone choc we fragmentach (wiem, ze to karkolomne zadanie :) ), bo wtedy film moglby byc jeszcze ciekawszy i glebszy dla osob, ktore nie mialy stycznosci z tworczosia JD.
realizacja, zdjecia byly SWIETNE, nie moglam wyjsc z kina, zostalam dokonca napisow :) mam nadzieje ze ten film trafi do dystrybucji, albo bedzie jakos dostepny, bo chcialabym do niego jeszcze wrocic :)

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 30 lip 07, 23:14

d4b0 napisał(a):... bo technicznie film (muzyka, dzwiek) jest doskonaly.

Trudno nie zauważyć, że reżyser podczas pracy nad teledyskami wyrobił sobie ładny warsztat. Miałem wrażenie, że muzyka wylewa się z ekranu, może celowo ścieżka dźwiękowa koncertów jest wzmocniona względem dialogów. Forma "Control" jest podobna do czarno-białych klipów U2 i Depeche Mode, natomiast w tym wszystkim zawsze mi brakowało jakiegoś ogólnego konceptu fabularnego. Nie jestem fanem JD, zetknąłem się z ich muzyką zaledwie przy przerobionym przez NIN utworze Dead souls. Po prostu trudno mi się utożsamić z cierpieniem Iana. Scena samobójstwa, wrzask i rozklekotane pianinko w finale nasunęły mi refleksję czy czasem Debbie nie wrzeszczy "Nooooo!!!!" bo Ian zniszczył suszarkę do bielizny i nie będzie gdzie wieszać pieluszkuff ;-) No offense.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

świtał
 
Posty: 2
Na forum od:
30 lip 07, 23:14

Post 30 lip 07, 23:32

Ja także spodziewałem się po "Control" nieco lepszego filmu. Na pewno wielką zaletą tego obrazu są wspaniałe zdjęcia i muzyka a także poczucie humoru w niektórych scenach. Przyzanć trzeba, ze rezyserowi udało się zrobić biografię artysty zupełnie w swoim, autorskim stylu i uciec od zbędnego patosu i gloryfikowania głownego bohatera (co prawie nigdy nie udaje się w Hollywood). I za to reżyserowi należą się wielkie brawa!!!

Spodziewałem się jednak, jesli mam być szczery filmu wybitnego. "Control" był niestety momentami nudnawy, przegadany a czasem zupełnie niewiarygodny. Szkoda.

Do filmu "The Doors" Olivera Stone'a jeszcze bardzo, bardzo dużo mu brakuje...

pozdrawiam

kimkam
 

Post 30 lip 07, 23:43

'Do filmu "The Doors" Olivera Stone'a jeszcze bardzo, bardzo dużo mu brakuje... '

hehe ... i dobrze, bo film Stone’a był kiczowaty i przeładowany patosem, noo i M.Ryan

świtał
 
Posty: 2
Na forum od:
30 lip 07, 23:14

Post 30 lip 07, 23:59

kimkam napisał(a):i dobrze, bo film Stone’a był kiczowaty i przeładowany patosem, noo i M.Ryan


M.Ryan to faktycznie nie najszczęśliwszy wybór ;) ;)

Chodziło mi raczej o to, ze obydwa filmy opowiadały tragiczne historie dwóch wielkich indywidualności i artystów. Sposób w jaki opowiadał o Morrisonie O.Stone mnie zainteresował. Był wiarygodny, pokazywał przyczyny upadku jednego z największych muzyków lat 70tych. Film "Control" przybliża mi postać Curtisa i zespół Joy Division - to fakt. Jednak wątki takie jak uczucia Curtisa do Annik i Debby czy sama choroba i problemy emocjonalne wokalisty moim zdaniem poprowadzone bardzo, bardzo średnio...

.
 

Post 31 lip 07, 0:52

scena gdy zostaje sam w domu i dostaje ataku epilepsji po czym szamocze się chwilę i popełnia samobójstwo - niesamowita

scena łóżkowa, gdy Curtis wybucha płaczem - wstrząsająca

tak po komentarzach patrzę że wszyscy tutaj drugiego Bergmana oczekiwali - "głębi psychologicznej". gdyby Corbijn zaczął się babrać w analizach liryków JD, to by mógł wyjść dopiero przegadany bełkot. w ogóle nie rozumiem komentarzy w stylu, że gdyby nie fakt bycia gwiazdą rocka, to historia byłaby banalna. "gdyby babcia miała wąsy..."

fruwak
 

Post 31 lip 07, 1:00

Powyżej wspomniane sceny rzeczywiście poruszające; daję linka do recenzji na stronie GW -http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35750,4349393.html

sywlia
 

Post 31 lip 07, 10:26

film zrobiony całkiem zwyczajnie, ale tak też odebrałam curtisa wiec moze dobrze ze nie przekombinowano tutaj z formą ,nie znalam jego historii i latwo dalam sie wciagnac w tamta rzeczywistosc z epoki czarnobiałej
jak na gwiazde byl nietypowy zdystansowany
wrazliwy na ludzi i swiat
nie wiadomo w jakim kierunku by podazal dalej

kores
 

Post 31 lip 07, 12:08

Chodziło mi raczej o to, ze obydwa filmy opowiadały tragiczne historie dwóch wielkich indywidualności i artystów. Sposób w jaki opowiadał o Morrisonie O.Stone mnie zainteresował. Był wiarygodny, pokazywał przyczyny upadku jednego z największych muzyków lat 70tych.

z tego, co sie orientuje, to film the doors uwazany byl przez czlonkow zespolu za przeklamany i nieautentyczny, ponieważ przedstawial morrisona jednowymiarowo - jako narkotycznego seksbożyszcza, co według pozostalych (niewspolpracujacych ze stonem, w przeciwienstwie do czlonkow joy division i zony curtisa, pomagajacych przy realizacji control) oddało nieautentyczny obraz jego osoby. film control byl 'autoryzowany' przez ww. osoby, przez co wydaje sie, ze sprawa sie ma zupelnie przeciwnie do twej wypowiedzi.

Avatar użytkownika
d4b0
 
Posty: 125
Na forum od:
30 lip 06, 23:12

Post 31 lip 07, 17:34

dzis przeczytalem taki fragment: "Jestem właśnie po przeczytaniu książki Simona FORDA "Wreckers Of Civilisation". [...] Opisane zostały też ciekawe fakty z pzrebiegu przyjaźni Genesisa P-ORRIDGE'A z Ianem CURTISEM. O ich wspólnych planach, o tym, ze godzinami rozmawiali ze soba przez telefon, o tym, ze CURTIS był zafascynowany THROBBING GRISTLE i stanowił dla niego punkt odniesienia, do którego przyrównywał JOY DIVISION, który w oczach CURTISA, ku jego smutkowi, nigdy taki nie był i nie będzie.".

W "control" starano sie pokazac inspiracje muzyczne Curtisa. szkoda, ze ten watek calkowicie pominieto ( tym bardziej, ze lider THROBBING GRISTLE pozniej zmienil sie w kobiete - do koncepcji filmu by pasowalo doskonale!). pewnie to by bylo juz duzo ponad sily Debbie, jak i czlonkow zespolu - porownanie TG z New Order wypada dosc groteskowo.

elfavorro
 
Posty: 136
Na forum od:
8 maja 06, 15:22

Post 31 lip 07, 23:21

Solidny film, ale bez rewelacji - chyba jestem w tym sądzie dość nieoryginalny. Jakoś się rozlazł w drugiej połowie po bardzo interesującej pierwszej.
Wot's your function in loif?

Piotrek
 

Post 1 sie 07, 13:29

brytyjski post-punk późnych lat 70. - to był jeden wielki tygiel inspiracji, wzajemnych wpływów i fascynacji, wykraczający zresztą daleko poza białą muzykę rockową (nieprzypadkowo książkę JG Ballarda widać na półce w pokoju u młodego Curtisa w jednej z pierwszych scen filmu). Jeśli chcesz zgłębić temat, to nie polecam dramatu fabularnego, tylko książkę Simona Reynoldsa "Rip It Up And Start Again" a jeśli chodzi konkretnie o Joy Division np. ten artykuł
http://k-punk.abstractdynamics.org/archives/004725.html

zukosoczek
 
Posty: 4
Na forum od:
31 lip 07, 16:19

Post 1 sie 07, 16:55

Osobiście nie znam historii zespołu Joy Division, być może dlatego nie mam do filmu żadnych zastrzeżeń. Świetnie opowiedziana historia, dużo dobrej muzyki, pięknie skomponowane kadry.
Niektóre momenty, jak np. relacja z nagrania "Transmission" absolutnie porywające. Nie wiem na ile wiernie aktor oddał postać Curtisa, ale niewiele mnie to obchodzi.
Powstał świetny film, dla mnie o wiele lepszy od "The Doors" Stone'a.

troll
 

Post 3 sie 07, 13:35


bagnos
 

Post 5 sie 07, 1:25

Forma "Control" jest podobna do czarno-białych klipów U2 i Depeche Mode.

Nie przez przypadek - reżyser tego filmu kręcił dla obu kapel teledyski.

Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 11 sie 07, 22:17

Z innego tematu:

crash napisał(a):Mam takie pytanie,

Na filmie przed jednym z pierwszych koncertów JD, występuje we własnej osobie John Cooper Clarke - jak na poetę przystało recytując wiersz. Nie moge sie dogrzebać ani co to za wiersz. Ktoś może wie?

A tak na marginesie to film dużo lepszy niż książka, ale jako samodzielne dzieło zdecydowanie niewybitny. Spodobało mi sie, że Corbijn starał się unikać tworzenia mitu Curtisa, jako kolejnego idola popkultury (co zrobił np. Stone w The Doors). Szkoda tylko, że byłem na seansie zakończeniowym, bo prowadzący mnie wykończył - może lepiej bym odebrał film gdyby nie był poprzedzony miernym kabaretem.

pzdr.
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Gosia
 

Post 12 sie 07, 11:12

To jest wiersz Evidently Chickentown, oto link do tekstu: http://www.cyberspike.com/clarke/chicktow.html

Avatar użytkownika
Stuntman Pete
 
Posty: 57
Na forum od:
18 lip 07, 9:42

Post 12 sie 07, 21:25

Film zamkniecia robi slabsze wrazenie niz film otwarcia. W plaszczyznie fabularnej to wlasciwie tylko konwencjonalna biografia muzyka rockowego. Dlaczego wiec "Control" robi jednak dobre wrazenie? Duza w tym zasluga nietypowej formy(czarno-biale zdjecia idealnie pasuja do charakteru tego filmu) i wyczucie rezysera,ktory swoj mroczny film potrafil zabarwic pewna dawka humoru i galeria ciekawych postaci(manager!).
"Ta kurtka z wezowej skory to symbol mojej indywidualnosci i wiary w wolnosc jednostki"

Avatar użytkownika
crash
 
Posty: 2
Na forum od:
30 lip 07, 21:01

Post 13 sie 07, 2:02

Stuntman Pete napisał(a):i galeria ciekawych postaci(manager!).


btw, przedwczoraj tony wilson dolaczyl do grona aniolkow :P
najlepsza rola w filmie moim zdaniem...

annElise
 

Post 20 sie 07, 23:39

Tu jest oficjalny trailer Control, jakby ktoś był zainteresowany:

http://cosmos.bcst.yahoo.com/ver/237/po ... cl=3767698


Powrót do 7. - Filmy - wypowiedz się!